ZADYSZANA, zeskoczyłam z łóżka. Wymioty podchodzą mi do gardła, grożąc eksplozją z tchawicy i zrobieniem bałaganu w całym pokoju. Z trudem prostuję się, przełykając żółć głęboko do żołądka, aby uniknąć hałasu i prawdopodobnie nieproszonego zainteresowania kilku mężczyzn na zewnątrz. Chwytam brzeg łóżka, moje kostki bieleją z sekundy na sekundę. Zwymiotowałam trochę, nie będę kłamać. Pieczenie kwas
















