Bez słowa więcej do Józefa, Asher wyniósł mnie z pokoju, po schodach i do swojej własnej komnaty.
Po prostu trzymał mnie przez chwilę. Puls miał przyspieszony, oczy szalone. Im dłużej mnie niósł, tym bardziej wydawał się odprężać.
W bezpieczeństwie jego ramion, ja również się uspokajałam.
Nie mogłam uwierzyć, że pospieszył mi na ratunek. Choć martwiłam się tym, co usłyszał, jego wyczucie czasu było wręcz cudowne.
Skąd wiedział, że tam jestem? Czy obserwował Józefa? Czy słyszał mój płacz?
Szczerze mówiąc, nie byłam pewna, czy naprawdę chciałam znać odpowiedzi na te pytania. Przynajmniej nie teraz, kiedy jeszcze drżałam.
"Jesteś bezpieczna," wyszeptał mi, a ja omal nie szlochnęłam z ulgi.
Ale tego nie zrobiłam. Nie załamię się tutaj, bez względu na to, jak kuszące jest ciepło i komfort Ashera.
Powstrzymałam się przed tymi uczuciami.
Powoli, Asher postawił mnie na nogi.
Jego dłonie spoczęły na moich ramionach. Delikatnie musnął kciukami materiał mojej koszuli, tam gdzie palce Józefa naznaczyły moją skórę siniakami.
Powietrze między nami było naelektryzowane. Cisza gęsta.
"Jesteś w ciąży z dzieckiem Józefa?"
Prawdopodobnie już wiedział. Zaprzeczanie teraz tylko pogorszyłoby sprawę. "Tak."
Wypuścił powoli powietrze, jakby próbował się uspokoić. "Dlaczego mi nie powiedziałaś?"
Odsunęłam się od niego, poza jego zasięg. Puścił moje ramiona.
"Dlaczego miałabym ci mówić?" zapytałam. "Nic cię to nie obchodzi."
Wpatrywał się we mnie przez dłuższą chwilę, a ja wierciłam się pod ciężarem jego spojrzenia.
Potem sięgnął do tylnej kieszeni po telefon.
"Co robisz?" zapytałam od razu, spanikowana.
"Piszę do Dylana," powiedział po prostu, jakby to nie oznaczało końca mojego świata.
"Dlaczego? Nie musisz tego robić."
Kciuki Ashera szybko poruszały się po ekranie telefonu. "Dylan prosił o informacje o tobie. Myślę, że to się liczy jako cholernie ważna aktualizacja."
"Nie możesz!" Rzuciłam się do przodu, próbując dosięgnąć jego telefonu. Trzymał go wysoko w górze, daleko poza moim zasięgiem. "Asher. Nie rób tego!"
Jego palce zatrzymały się. Spojrzał na mnie.
Wiedziałam, że mam tylko jedną szansę, żeby go przekonać. "Jeśli mu powiesz, on wróci, a jeśli wróci, może zrujnować całą swoją przyszłość. Wiesz, jak ciężko pracował, żeby dostać się do programu wymiany."
"Chciałby wiedzieć," powiedział obojętnie Asher. "A z takim powodem, może powinien wrócić."
"Nie, proszę."
Przyłożyłam ręce do piersi. Nie mówiłam Asherowi całej prawdy. Nie chciałam wymawiać na głos moich najprawdziwszych lęków. Ale jeśli to miało powstrzymać Ashera, to musiałam.
"Jeśli Dylan się dowie… Jeśli wróci…" Zamknęłam oczy i zebrałam siły. "Zabije Józefa. Albo spróbuje. I nie tylko zrujnuje swoją akademicką przyszłość, ale całe życie."
Mogłam to sobie wyobrazić. Ochronny wilk Dylana wyrywający się z niego, atakujący Józefa.
Jeśli Asher był naprawdę najlepszym przyjacielem Dylana, wiedziałby, że mówię przerażającą prawdę. Dylan był tak bardzo opiekuńczy wobec mnie, że zabiłby dla mnie.
Cisza się przeciągała. Kiedy otworzyłam oczy, Asher opuścił telefon.
"Ja się tym zajmę," powiedział.
"Nie możesz mu powiedzieć."
Asher wypuścił ostry wydech. Jego wzrok padł na siniaki na moich ramionach. "Tylko jeśli obiecasz, że nie będziesz się więcej spotykać z Józefem sama."
Ulga zalała mnie. "Dobrze."
