logo

FicSpire

Związana z szwagrem.

Związana z szwagrem.

Autor: Agnieszka Dąbrowski

Chapter 0002
Autor: Agnieszka Dąbrowski
1 mar 2025
„Jak śmiesz wchodzić do mojego pokoju bez pozwolenia?!” Natychmiast wstałam i odwróciłam się w stronę drzwi. Przy drzwiach stał nikt inny jak Bryan Morrison. Posiadał niezaprzeczalny urok, uderzającą urodę. Ale chłód w jego spojrzeniu przeszył mnie dreszczem. Jego ciemne oczy wbijały się we mnie. Zaszlochałam, a ręka zaczęła mi się trząść. Ramka ze zdjęciem wyślizgnęła mi się z rąk i, bez mojej wiedzy, spadła na podłogę. Nie wiedziałam, że to jego pokój. „S-Sz-szwagrze!” – wyjąkałam drżącym głosem. „Szwagier? Czy dobrze rozumiem, Bryan?” Po wejściu do pokoju, obok Bryana stanęła kobieta. Była oszałamiająco piękna. Posiadała urodę, której zazwyczaj mężczyźni oddają hołd. Miała na sobie białą sukienkę do kolan, a jej krągłości podkreślały smukłą i atrakcyjną figurę. Po uważnym obejrzeniu mnie od stóp do głów, zwróciła uwagę na Bryana. „Czy to dziewczyna Bruce’a–” Bryan uniósł rękę, by ją przerwać. Jego wzrok powędrował na podłogę. Powoli opuściłam oczy i zobaczyłam, że szyba w ramce jest rozbita! Oczy mi się rozszerzyły, gdy ujrzałam pęknięcie między dwoma braćmi na zdjęciu. W pośpiechu usiadłam i wyciągnęłam rękę, by dotknąć zdjęcia. „Sprzątam” – powiedziałam. „Wyjdź” – usłyszałam jego głos. Odwróciłam głowę, by na niego spojrzeć. Jego oczy wciąż były wlepione w zdjęcie, jakby gniew na mnie był dla niego zbyt ciężki do zniesienia. A gdyby spojrzał, zabiłby mnie. Przełknęłam ślinę i próbowałam przeprosić. „P-przepraszam.” „WYJDŹ!” Krzyknął na mnie. Zeskoczyłam na jego zimny ton, a odłamek szkła wbił mi się w palec. Opuszczając głowę, wstałam. Wybiegłam z jego pokoju, próbując powstrzymać łzy. W chwili, gdy wyszłam, łzy popłynęły mi po policzkach. Zatrzymałam się i ugryzłam dolną wargę, by powstrzymać płacz. Nikt nigdy tak do mnie nie mówił. Szeptałam, z trudem powstrzymując płacz, gdy usłyszałam, jak kobieta mówi do niego. „Bryan, jest taka tandetna. Widziałeś, jak się ubiera?” Spojrzałam na swoje ubranie. Co było nie tak z moimi ubraniami? Miałam na sobie przyzwoitą sukienkę. „Co jest z naszym Bruce’em? Czy naprawdę lubi tę dziewczynę? Nie mogę w to uwierzyć. Ma fatalny gust!” Zmarszczyłam brwi i ruszyłam w stronę schodów. Nie chciałam tu zostać ani sekundy dłużej. Nie przyjechałam tu po to, żeby poniżać się. Zeszłam po schodach i skierowałam się prosto do drzwi wejściowych. „Sophia?” Usłyszałam, jak ktoś woła mnie za plecami. Gdy się odwróciłam, zobaczyłam matkę Bruce’a, Julianę Morrison. Przechyliła głowę i uśmiechnęła się do mnie. „Hej! Co ty tu robisz? I dlaczego wychodzisz?” Próbując opanować się, uśmiechnęłam się do niej. Widziałam ją w zeszłym roku na urodzinach Bruce’a, podobnie jak jego starszego brata. Różnica polegała na tym, że Bruce mógł mnie przedstawić rodzicom. Znali mnie. Jego matka była bardzo miłą panią. „Luna, jak się masz?” – zapytałam i podeszłam do niej. Ujęła moje ręce i poprosiła, żebym usiadła z nią na kanapie. Spojrzała na służbę, która tam pracowała. Ukłoniły się i opuściły salon. Zachichotała i pokręciła głową w odpowiedzi. „Już nie jestem twoją Luną. Mila wkrótce będzie twoją Luną.” – powiedziała. 