Ruszyłam do jadalni na kolację, nie mogąc się doczekać powrotu do pokoju i wieczornego relaksu. Dlatego byłam więcej niż zaskoczona, widząc Marca, wojownika, który uratował mnie przed zgubieniem się, gdy stałam w kolejce. Pomachał, wchodząc do sali z kilkoma innymi wojownikami, i podszedł do mnie z szerokim uśmiechem na twarzy.
– No hej, hej. – Puścił mi oko. – Nie zgubiłaś się po drodze? – droczy
















