Drzwi się otworzyły. Karol bez zastanowienia włączył światło. Pokój natychmiast spowiła ciemność. Rozwiązując szlafrok, powiedział: "Jest późno. Zacznijmy. Mam później coś do zrobienia." Światło z korytarza wpełzło do środka, ledwo oświetlając postać w drzwiach.
Barbara zesztywniała na słowa Karola. "Panie Logan, to tylko ja," wyszeptała, nerwowo zwlekając w progu.
Karol na chwilę osłupiał. Zdając sobie sprawę z pomyłki, zapalił światło i spojrzał na Barbarę, a w jego tonie pobrzmiewało zakłopotanie. "Jeszcze nie wróciła?"
Czoło Barbary lśniło od potu, gdy potrząsnęła głową. "Jeszcze nie, panie Logan." Powietrze w pokoju stało się ołowiane od napięcia. Zauważając niezadowolenie Karola, Barbara dodała: "Pani Logan zwykle wraca do szóstej. Może coś jej wypadło wieczorem?" Jej głos ucichł niepewnie.
Karol rozumiał jej dobre intencje, ale odpowiedział tylko krótkim: "Rozumiem." Kiedy Barbara miała mu przypomnieć, żeby wcześnie poszedł spać, nagle usiadł, pozostawiając jej słowa niewypowiedziane.
Pięć minut później Karol przebrał się i wyszedł z Brocade Villa. Barbara odprowadziła go na dół, a uporczywe uczucie, że o czymś zapomniała, ciągnęło ją za sobą.
Dopiero gdy samochód Karola zniknął z pola widzenia, przypomniała sobie, że Teresa wspomniała o czymś w gabinecie.
Karol właśnie wyjeżdżał z Brocade Villa, kiedy jego telefon rozświetlił się połączeniem od Naomi. "Co się stało?" odezwał się, a jego niezwykle łagodny wyraz twarzy złagodniał jeszcze bardziej w słabym świetle wnętrza.
Głos Naomi delikatnie dobiegł z telefonu. "Karolu, jutro mam ważny występ, ale w przedszkolu Jolanty jest Dzień Rodziny. Nie sądzę, że dam radę."
Karol nawet nie pomyślał, żeby najpierw zapytać Teresę. "Teresa pójdzie," powiedział, decydując za nią, jak zawsze.
"Dziękuję," odpowiedziała Naomi, a jej głos uniósł się z ulgą. "Już o tym porozmawiałam z Jolantą. Czy mógłbyś przekazać wiadomość pani Sullivan, kiedy będziesz miał okazję?"
Karol powiedział: "Nie martw się. Skup się na występie." Rozłączając się, zjechał samochodem na pobocze.
Po długim przeglądaniu listy połączeń nadal nie mógł znaleźć numeru Teresy. Wtedy zdał sobie sprawę, że nie dzwoniła do niego od miesięcy.
Przez lata, kiedy Teresa zostawała w domu z Jolantą, dzwoniła codziennie, pytając, czy będzie na obiedzie. Wracal tylko okazjonalnie, tylko po to, żeby zobaczyć się z córką.
Po tym, jak porozmawiali o posiadaniu kolejnego dziecka, nadal często dzwoniła, żeby sprawdzić, czy wraca do domu. Często ignorował jej telefony, albo się rozłączając, albo pozwalając telefonowi dzwonić. Ale kiedy musiał się z nią skontaktować, jej numer był zawsze w jego telefonie.
Ale teraz, gdy Karol przewijał listę połączeń, nigdzie nie było jej numeru. Kiedy w końcu go zauważył, ostatnie połączenie pokazywało, że było 3 miesiące temu. Karol nawet nie pamiętał, czy odebrał ten telefon.
Bez wahania wykręcił ten numer, słysząc jedynie automatyczną wiadomość, że połączenie nie może być zrealizowane. Nigdy wcześniej się to nie zdarzyło. Zaskoczony, spróbował ponownie, ale uzyskał ten sam rezultat. Po kilku nieudanych próbach w końcu się poddał.
Pomyślał o połączeniu wideo z Teresą na WhatsAppie, ale nie mógł znaleźć jej kontaktu. Nie mając innego wyjścia, wysłał SMS-a: [Jolanta ma jutro Dzień Rodziny w szkole. Chce, żebyś tam była. Przedszkole East Street, o 14:00.] Po wysłaniu wiadomości Karol odjechał.
