W oczach Ashera rozpętała się prawdziwa śnieżyca. Górna warga wykrzywiła mu się w gniewnym warczeniu.
Wyglądał absolutnie dziko, wściekły, a cała ta wściekłość skierowana była na Josepha.
– Asher – powiedziałam, wchodząc mu w drogę do ofiary. Bo tym właśnie był teraz Joseph dla Ashera, gdybym nie interweniowała.
Chłodne spojrzenie Ashera skupiło się na mnie i nieznacznie złagodniało.
– Chodź, Cyn
















