Teresa ukryła wynik testu ciążowego, zanim weszła do salonu. Rozmowa między Roselyn a Charlesem nagle ucichła, gdy się pojawiła. Zrywając ze swoją zwykłą rutyną, Teresa nawet nie zadała sobie trudu, by się przywitać, wchodząc do środka.
Wcześniej naiwnie wierzyła, że bycie idealną żoną i synową sprawi, że jej mąż w końcu dostrzeże jej wartość. Ale życie dało jej okrutną lekcję.
Nawet gdyby wyrwała sobie serce i ofiarowała je Loganom, nie poświęciliby jej nawet jednego spojrzenia. Pięć lat poświęceń dla tego małżeństwa nie zostawiło jej z niczym. Czas to zakończyć.
Charles doskonale wiedział, dlaczego dzisiaj wrócił do domu. Rzucił Barbarze wymowne spojrzenie i rozkazał: "Barbaro, odprowadź Teresę". Przez cały czas Teresa stała cicho w kącie, ale jej oczy stały się lodowate.
Charles był zdolnym szefem Logan Group, zarządzającym wszystkim z perfekcyjną precyzją. Traktował starszych z szacunkiem, wspierał przyjaciół na dobre i na złe, zarządzał swoim zespołem sprawiedliwie i okazywał szczere zainteresowanie wszystkim swoim pracownikom.
Każdy, kto znał Charlesa, mówił o nim z podziwem. Ich wspólni znajomi często żartowali, że Teresa musiała dokonać cudów w poprzednim życiu, aby poślubić takiego mężczyznę.
Ale jego życzliwość nigdy nie dotarła do jego własnej żony. Po pięciu latach małżeństwa Teresa w końcu zrozumiała bolesną prawdę. To zimne, puste małżeństwo nie było tym, czego już chciała.
Gdy Roselyn mijała Teresę, nagle zatrzymała się i powiedziała z lodowatą pogardą: "Jeśli nie urodzisz męskiego potomka, nigdy nie będziesz prawdziwym Loganem".
Wcześniej Teresa połknęłaby takie słowa po cichu. Ale te dni minęły. Spotkała się ze spojrzeniem Roselyn, a z jej oczu zniknęło całe dotychczasowe posłuszeństwo. "Roselyn, obie jesteśmy kobietami" - odparła. "Od kiedy płeć dziecka to tylko moja wina?".
Roselyn zawsze traktowała Teresę jak potulną myszkę, którą mogła popychać. Ten nagły sprzeciw zaskoczył ją, ale nie zamierzała tego tolerować. Jej ręka wystrzeliła, a policzek Teresy przeszył trzask jak biczem. "Śmiesz mi się odzywać?" - warknęła. "Na kolana. Już".
W jej wyrazie twarzy było coś niemal brutalnego, przesyconego pewnością, że Teresa załamie się pod jej dominacją. Wiedziała, że Teresa kocha Charlesa na tyle, by poświęcić godność, odrzucić dumę, a nawet poniżyć się jako służąca dla Loganów.
Ale teraz Teresa nie chciała już po prostu połykać swojego bólu. Skoro Loganowie nigdy nie cenili jej poświęceń, a nawet jej życia, nie podda się im dłużej. Jej oczy stwardniały, gdy spotkały się ze spojrzeniem Roselyn. Bez słowa ruszyła naprzód, podnosząc rękę, by uderzyć.
Ale zanim jej policzek mógł dosięgnąć Roselyn, duża dłoń wystrzeliła i złapała ją za nadgarstek. W tym samym czasie głęboki, karcący głos warknął jej do ucha: "Tereso, naprawdę musisz pogarszać sytuację?".
Teresa podniosła głowę, spotykając się z ostro zarysowanymi rysami twarzy Charlesa. Jego lodowate spojrzenie kłuło ją w skórę jak igły. To była twarz, która kiedyś doprowadzała ją do szaleństwa z obsesji, ale teraz, gdy przyjrzała się jej uważnie, obudziła się w niej cicha odraza.
"Jak ktoś może być tak bezduszny? Ignorowanie, zdradzanie i traktowanie jak śmiecia, mogłabym z tym żyć. Ale traktowanie mnie jak maszynę do robienia dzieci? Domaganie się kolejnego dziecka, jakby moje życie nic nie znaczyło? To by mnie zabiło". Sama myśl o tym przyprawiała ją o mdłości.
Kiedy miała coś powiedzieć, Charles nagle odrzucił jej rękę z siłą i powiedział chłodno: "Nie mam dzisiaj nastroju. Zapytaj mnie za miesiąc". Z tymi słowami wziął Roselyn pod ramię i wyszedł.
Roselyn spojrzała wstecz z zadowolonym wyrazem twarzy, który mówił wszystko: "Oczywiście, że mnie wybierze. Nigdy nie byłaś rodziną".
