Słowa uderzyły Karola niczym fizyczny cios.
Jego palce rozluźniły się – tylko na tyle, by powietrze mogło wpaść z powrotem do płuc Teresy.
Łapczywie je połknęła, a kolor powrócił na jej policzki, gdy Karol wyprostował się, wprowadzając chłodny dystans między nimi.
Oświetlony teraz ostrym światłem, wyglądał inaczej. Magnetyzm, który Teresa kiedyś w nim widziała, zniknął.
Zakaszlała, a jej spojrzeni
















