Sean Blair wpatrywał się przez okno w opadający zielony trawnik. Zakręcił szklanką whisky w dłoni, a kostki lodu cicho zadźwięczały o szkło. Wypił resztę płynu, mając nadzieję, że ogniste ciepło go uspokoi, ale jego serce nadal waliło gwałtownie w piersi.
Dlaczego Catherine od niego uciekła? Spojrzał na rozległe tereny swojej posiadłości i potrząsnął głową. Miał pieniądze, władzę i wszystko, co był gotów jej oddać. Do diabła, był gotów oddać jej o wiele więcej niż to. Więc dlaczego uciekła z jakimś Marco Jacobsem? Co mogło sprawić, że była tak zdesperowana, by uciec?
"Czy naprawdę jestem dla niej aż tak obrzydliwy?" zapytał sam siebie.
Rozległo się pukanie do drzwi, a znajomy głos jego kamerdynera, Leviego, powiedział: "Przepraszam, panie Blair, pani Blair chce pana widzieć".
"Zignoruj ją" - powiedział Sean, nalewając sobie kolejną whisky. "Z pewnością chce tylko błagać o moje miłosierdzie w sprawie Marco."
"Bardzo dobrze" - odparł Levi.
"Idę się położyć" - powiedział Sean. "Nie przeszkadzaj mi, bez względu na to, co się stanie, rozumiesz?"
"Tak, proszę pana" - odpowiedział Levi. "Ale chwileczkę, proszę pana—"
Sean zignorował Leviego i ruszył korytarzem do swojej sypialni. Otworzył drzwi i zamarł w szoku. Zasłony były zasunięte, ale tysiące świec w małych szklanych słoiczkach kąpały pokój w blasku złotego światła. Czerwone płatki róż były rozsypane po podłodze, pokrywając dywan i wypełniając pokój upojnym, kwiatowym aromatem.
"Co to, do cholery, jest?" zapytał.
"Dekoracje na noc poślubną, o które pan prosił" - powiedział Levi, podbiegając za nim.
"No to wszystko zabierzcie" - ryknął Sean.
"Już się robi, proszę pana" - odparł Levi.
Ekipa mężczyzn i sprzątaczy wpadła do pokoju i zaczęła zmiatać i odkurzać płatki. Zgasili świece i wrzucili słoiki do ogromnych czarnych worków na śmieci. Zapach dymu zmieszał się z płatkami róż i wywołał u Seana ból głowy.
"Przygotuj dla mnie inny pokój" - powiedział do Leviego.
"Oczywiście, proszę pana" - odparł Levi. Kamerdyner zawahał się nerwowo, a następnie dodał: "Pani Blair nadal pana woła. Nie sądzę, żeby przestała, dopóki się z nią pan nie zobaczy."
***
Drzwi otworzyły się z hukiem, a Sean wpadł do pokoju. Jego garnitur był pognieciony, a włosy w nieładzie, ale jego lodowate oczy błyszczały. Podszedł do boku jej łóżka, przynosząc ze sobą chłodne powietrze. Catherine zadrżała, ale spojrzała mu w oczy.
"Sean, musimy porozmawiać" - powiedziała, nienawidząc tego, jak drżał jej głos. "Czy możemy odbyć prawdziwą rozmowę?"
Szczęka Seana zadrżała, ale nie powiedział ani słowa. Stał obok niej, zimny i nieruchomy jak posąg, a ona zastanawiała się, czy nie popełniła błędu. Może Marco naprawdę był mniejszym złem.
Poklepała miękki materac i powiedziała: "Usiądź".
Sean uniósł brew i usiadł bez słowa. Silny, ciepły zapach whisky unosił się wokół niego, a ona wzdrygnęła się. W ostatnich latach z Marco dużo pił, a dni, w których pił, zawsze były gorsze od tych, w których nie pił.
***
Sean siedział na skraju łóżka i obserwował, jak Catherine odsuwa się od niego.
Odkąd jego ludzie ją schwytali i sprowadzili z powrotem, zauważył, jak się wokół niego porusza. Kiedy się pochylał, ona odchylała się do tyłu. Kiedy się do niej zbliżał, ona się odsuwała.
Nie zachowywała się tak w stosunku do innych ludzi. Kiedy widział ją wcześniej, zawsze była otoczona grupą przyjaciół i wielbicieli - była w centrum uwagi. Śmiała się i uśmiechała, a jej jasne zielone oczy błyszczały i lśniły. Dlaczego nie mogła być taka w stosunku do niego? Dlaczego patrzyła na niego tak, jak królik patrzy na wilka?
