Rozdział 7:
Noc Rozkoszy Cenniejsza Niż Całe Złoto Świata
W parnej łazience Lance energicznie szoruje ciało myjką. Cholerna kobieta! Nie może uwierzyć, że go zwymiotowała. Czy całowanie go naprawdę jest aż tak obrzydliwe? Na tę myśl aż pali go wściekłość.
Reguluje ciśnienie wody, która spływa po jego spiżowej skórze. Oblewa zarysowane mięśnie brzucha, podkreślając seksowną muskulaturę torsu. Wychodzi spod prysznica, wyciera włosy ręcznikiem, a następnie zakłada ciemny szlafrok, luźno przewiązując go w pasie.
Pokojówki posprzątały sypialnię, kiedy był pod prysznicem, i wygląda na to, że wykonały dobrą robotę. Światła są zgaszone, ale na rzeźbionej drewnianej komodzie płonie i namiętnie migocze pachnąca świeca w świeczniku. Przyćmione światło tworzy romantyczną atmosferę.
Na łóżku leży kobieta o idealnym ciele, odwrócona plecami do Lance'a. Gruba, biała kołdra zmysłowo zsuwa się z jej ramion, odsłaniając jasne i piękne plecy. Jej włosy swobodnie opadają na poduszkę w sposób, który Lance uważa za uwodzicielski i uroczy.
Obrazy i wspomnienia przelatują mu przez głowę. Przypomina sobie, jak Andrea go dotykała: jak jej zwinne palce przesuwały się po jego ciele, czasem lekko, a czasem mocno i powoli, jak drapała go po plecach, gdy osiągała orgazm. Przypomina sobie, jak jęczała, jakby płakała, ten dźwięk kobiety poza ekstazą.
Czuje, jak napina mu się lędźwie, a jego serce bije szybciej. Czuje, jak krew pulsuje w jego ciele i dudni mu w głowie. Podnosi kołdrę i wsuwa się pod nią, obejmując ją od tyłu w talii. Nagle zamiera. Kobieta jest całkowicie naga.
Więc wcześniej grała niedostępną, myśli, udając niechęć do dotykania go i determinację, by się z nim rozwieść. Ale wcale się nie zmieniła; nadal pragnie jego dotyku. W każdym razie, decyduje, nie jest możliwe, aby czyjaś osobowość zmieniła się tak nagle i drastycznie, jak wydawało się, że stało się z Andreą. Musi przyznać, że coraz lepiej jej idzie uwodzenie go.
Seks zeszłej nocy był zbyt dobry, podniecający i zaspokajający go w sposób, jakiego nigdy wcześniej nie czuł. Przypomina sobie, jak zanurzał głowę w szyi Andrei, wdychając jej zapach dziko i zachłannie. Z ochotą zanurza głowę w jej szyi, pragnąc tego znajomego zapachu. Ale coś jest nie tak. Nie pachnie tak, jak się spodziewa.
Cicho jęczy, sugerując, że nie może się doczekać, aż zostanie pokochana. Delikatnie przewraca się na plecy i patrzy na niego wielkimi, zamglonymi oczami. W jej wyrazie twarzy czyta pożądanie seksualne, otwarte zaproszenie dla niego.
Lance jest zszokowany i na krótką chwilę całe jego ciało zamiera. Ta kobieta to nie Andrea – to Leonie.
"Co ty tu, u diabła, robisz?" pyta.
Szybko wyskakuje z łóżka i woła pokojówki.
"Lance, zaczekaj!" Leonie wyciąga w jego stronę swoją jasną i pełną wdzięku dłoń, ale dotyka tylko powietrza. Zawstydzona, chwyta poduszkę, by zakryć piersi. Zwija ciało wokół poduszki, próbując się ogrzać, ale jej plecy i pośladki pozostają odsłonięte.
"Czy coś się stało, panie Hamilton?"
Pokojówka wchodzi do pokoju, ale zatrzymuje się nagle, widząc nagą kobietę na łóżku. Nogi Leonie są teraz owinięte wokół poduszki w obsceniczny sposób, i wierci się tam i z powrotem.
