– Andreo, jak śmiesz zepchnąć Leonię ze schodów? – Pani Hamilton wskazuje na Andreę, a jej palec drży z wściekłości. Chciałaby wbić go prosto w czaszkę synowej.
Aitkenowie stoją cicho w kącie, zbyt zawstydzeni, by cokolwiek powiedzieć.
Lance patrzy na Andreę pytająco, ale ona odpowiada mu wyzywającym spojrzeniem. W przeszłości zamarłaby na miejscu, zbyt zakłopotana, by się bronić. Teraz wydaje się oskarżać Lance'a, jakby to on powinien się wstydzić.
– Kim jest ta zadziorna kobieta? – zastanawia się Lance. – I co właściwie próbuje zrobić?
Andrea marszczy brwi, patrząc na Lance'a. Pomimo faktu, że lewe oko Leonii okrywa ciemna aureola siniaka, Andrea stała się bardziej zadowolona z siebie i pewna siebie od czasu pojawienia się tamtej kobiety. Lance natychmiast zauważa tę subtelną zmianę w Andrei. Wygląda to na otwartą prowokację. Zdaje sobie sprawę, że to Andrea musiała wysłać Leonii tajemniczą wiadomość z zaproszeniem do domu. Zainteresowanie i ciekawość wkradają się do wyrachowanego, ostrego spojrzenia Lance'a.
– Czy to prawda, że zepchnęła pani pannę Summer ze schodów trzy dni temu, pani Hamilton? – pyta dziennikarz.
– Mówi się, że zamierza pani wziąć rozwód – domaga się inny. – Czy to dlatego?
– Czy coś się dzieje między panem Hamiltonem a panną Summer?
– Andreo, czy zepchnęłaś ją, bo jesteś zazdrosna?
– Czy ciąża się jeszcze liczy?
– Ciąża? Myślę, że to zależy od Lance'a – odpowiada Andrea.
Uśmiecha się lekko i prowokująco wpatruje w Lance'a. Chce zobaczyć, jak poradzi sobie z tą sytuacją. W końcu tytuł "pani Hamilton" jest zmienny, ale jego czułe uczucia do ukochanej z dzieciństwa nie mogą się tak łatwo zmienić. Czy naprawdę może znieść rozmowę o jej wyimaginowanej ciąży przed kobietą, którą kocha?
Ciąża?
Leonia oszołomiona odwraca się do Lance'a. Chce, żeby Lance na nią spojrzał, uspokoił ją uśmiechem lub skinieniem głowy. Ale od momentu wejścia do pokoju nawet na nią nie spojrzał. Zamiast tego pozostaje wpatrzony w Andreę, obserwując ją z nieodgadnionym wyrazem w oczach. To tak, jakby patrzył na ekscytującą nową zabawkę, rozważając możliwości.
– Co się stało z obrzydzeniem w jego oczach, kiedy na nią patrzył? – zastanawia się Leonia. – Rozwodzą się, czy nie?
W pokoju narasta szmer, gdy tłum spekuluje.
Nagle zniecierpliwiony całą sceną Lance ogłasza: – Możecie spodziewać się dobrych wieści ode mnie i pani Hamilton.
Jego słowa wywołują jeszcze większy ruch i zamieszanie. Wszyscy wiedzą, że ta znakomita rodzina działa w tajemniczy sposób, ale ta konferencja prasowa jest szokująca. Dziennikarze przytakują sobie nawzajem. Wiedzą, że to ogłoszenie jest ostatecznym słowem Lance'a.
– Proszę nas teraz opuścić – mówi Robert. – Jeśli pojawią się nowe informacje o parze, damy wam znać.
Ochroniarze otrzymują rozkazy i zaczynają oczyszczać pokój.
Jeden dziennikarz, który nie chce się poddać, pyta: – Czy to wieści o ciąży, czy o rozwodzie?
Nie ma odpowiedzi. Ochroniarze chwytają mężczyznę za ramiona i wyciągają go z pokoju.
Leonia blednie na nową wzmiankę o ciąży. Spuszcza głowę i odsuwa się na bok, wyglądając na skrzywdzoną i zdradzoną. Andrea widzi każde jej wyrażenie i ruch. W jednej chwili jest przebiegła i złośliwa, a w następnej udaje czystość i niewinność. Jaka ona jest dobra w udawaniu!
– Leonio – wzywa ją czcigodna pani Hamilton.
Leonia ukradkiem spogląda na Andreę, jakby oceniała konkurencję, i podchodzi do pani Hamilton.
– Chodź do mojego pokoju – mówi pani Hamilton.
Leonia rozumie, że pani Hamilton chce z nią porozmawiać na osobności, i posłusznie podąża za starszą kobietą. Wychodząc z pokoju, rzuca uwodzicielskie spojrzenie Lance'owi, ale on zdaje się tego nie zauważać. Szybko spuszcza głowę, a jej serce łomocze w uszach.
Dziennikarze już wyszli. Pani Hamilton też wyszła. Anthony zdaje sobie sprawę, że on i jego rodzina nie mogą dłużej zwlekać i pospiesznie wychodzą z pokoju. Tylko Robert, kilka pokojówek, Lance i Andrea pozostają w dużej jadalni. Atmosfera jest nadal niesamowicie napięta.
– Poproś panią Hamilton, żeby wróciła do sypialni.
Lance przełyka ślinę i wpatruje się w Andreę, która, niewrażliwa na swoją obecną sytuację, nadal pije. Musi zacisnąć zęby, żeby użyć słowa "poproś".
