„N-nie kręciłem żadnego filmu” – wycedził Andre, ani na moment nie spuszczając wzroku z Isaaca. Ramiona Isaaca natychmiast zacisnęły się wokół niego, a Andre cicho jęknął.
Isaac prychnął mrocznym śmiechem, od którego Andre przeszedł dreszcz. „Myślisz, że jestem idiotą? Widziałem, jak stoisz z telefonem wycelowanym prosto we mnie. Nie zgrywaj głupka, bo to się dla ciebie źle skończy.”
„Sprawdzałem… pogodę.” Andre w duchu skarcił się za tę odpowiedź. Nigdy nie umiał kłamać, a wiedział, że Isaac przejrzał go na wylot.
*Dobra robota, kretynie* – wtrąciła Louise. Tym razem ją zignorował.
Isaac znów się zaśmiał, ale tym razem brzmiało to zaskakująco szczerze. W Andre zapłonęła iskierka nadziei. Może ten hokeista nie jest aż tak wściekły? Może to tylko żart i wszystko będzie dobrze…
Isaac z impetem uderzył pięścią w szafkę tuż obok głowy Andre, a huk rozniósł się echem w jego uszach, jeszcze bardziej potęgując zawrót głowy. Kątem oka dostrzegł wgniecenie w metalu szafki, ślad po uderzeniu Isaaca. Dreszcz przeszedł mu po plecach na myśl, że następna może być jego twarz. Isaac cofnął się na drugi koniec szatni i zaczął mierzyć Andre wzrokiem.
Zauważył, jak ogromna dzieli ich różnica. Andre był drobniejszy, zarówno pod względem budowy, jak i wzrostu, chudy jak patyk. Tam, gdzie Isaac miał twarde, wyrzeźbione mięśnie, na ramionach i barkach Andre widniała jedynie miękka, pulchna, brązowa skóra. Miał mnóstwo kolczyków: dwa złote kółka w każdym nozdrzu i srebrny pręt przekłuwający brew. Spod rękawa koszulki Andre wystawał tatuaż.
„Słuchaj,” wysapał Andre, a wzrok Isaaca natychmiast powędrował ku niemu. Nawet ich oczy się różniły. Spojrzenie Isaaca przypominało wzburzony ocean, a oczy Andre były zielone jak świeże liście na drzewie.
„Słuchaj,” powtórzył Andre, ledwo łapiąc oddech. „Przepraszam, naprawdę przepraszam, że przeszkodziłem w treningu. Rozumiesz, ja sprzątam lodowisko, więc kiedy przychodzę, was, hokeistów, zwykle już nie ma. Więc… byłem zaskoczony, widząc cię tutaj, no nie tutaj, w szatni, tylko tam, na lodowisku.”
Isaac w milczeniu obserwował, jak Andre plącze się w zeznaniach. Wiedział, że ten jest przerażony. Niemal czuł, jak strach emanuje od niego falami. *I słusznie,* pomyślał Isaac z zadowoleniem. „Jestem kapitanem drużyny hokejowej. Jeśli chcę zostać dłużej i potrenować, mam do tego pełne prawo. Kim ty jesteś, żeby mi mówić, kiedy mam skończyć?” – odparował Isaac, a Andre gorliwie skinął głową.
„Tak… tak, oczywiście. Dlatego… uh… już idę i ci nie przeszkadzam. Posprzątam lodowisko później. Jeszcze raz przepraszam” – wydukał pospiesznie Andre, spuszczając wzrok i kierując się ku wyjściu z szatni. Tym razem Isaac nie złapał go, tylko zagrodził mu drogę, powoli cofając go w stronę szafek.
„Nie dałem ci jeszcze pozwolenia na wyjście, prawda?” – zadrwił Isaac, a Andre z trudem przełknął ślinę, zanim wykrztusił ciche „nie”.
„Tak myślałem. A teraz pogadajmy o tym filmie, którego rzekomo nie nagrałeś. Po co ci on, co?” Andre wbił palce w udo, usiłując złapać oddech. „No… ja… uh…”
„No… ja… uh… co?” – przedrzeźniał go Isaac, a jego głos znów nabrał groźnego tonu.
Zrezygnowany Andre spuścił głowę. „Mój kolega chciał go zobaczyć” – wymamrotał. Długie palce chwyciły jego brodę i zmusiły go do podniesienia głowy. Andre wstrzymał oddech. Błękitne oczy Isaaca płonęły z bliska.
„Co powiedziałeś?” – warknął Isaac, a Andre poczuł pieczenie w oczach.