"Gdzie jest pani Hamilton?"
Lance unosi brwi i odwraca głowę od kobiety w swoim łóżku. Wydaje się być poza kontrolą, dręczona jakimś afrodyzjakiem.
"Wyszła," odpowiada pokojówka.
"Co?" pyta, "Gdzie?"
Myśli, że może po prostu odejść po tym, jak go zwymiotowała? Nie może uwierzyć w jej tupet.
"Nie powiedziała," mówi nerwowo pokojówka, "Poprosiła nas o dostarczenie specjalnej świecy i powiedziała…"
Pokojówka nagle się zatrzymuje, zastanawiając się, czy powinna kontynuować.
"Co?" pyta Lance.
"Powiedziała, że noc rozkoszy jest cenniejsza niż całe złoto świata. Życzy panu i pannie Summer wszystkiego najlepszego," pokojówka spuszcza głowę ze wstydem, gdy mówi, "Świeca ma zwiększyć przyjemność seksualną. Powiedziała, że będzie tu, jeśli zmieni pan zdanie co do rozwodu."
Zwiększyć przyjemność seksualną? Zmienić zdanie? Lance nagle rozumie, co się dzieje. Andrea zaaranżowała, żeby Leonie przyszła do jego sypialni, i wysłała specjalną świecę afrodyzjak, żeby zagwarantować, że będzie uprawiał seks z tą drugą kobietą. To wszystko było częścią jej planu, żeby zmusić go do rozwodu.
Lance oddycha ciężko. Kopie lampę na stoliku nocnym. Metalowy klosz uderza mocno o podłogę, a żarówka miga, a następnie gaśnie.
Pokojówka pospiesznie odwraca wzrok od Lance'a. Jest zdezorientowana i zawstydzona. Wszyscy mówili, że Lance potajemnie pragnie Leonie; teraz, dzięki intrygom pani Hamilton, leży naga na jego łóżku. Nie ma sensu, żeby wpadał w taką wściekłość. Sytuacja nie jest bynajmniej wstydliwa – to normalne, że mężczyzna tak potężny jak Lance ma kilka kochanek.
Spojrzenie Lance'a jest przeszywające i ponure. Zerka na świecę po drugiej stronie pokoju. Jej ciemnoniebieski płomień wciąż się iskrzy. Podchodzi, podnosi ją i zbliża do nosa. Wdycha szybko.
"Proszę poprosić doktora Waltera, żeby tu przyszedł," rozkazuje.
Pierwsza pokojówka dzwoni do doktora Waltera, a druga wchodzi, żeby pomóc Leonie się ubrać.
Doktor David Walter przychodzi szybko. Najpierw sprawdza, co z Leonie. Chociaż jest ubrana, wciąż jest czerwona na twarzy i narzeka, że jest jej nieznośnie gorąco. Następnie bierze świecę i ją wącha.
"Pachnie, jakby zawierała bardzo silny afrodyzjak," mówi, marszcząc brwi.
Lance zaciska szklany słoik zawierający świecę, jakby był zdecydowany go rozbić gołymi rękami.
"Ech…"
David jest zawstydzony. Wie, że tego typu afrodyzjaki wywołują niesamowicie silne pragnienia u każdego, kto jest na nie narażony zbyt długo. Objawy Leonie z pewnością pasują do działania tego leku, ale nie jest pewien, jakie rodzaje leczenia Lance może zaakceptować dla niej.
Lance wydaje się czytać w jego myślach i marszczy brwi, "Czy jest na to antidotum?"
David kiwa głową, "Tak. Mogę dać jej trochę lekarstwa."
"Po prostu zabierz ją stąd," rozkazuje Lance, "Potraktuj ją, jak uważasz za stosowne."