Pokojówki spieszą do Andrei, aby wyprowadzić ją z pokoju. Nagle kieliszek przelatuje w powietrzu i rozbija się u ich stóp. Zszokowane pokojówki zatrzymują się, czekając, co Andrea zrobi dalej. Andrea ocenia Lance'a z jawną niechęcią. Potem podciąga sukienkę, zdejmuje wysokie obcasy i wchodzi na stół w jadalni.
– Pani Hamilton, to zbyt niebezpieczne – protestują pokojówki. – Proszę, niech pani zejdzie.
Brzęk!
Andrea rzuca kolejnym kieliszkiem, a potem talerzem pokrytym delikatnymi wzorami ze złotej folii. Talerz leci w powietrzu w kierunku Lance'a.
Służba krzyczy: – Panie Hamilton, uważaj!
Lance lekko przechyla głowę, a talerz przelatuje mu koło ucha. Rozbija się o ścianę szybko i gwałtownie, udowadniając, że próbowała go zranić.
– W ciąży? Z tobą? – syczy. – Chyba żartujesz.
Kolejny talerz chybia celu, a Andrea czuje rozczarowanie. Pochyla się i chwyta talerz leżący w pobliżu jej stóp i ponownie rzuca nim w Lance'a.
– Lance, boisz się ze mną rozwieść? – pyta.
Jest wściekła. Myślała, że jej plan jest niezawodny. Zaprosiła Aitkenów, jego ukochaną z dzieciństwa i prasę, aby zapewnić sobie zwycięstwo. Założyła, że rozwód jest przesądzony, ale on użył tej absurdalnej historii o ciąży, aby zmienić sytuację i zepsuć jej plan.
– Tak bardzo chcesz rozwodu? – pyta z prawdziwą ciekawością.
Andrea jest gotowa rzucić kolejnym talerzem, ale zatrzymuje się. Ma zamiar przytaknąć, kiedy on mówi: – Szkoda, że ja już tak bardzo nie chcę rozwodu.
Bach!
Butelka czerwonego wina rozbija się u stóp Lance'a, pryskając na jego drogie buty i spodnie.
– Dlaczego nie? – domaga się Andrea.
Potyka się do końca stołu, gdzie stoi Lance.
– Czy jedna namiętna noc sprawiła, że się we mnie zakochałeś? – pyta szyderczo.
Szybko Lance chwyta ją ze stołu i przerzuca przez ramię. Trzyma ją jak drapieżnik, który właśnie złapał swoją ofiarę. Andrea krzyczy i szarpie się, jak tylko może. Raz po raz uderza pięściami w jego plecy. – Lance, rozwiedź się ze mną, albo…
Lance unosi brwi z zainteresowaniem i rozbawieniem. – Albo co?
Jego drwiący ton doprowadza ją do wściekłości. Wije się, a on zmienia jej ciężar, niosąc ją w ramionach jak pannę młodą. Odwraca głowę i złośliwie gryzie go w obojczyk. Krew sączy się z rany i czerwieni jego jedwabną koszulę, ale Lance nawet nie drga. Kontynuuje wnoszenie jej po schodach i korytarzem, w końcu rzucając ją na swoje łóżko typu king-size.
– Ty dupku! – Andrea podpiera się na łokciach.
Jej sukienka z głębokim dekoltem odsłania widok, który wzbudza jego pożądanie. Powoli rozpina złote guziki na koszuli. Zwykle nie jest mężczyzną, który oddaje się cielesnym przyjemnościom. W przeszłości Andrea próbowała wszelkich możliwych metod, aby go uwieść, ale on pozostał niezainteresowany. W rzeczywistości rzadko kiedy sprawiał sobie przyjemność. Ale ta nowa Andrea, ta odważna i bezczelna kobieta, która go obraża i atakuje, intryguje go. Żadna kobieta nigdy wcześniej go tak nie traktowała.
Andrea czuje, jak łóżko ugina się pod jego ciężarem, i on ustawia się nad nią, a ona marszczy brwi. To oczywiste, czego chce. Chce go uderzyć w twarz lub kopnąć tam, gdzie boli, ale postanawia użyć swoich wdzięków.
– Naprawdę się we mnie zakochałeś? – szepcze. – Myślałam, że mówiłeś, że nie możesz mnie podniecić bez pomocy medycznej?
Czy ona go prowokuje? Czy to nadal część jej planu, aby uzyskać rozwód? Lance'a to nie obchodzi. Nikt nie może go rozwieść. Jeśli ma dojść do rozwodu, to musi być jego decyzja, jego ogłoszenie.
Bierze jej rękę i prowadzi ją do swoich spodni, przyciskając ją do sztywniejącej części wewnątrz.
– Wygląda na to, że teraz mogę – mówi.
Jest gorący i twardy. Oczy Andrei rozszerzają się ze zdziwienia. – Lance, czego chcesz?
– Czego chcę? – Jego spojrzenie jest intensywne i wymagające. – Chcę stworzyć z tobą spadkobierców, pani Hamilton, co ty na to?
To pytanie, ale nie brzmi jak pytanie. Mówi jej o ważnej decyzji.
Andrea chce go spoliczkować, ale niestety, on przytrzymuje jej ręce nad głową. Jest wściekła, ale czuje, jak pożądanie wzbiera w jej brzuchu. Spogląda na niego gniewnie. – Wiesz, jaki jesteś w tej chwili?
















