Kolejny dzień terapii. Robiły się monotonne. Ale, jeśli się zmusiłem, stawały się znośne, a to oznaczało, że mogłem spędzić choć trochę czasu z Kaią. Mogłem zobaczyć jej uśmiech. Zobaczyć, jak jej oczy rozświetlają się, gdy się śmieje… Poczuj ciepło w sercu, gdy zostałem obdarzony chichotem… albo ukradkowym spojrzeniem spod długich rzęs…
A poza tym, to znaczyło, że zbliżałem się do celu, jakim był
