Wpatrywał się w jej jasne zielone oczy. Było coś instynktownie pociągającego w tym, jak się rozszerzały, kiedy na niego patrzyła, jak jej usta lekko się otwierały w cichym westchnieniu, jak kwiatowy zapach jej perfum unosił się z jej włosów za każdym razem, gdy się poruszyła. Była taka bezbronna, taka delikatna.
Pochylił się i przycisnął usta do jej ust. Jej ciało zesztywniało, ale jej usta były miękkie i uległe. Rozwarł je siłą i przyciągnął jej drobne ciało do siebie. Szamotała się i walczyła, aż w końcu pozwolił jej się oderwać.
"Co to, do cholery, było?" zapytała. "Powiedziałam, że chcę porozmawiać."
Cienka, biała koszulka, którą miała na sobie, zsunęła się na bok, odsłaniając kremową górę jej ramienia. Chciał przycisnąć usta do tego ramienia, rozerwać koszulkę i odsłonić resztę jej ciała, wtulić się w jej miękkość, aż się podda. Zamknął oczy i potrząsnął głową - whisky mąciła mu myśli.
"Okej" - powiedział. "O czym chcesz porozmawiać?"
"O nas" - wyszeptała.
Serce Seana uderzyło w jego piersi - o nas? Otworzył oczy i spojrzał na nią. Wpatrywała się w swoje dłonie, skręcając delikatne prześcieradła raz po raz, aż były pomarszczone i szorstkie.
Bez namysłu wciągnął ją na swoje kolana i szarpnął jej głowę w dół do swojej. Zawładnął jej ustami, całując ją tak mocno, jak tylko potrafił. Z lekkim jękiem otworzyła usta i pozwoliła mu do nich wejść, przesuwając się do przodu na jego kolanach. Przyciągnął ją bliżej, czując jej ciepło przy sobie.
Sięgając za nią, złapał dekolt jej koszulki i rozerwał cienki materiał. Jego opuszki palców znalazły zapięcie jej biustonosza i odpiął je ruchem nadgarstka. Odsunęła się, przerywając pocałunek.
"Co robisz?" zapytała, krzyżując ramiona ochronnie na piersiach, przytrzymując biustonosz na miejscu.
"To moja noc poślubna" - powiedział. "I zamierzam się nią nacieszyć".
***
Catherine dyszała i wpatrywała się w mężczyznę przed sobą. Patrzył na nią, jakby zamierzał ją zniszczyć, a ona zadrżała z dziwnej mieszanki strachu i pożądania. Żaden mężczyzna nigdy wcześniej na nią tak nie patrzył. Catherine grzebała w ramiączkach swojego koronkowego biustonosza, próbując wsunąć je z powrotem na ramiona i zapiąć z tyłu.
"Będę cię miał, Catherine" - jęknął Sean. "Tak czy inaczej".
Odepchnął ją, a ona upadła na stos puchowych poduszek u wezgłowia łóżka. W sekundę znalazł się na niej, ściągając jej spodnie z nóg. Przesunął się w górę jej ciała, odciągając jej ręce od piersi i przytrzymując je nad jej głową swoją lewą ręką. Wolną ręką odciągnął jej biustonosz i rzucił go przez pokój.
Zadrżała, gdy chłodne powietrze dotknęło jej nagich piersi, a on roześmiał się, biorąc jedną w swoją dużą dłoń. Ścisnął ją szorstko i przesunął się, by ugryźć ją w szyję. Jęknęła, gdy jego zęby wbiły się w wrażliwą skórę, wyginając się ku niemu. Warknął i puścił jej ręce, a ona złapała przód jego koszuli, próbując ją rozerwać. Guziki odpadły, a koszula opadła, odsłaniając wyrzeźbioną klatkę piersiową.
Sean zawarczał cicho w gardle i złapał jej rękę, prowadząc ją do przodu jego spodni. Siła jego pożądania napierała na przód jego spodni, gorąca i pilna. Wstrząśnięta do zmysłów Catherine odciągnęła rękę.
Poczuła, jak jej twarz się czerwieni i odwróciła głowę na bok, uciekając przed namiętnym spojrzeniem Seana. Gorące zakłopotanie ogarnęło ją - chciała z nim porozmawiać, a skończyło się na tym, że rozrywała jego ubranie i wtulała się w niego jak zwierzę w rui.
