Czas na lunch Georginy.
Kiedy nie je, wszystko, co powiem, jest nie tak. Więc pilnujemy, żeby nie opuszczać posiłków.
Jest cicho, odkąd poinformowałem ją, że dziś wieczorem zdejmują mi kajdany. Cicho i… niespokojna. Wyciągam książkę ze schowka i kładę jej na kolanach, ale zaczyna ją czytać do góry nogami, więc chowam ją z powrotem. Jej palce bawią się brzegiem spódnicy, jej stopy wykonują niezręcz
















