Lance zwalnia uścisk na szczęce Andrei i rozkazuje: „Otwórz bramę i zaproś ich do środka. Przygotujemy im wspaniałe powitanie. W końcu mam pewne wiadomości do ogłoszenia.”
Opuszkiem szorstkiego kciuka dotyka jej ust i przesuwa nim tam i z powrotem po jej różowej dolnej wardze.
„To ty ich tu sprowadziłaś” – szepcze – „Mam nadzieję, że będziesz w stanie znieść konsekwencje.”
Andrea uśmiecha się spokojnie i czuje, jak służące mocniej zaciskają dłonie na jej ramionach. Naprawdę dorównują swojemu rygorystycznemu szkoleniu; wydaje się, że zawsze potrafią czytać w myślach swojego szefa.
Nagle Andrea otwiera usta i gryzie Lance'a w palec, który powoli obrysowuje jej wargi. Jest zaskoczona, bo zamiast wzdrygnąć się i cofnąć kciuk, zaczyna go wsuwać do jej ust, jakby nic się nie stało, rozkoszując się przyjemnością, jaką daje jej miękki język muskający jego opuszek. Marszczy brwi i czubkiem języka napiera na jego palec tak mocno, jak tylko potrafi, ale mężczyzna bawi się w kotka i myszkę w jej ustach, a ślina zaczyna kapać jej po kąciku ust. Zamiast go to obrzydzić, ta scena budzi w mężczyźnie najbardziej pierwotne pragnienia. Chce zlizać słodki płyn z kącika jej ust. Jedna ze służących puszcza ramię Andrei i podaje Lance'owi złotą tacę z haftowaną, białą jedwabną chusteczką. Zamiast wziąć chusteczkę, by wytrzeć palce, ignoruje służącą i wpatruje się w Andreę z największą głębią.
„Ten człowiek to diabeł!” – myśli Andrea – „Ale jak może być jednocześnie tak czarujący?”
Następnie wystawia swój zwinny język i powoli liże knykieć kciuka, jakby rozkoszował się smakiem pysznych lodów. Andrea wzdycha. Nic dziwnego, że kiedyś straciła dla niego głowę; niewielu kobietom udałoby się oprzeć takiemu mężczyźnie. Prawie szkoda, że nie jest już tą samą kobietą, która tęskni za jego uwagą i błaga o jego miłość.
„Wiem, że masz już inną kobietę w swoim życiu” – mówi – „Powinieneś się cieszyć z tego rozwodu. Miałam dobre intencje, zapraszając tu prasę, aby ogłosić tę wiadomość. To będzie jak próba generalna przed ogłoszeniem twojego drugiego wspaniałego małżeństwa.”
Odwzajemnia jej wyrachowany uśmiech: „Skoro jesteś taka troskliwa, nie zawiodę cię.”
„Dobrze. Rozwód jest wyryty w kamieniu. Nie zmieniaj zdania, bo ludzie będą o tobie źle myśleć.”
Wiedząc, jak dumny jest Lance, próbuje nim manipulować, aby zagwarantował rozwód. Na osobności może zmienić zdanie, ale jak tylko prasa dowie się o rozwodzie, będzie zmuszony dotrzymać słowa.
„Nie zamierzasz rozmawiać z prasą po dzisiejszym dniu, prawda?” – pyta.
„Oczywiście, że nie.”
Lance kiwa głową, a służące puszczają jej ramiona. Andrea odwraca się, żeby wyjść z pokoju. Chce wyglądać jak najlepiej na tak ważnej konferencji prasowej i potrzebuje czasu na przygotowanie się. Przekraczając próg, odwraca się i mówi z ironicznym znużeniem: „A tak przy okazji, zeszłej nocy był mój pierwszy raz. Możesz to potraktować jako mój prezent na pożegnanie.”
Lance przechyla głowę i uśmiecha się szyderczo do odchodzących pleców Andrei.
Robert, kamerdyner, odchrząkuje: „Ostatnio pani Hamilton zachowuje się bardzo dziwnie. Może powinniśmy poprosić lekarza, żeby ją zbadał…”
Zamierza powiedzieć o zdrowiu psychicznym, ale szybko się opamiętuje i połyka słowa.
„Dziwnie?” – zastanawia się Lance. „To dziwne. Kiedyś była taka potrzebująca, zawsze błagała o moją uwagę i uczucie. Kiedyś nawet próbowała zrobić scenę, próbując popełnić samobójstwo. Dlaczego tak bardzo się zmieniła? Dlaczego tak bardzo nalega na ten rozwód? Czy to część nowej strategii, żeby mnie zainteresować?”
Lance mamrocze chłodno: „Niech się łudzi swoją pełną nadziei iluzją. To tylko desperacka gra o władzę.”
Jak muchy, których nie można odpędzić, grupa służących podąża za Andreą z powrotem do jej pokoju. Rozbiera się i zanurza w dużej wannie; płatki róż unoszą się na powierzchni mlecznej wody. Prosi służące, żeby przyniosły jej czerwone wino. Kręcąc płatkiem róży, patrzy, jak woda z kąpieli spływa po jej długich palcach. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, dzisiejsza noc będzie jej ostatnią nocą w rezydencji Hamiltonów.