„Kolega poprosił, żebym nagrał film” – wykrztusił drżącym głosem Andre. Czuł, że zaraz zemdleje. Nie mógł tego dłużej znieść.
Isaac uśmiechnął się z satysfakcją. „Czyli jednak mnie nagrałeś” – stwierdził. Wiedział to od początku, ale musiał zmusić tego zawstydzonego, przerażonego chłopca, by się do tego przyznał.
Andre zamilkł. *Kurwa*.
„A kim jest ten twój kolega?” – zapytał Isaac cichym głosem. Na samą myśl, że Isaac mógłby skrzywdzić Kate, Andre przeszył nowy dreszcz strachu.
„T-to tylko kolega, wiesz.”
„Och, jasne. Powiedz mi, kto to jest, a cię puszczę.”
W desperacji Andre spróbował innej taktyki. „Nie wiedziałem, że upadniesz. Zacząłem nagrywać wcześniej. Nie… nie wiedziałem, że to się tak skończy.”
Wtem rozległ się dzwonek telefonu. Rozdrażniony Isaac sięgnął do kieszeni i wyjął komórkę, żeby sprawdzić, kto dzwoni. Andre wykorzystał ten moment, by zaczerpnąć haust powietrza, którego tak bardzo mu brakowało, i obserwował z niepokojem, jak na twarzy Isaaca maluje się zaniepokojenie. Kiedy Andre myślał, że ten odbierze i odejdzie, Isaac wsunął telefon z powrotem do kieszeni. Nie.
„Żeby było jasne, Andre, to nagranie wcale nie jest kompromitujące. Nie wiem, co sobie ubzdurałeś, ale nie ma nic złego w tym, że hokeista upadnie na lodzie. Jeśli sprzątasz to lodowisko, jak twierdzisz, powinieneś wiedzieć, jak ślisko bywa,” wyjaśnił Isaac, traktując Andre jak dziecko, które stoi w kącie za karę.
Zanim zdążył pomyśleć, Andre wypalił: „Ale wpadłeś na ścianę…”
Isaac natychmiast zatkał mu usta dłonią. Andre w panice zaczerpnął powietrza nosem, przekonany, że Isaac spróbuje go udusić. Jego oczy rozszerzyły się ze strachu, gdy Isaac nachylił się i wyszeptał mu do ucha:
„Nie wpadłem na żadną ścianę. Poślizgnąłem się. Tak było. Jeśli komuś powiesz coś innego, jeśli tylko pomyślisz o pokazaniu tego nagrania, zniszczę ci życie w tej szkole i w całym tym pieprzonym mieście. Jasne?”
Isaac powoli się odsunął i wbił wzrok w oczy Andre, upewniając się, że ten zrozumiał. Ich nosy przypadkowo się zetknęły. I wtedy się zaczęło.
Na początku to uczucie było ledwie wyczuwalne, tak słabe, że Andre nie był pewien, czy w ogóle istnieje. Ale szybko zaczęło narastać, aż nie dało się go dłużej ignorować. Zaskoczony i zdezorientowany Andre wciąż wpatrywał się w oczy Isaaca, próbując zrozumieć, co się z nim dzieje.
*Co to, do cholery, było?*
„Rozumiesz, co do ciebie mówię?” – wyszeptał ponownie Isaac groźnym tonem, nieświadomy wewnętrznego zamieszania Andre. Ich nosy znów się otarły.
Och. W momencie zetknięcia się ich ciał w Andre eksplodowało gorące, natarczywe uczucie. Ten dotyk trwał ułamek sekundy, ale Andre niemal fizycznie czuł go na nosie, dokładnie w miejscu, gdzie skóra Isaaca dotknęła jego skóry. To było jak oparzenie. Niemal ból. Tęsknota za ponownym dotykiem, dokładnie w tym samym miejscu, albo gdziekolwiek indziej, byleby tylko to się powtórzyło i nie skończyło.
Nagle uświadomił sobie bliskość ich ciał. Nie tylko ich nosy się stykały, ale byli niemal przyciśnięci do siebie od ramion po biodra. Andre czuł bijące od Isaaca ciepło i zapach potu, a jego nagie ramiona ocierały się o szorstki materiał koszulki, wywołując dreszcze na całym ciele. Chciał być bliżej.
Pomimo paniki i strachu Andre zdał sobie sprawę z tego, co czuje. To uczucie towarzyszyło mu zaledwie kilka razy w życiu, ale nigdy z taką siłą.
Pociąg.
