Andre znalazł Isaaca na końcu ulicy Hugh, skulonego pod latarnią. Zbliżając się, zobaczył, że Isaac zwymiotował na siebie.
„Jezu Chryste, Isaac!” – wykrzyknął Andre, dopadając do niego i odruchowo próbując zdjąć z hokeisty koszulkę, by pozbyć się cuchnącej mazi.
Głowa Isaaca ociężale przechyliła się na bok, a powieka uniosła się leniwie nad jednym okiem. „Odwal się,” wymamrotał, rozpoznając Andre.