Wcześniej Teresa załamałaby się, gdyby Charles stanął po stronie swojej matki. Ale teraz nic nie czuła. Żadnych łez. Żadnego bólu. Tylko pusta cisza.
Gdy Charles wychodził z holu, Teresa nagle zawołała: "Charles". Zawsze dotrzymywała słowa. Teraz, gdy zdecydowała się na rozwód, nic jej nie powstrzyma, tak jak wtedy, gdy uparcie wyszła za niego za mąż pomimo silnych sprzeciwów rodziny.
Osiem lat kochania Charlesa wyczerpało ją całkowicie. Nigdy jej nie cenił, nigdy nie próbował, by ich małżeństwo się udało. Jedynym powodem, dla którego się z nią ożenił, było to, że zaszła w ciążę i czuł się zmuszony zrobić to, co należy. Ich małżeństwo było grobem, ale Teresa była jedyną osobą pochowaną żywcem. Powinna była obudzić się lata temu.
Charles zatrzymał się w drzwiach. Teresa pomyślała, że jej słucha. Nabierając równomiernego oddechu, w końcu powiedziała to, co tłumiła w sobie od lat: "Mam dość. Zakończmy to". Te słowa zdjęły z niej ciężar, który nosiła zbyt długo.
Ale Charles nagle uniósł telefon do ucha. Usłyszała tylko jego pośpieszną odpowiedź: "Rozumiem. Już jadę". Nawet nie oglądając się za siebie, wyprowadził Roselyn z Brocade Villa, pozostawiając deklarację Teresy wiszącą w powietrzu.
Gdy jego postać zniknęła, Teresa w końcu wydała z siebie pusty śmiech. Jej słowa, jej moment odwagi, nic dla niego nie znaczyły.
Barbara wróciła z odprowadzania ich i była zaskoczona, widząc Teresę wciąż zamrożoną na środku salonu, jakby zamienioną w kamień przez jakąś starożytną klątwę. "Pani Logan?" - zawołała ostrożnie, robiąc niepewny krok naprzód.
Nagle wracając do rzeczywistości, Teresa odrętwiale podeszła do sofy i opadła na nią. "Barbaro" - powiedziała pustym głosem - "przygotuj mi kolację".
Przez lata robiła wszystko sama, żyjąc okruchami uwagi Charlesa. Jego rzadkie wizyty wystarczały, by podtrzymać jej głupią nadzieję, ale teraz wiedziała lepiej.
Gorzki uśmiech dotknął jej ust, gdy przypomniała sobie, że kiedyś była ukochaną najmłodszą córką swojej rodziny, tak zaciekle chronioną, że nigdy nie musiała kiwnąć palcem w żadnej sprawie.
Po kolacji Teresa poszła prosto do gabinetu i sporządziła pozew o rozwód. Sullivanowie byli zamożni, a jako pediatra mogła z łatwością zapewnić byt Yolancie. Ale pięć lat cichego cierpienia nie przyniosło jej nic poza zimnym, obojętnym mężem. Dlatego jasno dała do zrozumienia, że Charles odda połowę ich majątku wspólnego, plus 700 000 miesięcznie alimentów na dziecko.
Teresa przestała pisać, gdy doszła do części dotyczącej Yolanty. Nie wiedziała, z kim jej córka zdecyduje się mieszkać. Zdając sobie sprawę, że musi najpierw zapytać Yolantę, podniosła niedokończone dokumenty rozwodowe i od razu opuściła Brocade Villa.
Po narodzinach Yolanty Charles kupił dla córki Joyacre Villa. Teresa była pełnoetatową opiekunką Yolanty przez cztery lata, zanim wróciła do pracy w szpitalu. Ale wraz ze wzrostem jej obowiązków zawodowych, miała coraz mniej okazji do przebywania z córką.
Przez ostatnie sześć miesięcy odbywała specjalistyczne szkolenie w dużym szpitalu regionalnym w sąsiednim mieście. Ostatnio widywała Charlesa tylko wtedy, gdy jej głupie serce miało nadzieję, że kolejne dziecko może zakotwiczyć jej dryfującego męża.
Zawsze była zajęta, ale wciąż zamieniała się zmianami ze współpracownikami, pracując trzy noce z rzędu tylko po to, by zobaczyć się z Charlesem. Nigdy nie przyszło jej do głowy, że nie może mieć kolejnego dziecka sama. Jeśli była zbyt zajęta, Charles mógł do niej przyjechać. Ale on zawsze wybierał inną kobietę.
Krótko po dziewiątej wieczorem Teresa wzięła taksówkę do Joyacre Villa. Kiedy wysiadała z samochodu, w jej telefonie pojawiło się nowe powiadomienie wideo od YatesDaily, jednego z regularnie oglądanych przez nią kont.
