Włożył telefon z powrotem do tylnej kieszeni i odwrócił się ode mnie. Wybiegłam z jego pokoju, zanim zdążył cokolwiek więcej powiedzieć.
W moim pokoju w akademiku znowu zaczęłam chodzić w kółko. Znalazłam chwilę spokoju, ale wiedziałam, że to nie potrwa długo.
Czułam się taka bezradna. Skoro Asher znał mój sekret, kto wiedział, co zrobi? Zgodził się nie mówić Dylanowi na razie, ale co jeśli zmieni zdanie?
A potem był Józef. Wciąż dochodziłam do siebie po jego reakcji. Bolały mnie ramiona.
Zakrywając twarz dłońmi, próbowałam zachować resztki spokoju.
Pukanie do drzwi sprawiło, że podskoczyłam prawie wyskakując ze skóry.
Zebrałam się w sobie i podeszłam do drzwi. Chłopak, który za nimi stał, był sportowcem, którego kojarzyłam z akademika Józefa. Wręczył mi kopertę z moim imieniem.
To nie było pismo Józefa. Westchnęłam z ulgą, podziękowałam chłopakowi i zamknęłam drzwi.
Otwarcie koperty ujawniło zaproszenie na przyjęcie w akademiku sportowców, które miało się odbyć pojutrze. Na dole widniała notatka skierowana do mnie.
Nie będziesz chciała tego przegapić. – Asher
Nie chciałam iść na żadne przyjęcie, ale Asher nie robił niczego bez powodu. Skoro napisał tę notatkę, to znaczyło, że coś wie.
Byłabym głupia, gdybym nie dowiedziała się, o co chodzi.
Dwa dni później dotarłam na przyjęcie do akademika sportowców.
Przeskanowałam tłum i szybko znalazłam osobę, której szukałam. Przebiegłam przez pokój i spotkałam Ashera w pobliżu stołu z napojami.
"Asher, o co w tym wszystkim chodzi? Musisz wiedzieć, że nie mam niczego, co chciałabym świętować."
Przechylił głowę i zaczął iść. Poszłam za nim do bardziej ustronnego kąta pokoju.
Chciałam być zła z powodu jego milczenia, ale oparł się o ścianę z nonszalancką pewnością siebie, która mnie rozbroiła.
Wyglądał, jakby miał całkowitą kontrolę nad wszystkim wokół. Wszystko, co miałam zrobić, to mu zaufać.
Ale zaufanie nie przychodziło mi łatwo w tej chwili.
"Asher," powiedziałam. "Co ja tu robię?"
"Rozejrzyj się."
Chciałam powiedzieć, że już to zrobiłam, ale jego wyczekująca twarz sprawiła, że ugryzłam się w język. Rozejrzałam się jeszcze raz, wolniej.
Pokój był pełen pięknych kobiet, z długimi nogami i krótkimi spódniczkami. Kilka z nich rozpoznałam jako koleżanki cheerleaderki. Kilka kolejnych, pamiętałam ich twarze, ale nie wiedziałam, skąd je znam. Reszta to były obce osoby.
Wszyscy rozmawiali i śmiali się, dobrze się bawiąc.
Poza Asherem, nie było w pobliżu żadnego mężczyzny.
"To same dziewczyny," powiedziałam.
Asher uniósł brew. "A co jeszcze mają ze sobą wspólnego? A może powinnam powiedzieć, co mają wspólnego z tobą?"
Z pewnością nie wszystkie były w ciąży. I tylko kilka było tancerkami jak ja. Nie, musiało być coś jeszcze, co nas łączyło, skoro Asher o tym wspomniał.
Asher oderwał się od ściany, pochylając się nad moim ramieniem. "Chcesz podpowiedź?"
Miałam jedno narastające podejrzenie, ale nie byłam pewna, czy to możliwe. Albo że Asher znalazłby czas, żeby to zorganizować.
Kiedy na niego spojrzałam, jego usta drgnęły, jakby chciał się uśmiechnąć, ale nie mógł. "Zgadłaś."
Nic nie powiedziałam, ale musiał zobaczyć to w zaskoczeniu na mojej twarzy.
"Rozejrzyj się, Cynthia," powiedział Asher. "Flirt? Sekretna dziewczyna? Wszystkie tu są."
Zamruczał, wyraźnie zadowolony z siebie.
Patrząc na niego, nie wiedziałam, co myśleć ani czego się spodziewać.
Twardość w jego oczach zamarzła, lodowato zimna.
"Każda dziewczyna w tym pokoju jest jednym z podbojów Józefa."
