Karol założył, że Teresa musi być zajęta, co tłumaczyło nieodebrane połączenia. Był pewien, że zobaczy wiadomość i zabierze Jolantę na to wydarzenie. Zadowolony z tej myśli, puścił swoje zmartwienia w niepamięć.
*****
O 21:00 Teresa skończyła wieczorną zmianę w wiejskiej szkole. Wyczerpana, powlokła się z powrotem do akademika nauczycielskiego, umyła się i padła do łóżka. Jej wyciszony telefon leżał nietknięty obok niej. Nie sprawdziła go, zanim zasnęła.
Następnego ranka Teresa obudziła się z powodu dźwięku z jej telefonu. Jeszcze na wpół śpiąca, podniosła go i zobaczyła, że to nie alarm, ale przypomnienie w kalendarzu o jutrzejszych urodzinach jej teścia.
W poprzednich latach wstawałaby wcześnie, żeby pójść na poranny targ po zakupy. Potem spędziłaby cały dzień gotując wymyślne dania na urodzinowe przyjęcie.
Ale ten rok był inny. Postanowiła już tego nie robić. Po zamknięciu przypomnienia odłożyła telefon i poszła z powrotem spać na trochę dłużej.
*****
Dziś był piątek. Teresa skończyła pracę o 14:00. Wcześniej pamiętała tylko o urodzinach teścia, zapominając, że to także wyjątkowy dzień jej taty.
Ale w tym roku wróci do domu rodziców dziś wieczorem i ugotuje jutro obfity posiłek dla swojej rodziny. Co do SMS-a od Karola, dawno został pogrzebany pod lawiną powiadomień.
*****
Teresa przybyła do domu rodziców o 18:00, w sam raz na obiad. Wchodząc do salonu, zobaczyła, że jest tam cała rodzina.
Monika Sullivan, pogrążona w układaniu puzzli, podskoczyła, gdy w drzwiach pojawiła się postać. Mrużąc oczy, żeby lepiej widzieć, nagle rozpoznała swoją dawno nieobecną ciotkę. Elementy układanki rozsypały się, gdy pobiegła przez pokój i przywarła do nóg Teresy. "Ciociu Tereso, wróciłaś!"
Teresa upadła na kolana i wzięła Monikę w mocny uścisk, całując ją w policzek. Słowa uwięzły jej w gardle, a oczy piekły, gdy walczyła ze łzami.
Monika objęła Teresę za szyję, cmokając głośno w policzek ciotki. Potem krzyknęła w stronę kuchni: "Tato! Mamo! Ciocia Teresa wróciła!" Słysząc te słowa, Teodor Sullivan i Yvonne Wesley wyszli z kuchni.
Twarz Teodora rozjaśniła się na pierwszy rzut oka na Teresę, ale radość natychmiast wyparowała. Zauważając jego surowy wyraz twarzy, Yvonne subtelnie szturchnęła go łokciem, po czym odwróciła się do Teresy z ciepłym uśmiechem. "W samą porę. Obiad zaraz będzie podany."
Monika podeszła do Yvonne, pociągając ją za rękaw. "Mamo, ulubionym daniem cioci Teresy jest prosciutto. Mówiłaś, że musimy je zachować, aż ona nas odwiedzi. Teraz możemy je zjeść?"
Yvonne stuknęła Monikę w nos ze śmiechem. "Taka chciwa dziewczynka. Dobrze, zjemy je dzisiaj." Monika zapiszczała z radości, klaszcząc małymi rączkami, a jej kucyki szalały przy każdym skoku.
Teodor unikał patrzenia na Teresę, a jego dezaprobata skupiła się na Monice. "Nie trać uczuć na tych, którzy tego nie doceniają," mruknął pod nosem.
Rodzina Teresy zawsze ją kochała. Ale ona rzuciła się w wir służenia Loganom, nigdy nie otrzymując nawet słowa podziękowania. Traktowali ją jak powietrze, podczas gdy jej prawdziwa rodzina cierpiała. Właściwie to wstydziła się wrócić dziś wieczorem.
Ale wiedziała, że miłość jej rodziny zawsze tam jest. Jej brat i ojciec mogą udawać twardych, ale bardzo się troszczą. Jej matka nigdy nie przestała na nią czekać. Jej bratowa zawsze była miła i wyrozumiała. A jej siostrzenica jest taka urocza.
Nadszedł czas, aby trzymać się tych, którzy naprawdę ją kochają. Chłód przeszłości warto było tylko zostawić za sobą.
