Przez trzy lata od ślubu z Lancem Hamiltonem traktował ją z niczym innym, jak obrzydzeniem i odrazą. Ledwo mógł na nią patrzeć, a tym bardziej zmusić się do dotknięcia jej. Każda próba uwiedzenia go kończyła się niepowodzeniem, pozostawiając go jeszcze bardziej odrażonym niż wcześniej. Przypomina sobie, że to wszystko już prawie się skończyło; za kilka godzin będzie wolną kobietą, nieskrępowaną kapryśnymi nastrojami Lance'a.
Służąca przerywa jej rozmyślania: „Pani Hamilton, jest telefon do pani.”
Z ociąganiem Andrea opiera się o bok wanny i otwiera oczy, po czym zakłada zestaw słuchawkowy Bluetooth.
„Potwierdziliśmy obecność nowo opracowanej toksyny w twojej krwi” – mówi męski głos – „W nadmiarze może powodować ogromne zmiany w osobowości, pogorszenie pamięci, a w poważnych przypadkach nawet utratę pamięci.”
„Tak duże nagromadzenie trucizny sugeruje spożywanie jej przez długi czas” – kontynuuje głos – „Radzę sprawdzić jedzenie i rzeczy osobiste, aby zobaczyć, czy ktoś przy nich nie majstrował. I nie zapomnij zażywać leków. Niekoniecznie przywrócą twoją osobowość ani częściowo wymazaną pamięć, ale pomogą ci na razie zachować bezpieczeństwo.”
„Nie muszę sprawdzać, bo dzisiejsza noc jest moją ostatnią nocą w domu Hamiltonów” – mówi Andrea.
Kończy rozmowę i zaciska palce wokół nóżki kieliszka do wina. Zmrużyła swoje piękne oczy i nonszalancko zakręciła czerwonym płynem w kieliszku. Kryształ lśni jasno pod żyrandolem Swarovskiego.
Podnosi kieliszek i odwraca się do kamery na ścianie. Tylko palant taki jak Lance mógłby wpaść na pomysł zainstalowania kamery w łazience. Wznosi toast za niego i anonimowego mężczyznę, który ją odurzał, powodując drastyczną zmianę osobowości i częściową utratę pamięci.
Jej różowe usta szepczą bezgłośne „Na zdrowie”.
Jakby jej małżeństwo z Lancem nie było wystarczająco okropne, teraz ktoś ją odurza.
„Tym bardziej powód do rozwodu!” – myśli Andrea.
Tymczasem w pokoju monitoringu Lance wpatruje się w ekran komputera swoimi bystrymi oczami. Jej gładka i jasna skóra, niczym czysty blask księżyca, jest niesamowicie kusząca, gdy wyłania się spod mlecznej wody. Nie może powstrzymać się od przypomnienia sobie, jak wyglądała zeszłej nocy, kiedy była pod nim. Intensywność wspomnienia sprawia, że jego krew napływa do pewnej części ciała i czuje to w spodniach, twarde jak żelazo.
Powstrzymuje impuls, by rozbić ekran, na którym widać zadowoloną, uśmiechniętą twarz kobiety. Woli poczekać, żeby zobaczyć, w co ona gra. Kobieta nagle patrzy w kamerę, jakby wiedziała, że ją szpieguje z drugiej strony.
Kpiąco wypowiada jedno słowo: „Na zdrowie”.
Zastanawia się, o czym myśli. Czy świętuje, bo zaraz osiągnie swoje pragnienie? Czy jego ojciec zmusił ją do rozwodu? A może to naprawdę tego chce?
Lance wyłącza ekran.
„Z kim ona rozmawia przez telefon?”
„Jeszcze nie ustaliliśmy” – odpowiada Robert.
„Więc zrób to szybko. Jeśli nie znajdziesz tej osoby, możesz pożegnać się ze słodkim życiem.”
Spokojny, groźny głos Lance'a wywołuje dreszcz na plecach Roberta. Spuszcza wzrok i spieszy z odpowiedzią: „Nie przestanę, dopóki się nie dowiem.”
Potem podnosi głowę. Spogląda na Lance'a ze spekulacją: „Służące mówią…”
„Co?”
„Mówią, że pani Hamilton rozmawiała z mężczyzną.”
Lance patrzy na Roberta obojętnie.
Każdy aspekt życia Andrei jest nadzorowany i zorganizowany. Nie dzwoni nawet do Aitkenów bez obecności służącej. Teraz jego kamerdyner mówi mu, że mężczyzna rozmawiał z jego żoną?
Dwie służące Andrei wchodzą, aby zdać raport Lance'owi: „Pani Hamilton skończyła kąpiel. Poprosiła mnie, żebym to panu przyniosła.”
Młodsza służąca trzyma telefon oburącz i zerka na Lance'a z rosnącym podziwem i zainteresowaniem.
Lance bierze telefon. Na ekranie widać transmisję na żywo, jak Andrea się ubiera. Służące pomagają jej zapiąć sukienkę. Ma na sobie jaskrawoczerwoną, odkrytą sukienkę syreny z koronki, która odsłania blade krągłości jej piersi. Ma ten rodzaj urody, o którą ludzie toczą wojny: promienną skórę, figurę klepsydry i nieskazitelną twarz, na której nawet jej minimalny makijaż wydaje się zbędny. Jest idealna.
Potem Andrea odwraca się twarzą do kamery. Celowo zsuwa przód sukienki w dół i pokazuje gołą pierś do kamery. Jej usta, pomalowane retro czerwoną szminką, układają się w pocałunek do kamery.
„Mój drogi Lance, podoba ci się?” – pyta.
















