logo

FicSpire

Piękna i Beta

Piękna i Beta

Autor: Jackie88

Rozdział 3: Bailey
Autor: Jackie88
3 wrz 2025
Trzy lata później Jechałam długą drogą, żeby się spakować. Nienawidziłam tej trasy. To był dla mnie powrót do piekła. Wataha Lotus Shadow. Moja własna wersja piekła. Chociaż te trzy lata spędzone na studiach były naprawdę niesamowite. Przemieniłam się w kobietę, którą zawsze powinnam być. Pewną siebie. Stanowczą. Odważną. Po prostu sobą. A teraz w pełni wykwalifikowaną nauczycielką. Jako wilczyca spędzasz wiele lat swojego życia, słysząc, że twoim celem jest znalezienie swojego przeznaczonego partnera. Ustatkowanie się z nim i stworzenie silnej więzi partnerskiej. Miłość. Rodzina. Cóż, kiedy już pogodziłam się z tym, że moje naiwne, nastoletnie marzenia nigdy się nie spełnią, dzięki bogini księżyca, która sparowała mnie z partnerem niezdolnym do kochania kogokolwiek poza sobą, postanowiłam, że moim celem będzie kariera. Moja edukacja zawsze była czymś, z czego byłam bardzo dumna. Uwielbiałam się uczyć i postanowiłam, że chcę przekazać ten dar dalej. Przestało mnie obchodzić, co myślą o mnie inni. A na uniwersytecie czułam się wspaniale, otoczona ludźmi, którzy czuli to samo. W końcu poczułam, że gdzieś pasuję. I wierzę, że to pozwoliło mi stać się osobą, którą miałam być. Jednak teraz musiałam wrócić do mojej watahy, na ich rozkaz. Umowa była taka, że po ukończeniu studiów wrócę do domu. Chyba że, oczywiście, znalazłabym swojego przeznaczonego partnera. Ale w głębi serca wiedziałam, że to się nigdy nie zdarzy. Ponieważ mój przeznaczony partner siedział w domu. Panoszył się nad naszą watahą. Zachowywał się, jakby był najlepszą rzeczą pod słońcem. Sypiał z każdą wilczycą, która się do niego zbliżyła, z tego, co słyszałam, odrzucając mnie. Zatrzymałam się przy strzeżonych bramach naszej watahy. Harley, jeden z naszych wojowników watahy, pełniący aktualnie służbę wartowniczą, podszedł do okna mojego samochodu. "Dowód" - rozkazał. Zmarszczyłam brwi. Nie przypominam sobie, żebym kiedykolwiek była proszona o dowód przy powrocie do domu, nawet za każdym razem, gdy odwiedzałam dom, chociaż, szczerze mówiąc, te wizyty były rzadkie. Moje wizyty miały miejsce tylko wtedy, gdy tego wymagano. Zaczęłam nienawidzić tego miejsca, a powrót stał się dla mnie mniej ważny w czasie mojej nieobecności... "Harley, to ja. Bailey" - wyjaśniłam, starając się nie uśmiechnąć z powodu jego pomyłki. Harley przyjrzał mi się uważniej. "Cholera. Przepraszam Bailey, naprawdę cię nie poznałem. Zmieniłaś włosy. I nie masz okularów. Dobrze wyglądasz" - powiedział, wzruszając ramionami i szybko odwracając wzrok, wyraźnie zawstydzony swoim faux-pas. Uśmiechnęłam się na jego reakcję. Tak, moje włosy są nieco bardziej poskromione niż kiedyś. Loki wyprostowały się, a moje włosy teraz schludnie i gładko opadają na plecy. Moje okulary, które nosiłam do czytania, dawno zniknęły. Zrobiłam sobie korekcję wzroku laserem podczas pobytu poza domem. Poza tym teraz nosiłam odrobinę prostego makijażu, aby podkreślić moje rysy. Miło wiedzieć, że ktoś zauważył różnicę… "Nie ma problemu. Nadal potrzebujesz dowodu?" - zapytałam go. Uśmiechnął się do mnie. "Myślę, że wiem, kim jesteś. Miło cię widzieć" - skinął mi głową na znak uznania, gdy brama się dla mnie otworzyła. "Może spotkamy się, gdy będziesz z powrotem" - dodał, gdy zaczęłam odjeżdżać. Uśmiechnęłam się w odpowiedzi, przypuszczam, że nic nie powstrzyma mnie teraz przed spotkaniem się z każdym facetem, z którym bym chciała. Nie żeby mnie to teraz naprawdę obchodziło... ale to nie tak, że miałam przeznaczonego partnera, na którego musiałabym czekać. I to nie tak, że Miles robił wszystko, by pozostać singlem. Za każdym razem, gdy wracałam do domu, miał u boku inną wilczycę. Paradował z nimi po wataże jak z cennym trofeum, tylko po to, by wymienić ją, zanim wróciłam podczas mojej następnej wizyty. Zamieniał się w niezłego uwodziciela. I w moich oczach w niezły żart. Wyruszyłam cichymi, znajomymi drogami naszej słodkiej starej watahy. Wieczorne słońce