Stanowcza, ale delikatna dłoń zamknęła się wokół jej nadgarstka i poprowadziła jej rękę z powrotem do przodu jego spodni. Spojrzała na swoją małą bladą dłoń obok jego dużych opalonych palców i pozwoliła mu wcisnąć jej dłoń w siebie.
Łatwo byłoby pozwolić mu się wziąć, łatwo byłoby mu się poddać. Chciała tego. Chciała czuć jego duże dłonie na każdym calu swojego ciała. Chciała jego ciepła przy sobie. Chciała go.
"Czekaj" - wyszeptała. "Musimy przestać. To nie jest rozmowa."
"To lepsze niż rozmowa" - powiedział, przyciskając usta do jej szyi.
"Nie, musimy porozmawiać" - powiedziała. "Zejdź ze mnie, pozwól mi się ubrać."
"Nie można kochać się w ubraniach" - powiedział, gryząc jej płatek ucha.
"Posłuchaj mnie" - powiedziała. "Próbuję być poważna, okej? Wiem, że nie powinnam była uciekać."
Odsunął się i spojrzał na nią. Jego twarz stała się obojętna i chłodna, a on zmrużył oczy, jakby próbował ją przeczytać. Jego dłoń zacisnęła się, ale uścisk wydawał się bardziej zabójczy niż namiętny. Skręciła się nieswojo, gdy jego palce wbiły się w jej żebra.
"O co w tym wszystkim chodzi?" zapytał chłodnym tonem.
"Chcę tylko wszystko naprawić" - szczerze spojrzała mu w oczy.
Obrzydzenie przemknęło po jego twarzy, a jego usta wykrzywiły się w dół. "Widzę, co się dzieje. Myślisz, że zapomnę o twojej zdradzie, jeśli pozwolisz mi się pieprzyć."
"Nie" - powiedziała. "Wcale nie o to chodzi. Próbuję ci powiedzieć, że nie chcę już być z Marco. Chcę być z tobą."
"Nie kłam mi" - warknął.
"Mówię poważnie" - powiedziała. "Nie kłamię."
"To udowodnij" - powiedział, szorstko szczypiąc ją w pierś.
Skrzywiła się z bólu, a w głowie jej się zakręciło. Jak mogła mu to wszystko wytłumaczyć? Jego nastroje zmieniały się tak nieprzewidywalnie jak wiatr i nigdy nie reagował tak, jak myślała. Czy pozwolenie mu na kochanie się z nią zmieni jego zdanie, czy znienawidzi ją za to?
Jęknęła i spróbowała odepchnąć jego rękę. "Nie, nie możemy."
"Dlaczego nie?" zapytał. "To nasza noc poślubna, prawda?"
"Ja—ja—" zająknęła się, próbując wymyślić wymówkę. "Mam okres."
Oczy Seana zwęziły się i ponownie złapał ją za pierś.
"Mówię poważnie" - powiedziała. "Nie chcę tego lubić - to jest nieczyste i obrzydliwe."
"Nie wierzę ci" - powiedział.
Jego prawa ręka ześlizgnęła się w dół do jej nóg i rozwarł je. Odciągając jej bieliznę na bok, zanurzył jeden długi palec w jej najbardziej intymnym miejscu. Był poplamiony czerwienią, gdy go wyciągnął. Bez słowa zszedł z łóżka i przeszedł przez pokój po chusteczkę.
Catherine odetchnęła z ulgą i owinęła się prześcieradłami, ale nie odprężyła się w pełni, dopóki drzwi nie zatrzasnęły się za nim. Prawie zapomniała, że ma okres. Jej kuzynka Madison Stewart przekonała ją, żeby wzięła zastrzyk progesteronu, aby wywołać wcześniejszy okres na wypadek, gdyby nie uciekła od Seana na czas.
Catherine przewróciła oczami na to, jak głupia była. Powinno być oczywiste, że Madison po prostu próbowała zdobyć Seana dla siebie. Dlatego zachęciła Catherine do ucieczki z Marco i dlatego tak bardzo pomagała w organizowaniu wszystkiego, i dlatego zgodziła się przebrać za Catherine!
"Cholera" - wyszeptała Catherine. "Jeśli Sean mnie złapał, to co się stało z Madison?"
















