– Zwariowałaś? – krzyczy.
Mechanicznie wyciąga igłę z jego piersi. Jaka była naiwna, myśląc, że może walczyć z tak bezwzględnym diabłem! Lance uśmiecha się do niej i podgryza ją w ramię.
– Powiedziałem, że cię ukarzę, a słowa dotrzymuję – mówi.
Powiew wiatru z okna roznieca tlący się dywan, a płomienie znowu zaczynają migotać. Całe jej ciało boli i drży.
– Jak powinienem cię ukarać? – pyta, muskaj
















