Pośpiesznie wróciłam do sypialni i odebrałam, od razu się skarżąc: "No nie wierzę! Co za numer? Zostawiłeś mnie na lodzie!"
"Coś wyskoczyło w pracy, straszny młyn miałam." W głosie Iwony słychać było zmęczenie. "Dopiero co skończyłam to ogarniać. Dlatego dzwonię dopiero teraz. Po co te pretensje? Myślisz, że moje życie to taka sielanka jak twoje?"
Zawahałam się, zanim odpowiedziałam, ale nie mogłam się powstrzymać i zapytałam: "Emm, mówiłaś, że widziałaś Mateusza dwa dni temu. Gdzie on był? O której to było?"
To pytanie nie dawało mi spokoju przez cały dzień.
Iwona zrobiła pauzę po drugiej stronie, zanim spokojnie odpowiedziała: "Wiesz, szczerze mówiąc, nie pamiętam dokładnie gdzie. To był tylko taki przelotny widok, jak jechałam samochodem."
"Aha." Z jakiegoś powodu jej odpowiedź trochę mnie rozczarowała. Chociaż serce mi zamarło, rozluźniłam pięści i zdałam sobie sprawę, że moje dłonie są zimne i spocone. Zaśmiałam się pod nosem i zastanawiałam się, czy w ogóle chcę udowodnić, że Mateusz ma romans.
Muszę przyznać, że był dla mnie całym światem i bałam się go stracić.
"Zdaję sobie sprawę, jak bardzo masz obsesję na punkcie swojego męża. Wydajesz się rozpromieniać, kiedy tylko wspomnę o Mateuszu. Nie możesz bardziej zadbać o siebie? Skoro mała Ania jest już w przedszkolu, powinnaś coś dla siebie zrobić."
"Nie mów mi, że zamierzasz być dodatkiem do Mateusza do końca życia. Myślę, że głupiejesz. Wydajesz się całkowicie odcięta od świata zewnętrznego, bo Mateusz jest jedyną osobą w twoim życiu," zadrwiła Iwona.
Uśmiechnęłam się niezręcznie i westchnęłam. "Mateusz powiedział..."
"No właśnie! Mateusz powiedział to, Mateusz powiedział tamto. Myliłam się, mówiąc, że masz obsesję na jego punkcie? Twoje życie kręci się wokół niego i wszystko, co on powie, jest święte. Skoczysz w przepaść, jeśli ci tak powie? Będziesz liczyć pieniądze za niego, jeśli cię sprzeda?" Iwona nie przebierała w słowach.
"Ugh, ale z ciebie czarnowidzka! Mateusz nigdy mnie nie sprzeda!" odparłam.
"No tak, masz rację. Twój ukochany Mateusz nigdy cię nie sprzeda, ale ja tak!" Iwona prychnęła z pogardą. "Prawda czasem boli, ale musisz mieć jakieś wartości. Twoje życie nie powinno kręcić się wokół bycia kurą domową i wykonywania obowiązków. To nie jest miłość. To jest głupota!"
"To jest miłość tylko wtedy, gdy on się tobą przejmuje. Jak możesz utrzymać jego zainteresowanie, jeśli wszystko, co robisz, to siedzisz w domu i sprzątasz? Zapytam cię o coś. Poza swoim dzieckiem i mężem, wiesz jeszcze, kim jesteś?"
Iwona paplała, a ja nie miałam czasu na ripostę.
Zauważyła moje milczenie i złagodziła ton. "Klaudia, chcę znowu zobaczyć twoją pewną siebie i promienną twarz. Byłaś przecież najlepszą studentką, moją gwiazdą! Po prostu uważam, że szkoda, żebyś marnowała swój czas, harując w domu jak wół."
"Dosyć. To tak, jakbyś mnie pogłaskała po policzku po tym, jak mnie spoliczkowałaś. Nie wiem, kto cię zdenerwował, ale postanowiłaś wyładować to na mnie."
Obie się roześmiałyśmy, kiedy to powiedziałam.
Mimo to wiedziałam, że Iwona zawsze mówi to, co myśli. Chociaż wspominała o podobnych rzeczach wcześniej, słyszenie ich dzisiaj było inne. Nie wiedziałam, dlaczego czułam się zakłopotana i zastanawiałam się, czy Iwona nie próbuje czegoś zasugerować.
Właśnie wtedy Mateusz zapukał do drzwi i wszedł z łagodnym uśmiechem. "Kochanie, czas na kolację!"
Iwona usłyszała jego głos po drugiej stronie i powiedziała: "Dobra, idź jeść." Potem ściszyła głos i doradziła: "Zastanów się nad tym, co powiedziałam. Weź sobie moje słowa do serca i nie daj się oślepić błyskotkom, które masz przed sobą!"
Po tych słowach się rozłączyła.
Mateusz przyciągnął mnie do siebie i pocałował. "Kto to był?"
"Iwona."
"Co mówiła? Znowu cię pouczała?" Mateusz uśmiechnął się czule, pozornie obojętnie. Wiedział, jak blisko jesteśmy z Iwoną, bo we trzy chodziłyśmy razem do liceum. "Dawno jej nie widziałem."
W mojej głowie zaczęły wirować myśli. Mateusz powiedział, że dawno jej nie widział, więc Iwona była daleko, kiedy go widziała. Poczułam ulgę i wiedziałam, że za bardzo się przejmuję.
"Coś się stało?" Mateusz zauważył moją nieobecność i pochylił się, żeby na mnie spojrzeć. Uszczypnął mnie żartobliwie w policzki obiema rękami i nachylił się, żeby mnie pocałować, okazując najwyższą troskę.
Potem zapytał: "Co cię rozprasza? O czym myślisz?"
Jego spojrzenie było uważne i wyrwałam się z zamyślenia. Uśmiechnęłam się i powiedziałam: "Nic. Chodźmy jeść!"
Mateusz przyciągnął mnie do siebie i pocałował mnie jeszcze raz, zanim razem wyszliśmy na zewnątrz. Mimo to moje wątpliwości w jakiś sposób stały się jeszcze większe.
