zachodziło na niebie, gdy jechałam samochodem w kierunku mojego rodzinnego domu. Bez wątpienia moja mama będzie tam na mnie czekać, może mój tata, jeśli do tego czasu wróci z pracy. Co do mojego brata i siostry, nie byłam pewna. Nadal oboje mieszkali w domu z moimi rodzicami, ale kursowali do domów przyjaciół, a mój brat wkrótce zamierzał przenieść się do apartamentu Beta w domu watahy, przygotowując się do przejęcia roli po moim ojcu, gdy nadejdzie czas. Tak czy inaczej, rzadko trudzili się, by spieszyć się do domu, żeby się ze mną zobaczyć, kiedy wiedzieli, że wracam. Nie sądzę, żeby zobaczenie mnie było na szczycie ich listy priorytetów… Zaparkowałam samochód na ulicy przed moim znajomym rodzinnym domem. Nie mogłam uwierzyć, że jestem w domu. Utknęłam z powrotem tutaj. Strach w moim żołądku wzmagał się na myśl o wielu latach spędzonych tutaj. Nieszczęśliwa i niezadowolona, bez wyjścia, teraz, gdy mój przeznaczony partner mnie odrzucił. Nie żeby ktokolwiek inny poza Milesem i mną o tym wiedział. Nie. Postanowił, że zostanie uznany za słabego, jeśli inni dowiedzą się, że Alfa sprzeciwił się potężnemu wyborowi Bogini Księżyca. Więc to była nasza tajemnica. Albo sprawi, że zapłacę w sposób, którego nie chcę sobie wyobrażać, najwyraźniej. I szczerze mówiąc, nie chciałam o tym myśleć. Pozwolił mi wyjechać na studia. Ostatecznie przekonał mojego wuja, obecnego Alfę i ojca Milesa, wraz z moimi rodzicami, którzy byli niezdecydowani. A przynajmniej tak powiedział. Jak bardzo to było prawdą, prawdopodobnie nigdy się nie dowiem, ale to z tego powodu, i tylko z tego powodu, zdecydowałam się zrobić tak, jak prosił. Jeśli zrobił to, co powiedział, to pozwolił mi spełnić moje marzenie o zdobyciu stopnia nauczyciela z dala od watahy. Pozwolił mi być po prostu sobą, a nie córką Bety watahy. I dzięki temu rozkwitłam. Ale teraz musiałam wrócić. Z powrotem tam, gdzie moje miejsce. I chociaż zdobyłam dyplom, nie miałam żadnych realnych perspektyw na przyszłość. Prawdopodobnie utknęłam tutaj. Wysiadłam z samochodu, bardziej niż kiedykolwiek zdeterminowana, by znaleźć pracę, gdy usłyszałam głos mojej mamy. "Bailey!" - przywitała mnie z werandy, z szerokim uśmiechem na twarzy. "Wyglądasz pięknie, kochanie." Odpowiedziałam jej uśmiechem, gdy podeszłam do drzwi wejściowych. Tylko po to, by zobaczyć Milesa wychodzącego z domu obok naszego. Dom Alfy. Czy mogłam gorzej zaplanować swój przyjazd do domu? Jego oczy spotkały się z moimi, obdarzając mnie mrocznym spojrzeniem, po czym spojrzał na moją mamę. "Cześć cioci Brianno. Nie powiedziałaś, że dzisiaj wraca." Mama uśmiechnęła się do Milesa, jakby uważała go za cud świata, chociaż przez większość czasu tak właśnie było. "Ach, chyba mi to umknęło. Bailey jest teraz na dobre w domu, Miles. Czy to nie wspaniałe?" Po raz kolejny Miles obdarzył mnie mrocznym spojrzeniem. "Hmmm. Naprawdę wspaniale" - powiedział z poważną pogardą w głosie. 'Trzymaj się ode mnie z daleka, chyba że powiem inaczej, rozumiesz?' - Miles łączy się ze mną myślami, gdy podchodzi do swojego samochodu. "Nie zamierzasz się z nim przywitać, Bai?" - próbuje mama. "Wiesz, że za rok o tej porze będzie Alfą?" "Och, to nie ma znaczenia, ciociu Brianno. Bailey tym razem zostanie usprawiedliwiona. Jestem pewien, że jest zmęczona podróżą powrotną do domu. Ale bez wątpienia będę ją widywał. I tak, będzie musiała przyzwyczaić się do mnie jako do swojego zwierzchnika. Jej Alfy" - mówi z szyderstwem, a na jego słowa mój żołądek ściska się w supeł. Nie sądzę, że mogę tu zostać… Nie tylko muszę znaleźć pracę, ale muszę znaleźć pracę z dala od mojej watahy, żebym mogła się wyprowadzić i uciec od mojego psychotycznego Alfy i byłego partnera!

Najnowszy rozdział

novel.totalChaptersTitle: 99

Może Ci Się Również Spodobać

Odkryj więcej niesamowitych historii

Lista Rozdziałów

Wszystkie Rozdziały

99 rozdziałów dostępnych

Ustawienia Czytania

Rozmiar Czcionki

16px
Obecny Rozmiar

Motyw

Wysokość Wiersza

Grubość Czcionki

Rozdział 3: Bailey – Piękna i Beta | Czytaj powieści online na FicSpire