Rozdział Siedemdziesiąty
•KEVIN•
Stałem przed domem Bianki, a moje serce biło jak szalone z niecierpliwości. Ciepłe promienie słońca delikatnie oświetlały uroczy, mały domek, z kremowobiałymi ścianami i jasnoniebieskimi okiennicami. Nerwowo bawiłem się bukietem świeżych żółtych stokrotek w dłoni, których słodki zapach wypełniał powietrze. Moje myśli pędziły, zastanawiając się, co może pójść nie t
