„Czujesz to?” – wypalił Andre, jakby na moment stracił panowanie nad sobą. Zaskoczony Isaac gwałtownie się cofnął i przeszedł na drugi koniec szatni, zostawiając Andre przy szafkach, zarumienionego i zawstydzonego.
„Czuję co?” – zapytał Isaac, a jego głos natychmiast stał się podejrzliwy i oskarżycielski. Przeskanował wzrokiem Andre, szukając wskazówki, o czym ten mówi.
„To… to uczucie, kiedy zetknęły się nasze nosy” – próbował wyjaśnić nieśmiało Andre. Nie zamierzał wchodzić w szczegóły. Gdzieś w głębi umysłu zarejestrował nieobecność Louise.
Isaac wciągnął gwałtownie powietrze nosem, mrużąc oczy. „Nie wiem, o czym mówisz.”
Przez dłuższą chwilę wpatrywali się w siebie w milczeniu. Andre był zdezorientowany, a Isaac – przerażony. W końcu Isaac przemówił cicho:
„Przestań zmieniać temat. Masz usunąć ten film.”
Andre zamrugał, jakby dopiero teraz otrząsnął się z transu. Uświadomił sobie, co przed chwilą powiedział, i wiedział, że będzie tego żałował do końca życia. Skupił wzrok na Isaacu i zauważył, że po raz pierwszy od wejścia do szatni ten wyglądał na niepewnego. Nie stał już tak prosto i pewnie jak wcześniej. Teraz był skulony, jakby chciał zniknąć. Zupełnie jak Andre czasami.
„Co się stało? Czemu jesteś taki przestraszony…?” – zaczął Andre, ale Isaac nagle wpadł w furię i mu przerwał:
„Usuniesz ten film, czy mam ci zabrać telefon i zrobić to sam?” – warknął, natychmiast prostując się i napinając mięśnie. Andre uznał, że dla własnego bezpieczeństwa lepiej nie będzie dłużej drążył tematu.
„Jeśli usunę ten film, zostawisz mnie w spokoju, tak? Nigdy więcej o tym nie wspomnimy?” – zaproponował Andre, a Isaac pospiesznie skinął głową.
„Tak, tak, tylko go usuń. Muszę… stąd wyjść.”
Zdezorientowany Andre wyciągnął telefon i go odblokował. Przez moment wpatrywał się w nagranie z Isaaciem, który grał na lodzie. Potem nacisnął „X” w lewym górnym rogu… ale dopiero po zapisaniu filmu we wspomnieniach Snapchata.
„Już go nie ma” – oznajmił Andre, odwracając telefon i pokazując ekran Isaacowi.
Isaac wyciągnął dłoń i poruszył palcami. „Chcę zobaczyć na własne oczy.”
Andre przeszył kolejny dreszcz strachu. „Przecież ci pokazałem.”
„Myślisz, że nie wiem, na ile sposobów można zapisać Snapa? Dawaj go tu” – zażądał Isaac.
*Cholera*. Jeśli Andre miał jakąkolwiek szansę na przetrwanie tej nocy, to właśnie ją stracił. Isaac na pewno znajdzie ten film zapisany we wspomnieniach. Zanim Andre zdążył pomyśleć o przeniesieniu go gdzieś indziej, Isaac wyrwał mu telefon z ręki.
„Ej, no co ty, to moja własność” – próbował desperacko Andre, ale Isaac tylko przewrócił oczami.
„Myślisz, że mnie to…” Isaac przerwał, bo w tym momencie nacisnął przycisk zasilania i na ekranie pojawiło się żądanie hasła. Spojrzał wściekle na Andre. „Dawaj hasło. Już.”
Andre milczał, rozdarty między chęcią ukrycia filmu a strachem przed śmiercią z rąk Isaaca Davisa. Otworzył usta, wciąż niepewny, co zrobić, gdy nagle z zewnątrz rozległ się głos:
„Andre? Andre?! Gdzie jesteś?!”
To była Kate.
Isaac przeklął pod nosem i oddał telefon Andre. Kiedy ten go chwycił, ich palce się zetknęły i na skórze Andre znów wybuchło to samo, intensywne uczucie.
„Lepiej, żeby ten film zniknął. Pamiętaj, co mówiłem. Jeden zły ruch, a pożałujesz, zaufaj mi” – zagroził Isaac po raz ostatni, po czym odwrócił się na pięcie i wybiegł z szatni.
Wstrząśnięty, odczuwający ulgę i jednocześnie kompletnie zdezorientowany Andre osunął się na ławkę i słabym głosem zawołał Kate. *Co się właśnie stało?*






