Rozdział osiemdziesiąty szósty
•ALEKSANDER•
W rezydencji panował kontrolowany chaos, który odzwierciedlał zamęt we mnie. Od groźnego telefonu sprzed tygodnia nasz dom zamienił się w fortecę, każdy kąt był zabezpieczony przed niewidocznym niebezpieczeństwem. Uzbrojeni po zęby ochroniarze w czarnych uniformach patrolowali teren z wojskową precyzją.
Scarlett i ja przyzwyczailiśmy się do ich obecności
















