Zofia spojrzała na Roberta i potrząsnęła rękami. „Nie, nie. W porządku.”
Bryan zmarszczył brwi. „W porządku? Myślisz, że ta sukienka nadaje się na zebranie watahy? Kiedy wreszcie potraktujesz swoją pracę poważnie?”
Słowa Bryana sprawiły, że Zofia poczuła się zdołowana. Znowu wrócił do swojej chłodnej postawy. Zachowywał się, jakby nic między nimi się nie wydarzyło, jakby to pocałunek sprzed kilk
