'Mila?' – pomyślałam o tym imieniu. Mówiła o narzeczonej Bryana, kobiecie, którą właśnie widziałam w jego pokoju. Biorąc pod uwagę, że jego brat miał ją poślubić w najbliższej przyszłości, Bruce zawsze nazywał ją swoją szwagierką. Właściwie to Bruce powiedział mi, żebym zwracała się do Bryana „szwagrze”. Powiedział, że nazywanie go „Alfą” brzmiałoby niezręcznie, skoro wkrótce staniecie się rodziną. „T-tak” – powiedziałam, przypominając sobie upokorzenia. „Jest córką głównego Alfy watahy z Doliny Księżyca. Jest najlepszym wyborem dla mojego syna. Jest odpowiednią kandydatką. Będzie dobrze traktować całą watachę. Przynajmniej mam taką nadzieję.” – opisała swoją przyszłą synową z bardzo promienną twarzą. Poczułam niepokój. Ja też miałam być jej synową. Ale nie pochodziłam z innej watahy o wysokim statusie. Pochodziłam z bardzo przeciętnej rodziny. Mój ojciec nie był Alfą żadnej watahy, tylko wilkiem-wojownikiem. Zginął w wypadku, zostawiając samą matkę z nami. Żeby wychować mnie i brata, moja matka musiała ciężko pracować. Aby osiągnąć rangę Gammy, mój brat pracował w pocie czoła. Aby dostać się na najlepszy uniwersytet, abym mogła ukończyć studia i sprawić radość matce, ciężko się uczyłam. To wszystko mieliśmy. Mieliśmy szacunek do siebie, ale nie wysoką reputację. Jakby zrozumiała moje myśli, położyła rękę na mojej głowie. „Nie myśl, że nie jestem z ciebie zadowolona tylko dlatego, że mówię o mojej przyszłej synowej. Za każdym razem, gdy Bruce mówi, wspomina ciebie. Kiedy poznałam cię na przyjęciu, poczułam, że podjął mądrą decyzję. Jesteś ładną dziewczyną. Czy dobrze się z tobą obchodzi?” Spojrzałam na nią. Lęk, który dręczył mnie w głowie, szybko zniknął. Uśmiechając się, skinęłam głową. „Jest naprawdę dobry dla mnie. Mam wielkie szczęście, że go mam.” Skinęła głową. Uśmiech nie znikał z jej twarzy. Była szczęśliwa, że obaj synowie osiedlają się z dobrymi kobietami. Kilka służących przyszło z przekąskami i ustawiło je na stoliku. „Gdzie jest Bruce, ciociu?” „Słyszałam, jak rozmawiał z dziewczyną o imieniu Luisa. Może ma jakąś pracę na zewnątrz.” „Aha.” Luisa? O czym Bruce z nią rozmawiał? Wtedy mnie olśniło. Jutro były moje urodziny. Czy planowali coś dla mnie? Wstałam i powiedziałam: „Ciociu, pozwól mi teraz wyjść. Mam trochę pracy.” Uniosła brwi. „Nic nie zjadłaś.” „Następnym razem, ciociu. Teraz się śpieszę.” „Jutro przyjdziesz z Abrahamem, prawda?” „Tak.” „Zabierz ze sobą matkę.” Skromnie opuściłam głowę i skinęłam nią. Wyszłam z domu watahy. Wykręciłam numer Luisy. Znowu nie odebrała. Złapałam taksówkę, żeby pojechać do Luisy. 'Obie planujecie niespodziankę dla mnie i myślicie, że nigdy się o tym nie dowiem?' – pomyślałam z uśmiechem. Ale w głębi serca nie chciałam psuć im niespodzianki. Po prostu szłam do jej domu, żeby zobaczyć, czy wszystko w porządku, bo dziś nie przyszła na uniwersytet. Nie miałam pojęcia, gdzie był Bruce. Ale skoro skłamał mi, to na pewno coś kombinował. Dotarłam do domu Luisy. Drzwi otworzyła jej służąca. „Dzień dobry. Gdzie jest Luisa?” „Jest w swoim pokoju.” „Dobrze. Idę tam.” – powiedziałam i udałam się na górę do sypialni Luisy. Byłam zadowolona tego dnia. Dlaczego nie? Miałam okazję wysłuchać komplementów od mojej przyszłej teściowej. Stanęłam przed drzwiami Luisy. Zdziwiłam się, gdy je otworzyłam. Rozmawiała przez telefon. Czyżbym nie dzwoniła do niej wiele razy? Co sprawiło, że nie odebrała? Mimo to, mój wzrok padł na jej ciało przykryte kocem. Weselam do pokoju i zapytałam: „Luisa? Masz gorączkę?” Spojrzała na mnie zszokowana, jakby na ducha. „T-ty! C-co ty tu robisz?” – zapytała i natychmiast próbowała zakryć szyję i ramiona kocem. Nie rozumiałam jej reakcji. Ale nagle usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi. Odwróciłam głowę w stronę łazienki. Tam zobaczyłam mężczyznę wychodzącego z mokrymi włosami, w białym szlafroku. Nie mogłam uwierzyć własnym oczom. Poczułam ukłucie w sercu. Oczy zaczęły mi się napełniać łzami, gdy wymówiłam jego imię. „Bruce?”

Najnowszy rozdział

novel.totalChaptersTitle: 99

Może Ci Się Również Spodobać

Odkryj więcej niesamowitych historii

Lista Rozdziałów

Wszystkie Rozdziały

99 rozdziałów dostępnych

Ustawienia Czytania

Rozmiar Czcionki

16px
Obecny Rozmiar

Motyw

Wysokość Wiersza

Grubość Czcionki

Chapter 0002 – Związana z szwagrem. | Czytaj powieści online na FicSpire