David ma właśnie otworzyć swoją torbę lekarską, ale zamiera na słowa Lance'a. Jak ma zinterpretować to stwierdzenie? Łatwo jest wyprowadzić ją z pokoju, ale leczenie może być skomplikowane. Najbezpieczniejsza metoda to oczywiście dać jej to, czego chce. Lekarstwo jest tylko drugim wyborem. Jeśli afrodyzjak jest wystarczająco silny, a lekarstwo nie zadziała, skutki mogą być straszne. Ale Lance wyraźnie nie chce o tym wiedzieć. W rzeczywistości nie chce mieć z tym problemu nic wspólnego.
David wzdycha. Jego rodzice pracowali w tej posiadłości jako kamerdynerzy przez całe życie. Pani Hamilton traktuje go jak jednego z własnych wnuków, a on dorastał, bawiąc się z Lance'em jak brat, ale nie odważy się przekroczyć granicy i dotknąć kobiety Lance'a.
"Potrzebujesz tego pokoju?" pyta Lance.
"Tak," odpowiada Lance.
"Co za cholerny bałagan!" myśli David.
Zgrzyta zębami i czuje, jak włosy na jego skórze głowy się jeżą. Podaje swoją torbę z lekarstwami jednej z pokojówek i podnosi Leonie.
Ramiona Davida wydają się Leonie wspaniałe. Wyobraża sobie, że znalazła pływające drewno po długiej walce na morzu. Obejmuje mocno Davida i zanurza głowę w jego szyi, żeby go dziko pocałować. David osłabia uścisk, zawstydzony. Leonie czuje wrażenie upadku i obejmuje jeszcze mocniej jego ramiona.
David nie chce niczego więcej, jak tylko dać jej lekarstwo i mieć to za sobą. Bardzo utrudnia mu trzymanie jej. Jest w połowie drogi do drzwi, kiedy nagle coś sobie przypomina i odwraca się do Lance'a, "A tak przy okazji, pani Hamilton poprosiła mnie o coś pół godziny temu. Ale jej tego nie dałem."
Lance bawi się świecą i gasi płomień palcami, "Co?"
"Pigułkę "dzień po"."
David posyła Lance'owi długie i poważne spojrzenie, przekazując znaczenie wykraczające poza słowa. Twarz Lance'a nagle traci kolor. Jest wściekły.
"Nigdy nie widziałem tak bezwzględnego Lance'a Hamiltona tak zdenerwowanego z powodu kobiety," myśli David.
Lance odkłada świecę na komodę, uderzając mocno szkłem o drewno. Strzela kostkami i zaciska ręce w pięści. Następnie gestykuluje, żeby David zabrał Leonie i wyszedł. Rozkazuje Robertowi Tinderowi, aby zakazał wszystkim aptekom w okolicy sprzedaży pigułek "dzień po" przez następne 48 godzin. Dzięki potędze jego rodziny zarówno w polityce, jak i w przemyśle farmaceutycznym, zakazanie tych pigułek nie będzie trudne.
Robert przyjmuje rozkazy i pospiesznie odchodzi. W mniej niż dziesięć minut wraca z wiadomościami.
"Sir, pani Hamilton była widziana w kilku aptekach, próbując kupić te pigułki. Żadna z nich nie chciała jej sprzedać, więc poszła do szpitala św. Piotra."
"Jakaż ona wytrwała," mamrocze Lance.
Żyła na skroni Lance'a pulsuje, i chodzi po pokoju z rękami splecionymi za plecami, jakby powstrzymywał się od przemocy. Czysta wściekłość emanująca od niego sprawia, że Roberta przechodzą dreszcze.
Wpatruje się w świecę na komodzie.
"Śledźcie ją," rozkazuje, "I powiedzcie doktorowi Petersowi, że jego szpital znajdzie się w niefortunnej sytuacji finansowej, jeśli Andrea wejdzie w kontakt z jakimikolwiek pigułkami."
"Zanim odejdziesz, chcę jej akta," dodaje.
W ciągu ostatnich trzech lat nigdy nie był tak zainteresowany żadnym aspektem życia Andrei.
















