logo

FicSpire

Zakochuję się w przyjacielu mojej przyjaciółki

Zakochuję się w przyjacielu mojej przyjaciółki

Autor: Winston.W

Rozdział 6
Autor: Winston.W
13 maj 2025
Punkt widzenia Isaaca Z ołowianymi powiekami wyszedłem na werandę, wprost w poranne słońce. Zalało moją twarz ciepłem i na moment przystanąłem, chłonąc te promienie. Jak dobrze poczuć słońce po weekendzie spędzonym w ciemności. Schodząc ze schodów, niechcący kopnąłem jedną z doniczek mamy, rozsypując ziemię dookoła. Przymknąłem oczy i wciągnąłem głęboko powietrze. To były długie i ciężkie dni. W piątek wieczorem, po drinku z mamą, w transie wlokłem się po schodach do swojego pokoju. Wszystko wyglądało tak samo, jak przed wyjściem na imprezę do Hugh, ale teraz wydawało się obce, jakby to był pokój jakiegoś nieznajomego. Z wahaniem usiadłem na skraju łóżka i utkwiłem wzrok w noc za oknem. Siedziałem tak, aż zaczęło świtać. Przez cały weekend nie ruszyłem się z łóżka. Mama przynosiła mi jedzenie i próbowała rozmawiać, ale czułem się, jakbym był pod wodą, a ona na powierzchni. Tylko gapiłem się. Oddychałem i gapiłem się. Na początku w ogóle nie chciałem iść w poniedziałek do szkoły. Wiedziałem, co mnie tam czeka i nie byłem pewien, czy dam radę to znieść. Wiele razy byłem w centrum uwagi, ale nigdy w taki sposób. Przez telefon mogłem się odciąć i ignorować to wszystko, ale na żywo nie miałem wyboru – musiałem zmierzyć się z tym, co zrobiła Georgia. Nie chciałem tego. Chciałem uciec. Ale wiedziałem też, że nieobecność w szkole byłaby sygnałem. Gdybym się nie pokazał, wyglądałbym na winnego. A to byłoby dokładnie to, czego chciała Georgia i nie zamierzałem jej tego dać. Nie pozwolę, żeby zaczęła kopać mi grób. Nie poddam się. Skoro pięć lat z rzędu docierałem do półfinału w hokeju, to i pokonam Georgię Bailey. Mama, jak zawsze, poparła moją decyzję. Kiedy zszedłem na dół z podkrążonymi oczami i plecakiem na ramieniu, skinęła głową ze zrozumieniem i podeszła, żeby pocałować mnie w policzek. Wyglądała, jakby też nie spała i znów poczułem ukłucie winy. Nie chciałem, żeby i ona przez to przechodziła. Już wystarczająco wycierpiała. Mój gniew na Georgię jeszcze się wzmocnił. Idąc chodnikiem, czułem się osaczony. Rozglądałem się nerwowo, spodziewając się, że ktoś będzie się gapił, śmiał, oceniał. Ale ku mojemu zaskoczeniu, Greensboro było dziś rano wyjątkowo wyludnione. Przynajmniej miałem trochę więcej czasu, żeby przygotować się na to, co miało nadejść. Podczas weekendu spędzonego w łóżku zacząłem obmyślać plan. W hokeju ciągle musiałem planować, dorastałem, studiując strategie na lodzie, aż potrafiłem je realizować z zamkniętymi oczami. Spróbowałem więc potraktować tę sytuację jak kolejny manewr na lodzie, co sprawiło, że wydała się nieco mniej przerażająca. Porobiłem nawet małe diagramy na karteczkach samoprzylepnych. Wiedziałem, że jedynym sposobem, żeby pokonać Georgię, jest udowodnienie jej kłamstwa. Muszę zdobyć jakiś dowód, którym będę mógł jej wymachiwać przed nosem, a potem pokazać wszystkim innym. Dowód prawdziwy i niepodważalny. Moje słowo miało wprawdzie w tym mieście dużą wagę, ale wiedziałem, że w tej sytuacji to nie wystarczy. To oskarżenie nie zniknie tylko dlatego, że mu zaprzeczę. Potrzebowałem czegoś więcej, tylko jeszcze nie wiedziałem czego. Ale wiedziałem, że nie spocznę, dopóki tego nie rozgryzę. Poddanie się nigdy nie wchodziło w grę. Kiedy skręciłem za róg i w oddali zobaczyłem budynek szkoły, żołądek zaczął mi się kurczyć. Dasz radę. Dasz radę. Wszystko będzie dobrze. Ale nic nie było dobrze. Szybko zrozumiałem, dlaczego miasto było tak puste. Im bliżej szkoły, tym bardziej widziałem tłumy uczniów, rodziców, a nawet ekipę lokalnej telewizji, które zalały trawnik przed liceum. Policja odgradzała ludzi i próbowała kierować ruchem. W górze powiewały transparenty. Na jednym z nich czarnym sprayem napisano: „Aresztować Isaaca Davisa”. Zatoczyłem się lekko na ten widok. Ludzie zaczęli mnie zauważać, idącego chodnikiem. Zaczęli wykrzykiwać moje imię, co wywołało zamieszanie w tłumie. Kamery obróciły się w moją stronę i zrobiły zbliżenie. Policja zaczęła krzyczeć. Ktoś nawet rzucił we mnie butelką z wodą. Odbiła się i potoczyła po chodniku w moją stronę. Już miałem się odwrócić i uciec z powrotem do domu, gdy ktoś delikatnie złapał mnie za ramię. Odwróciłem się gwałtownie, gotów do obrony. To była moja nauczycielka angielskiego. Spojrzała na mnie ze współczuciem i pokrzepiającym uśmiechem. Od razu poczułem się spokojniej. „Tędy, kochanie. Wprowadzimy cię tylnym wejściem” – powiedziała. Poszedłem za nią na tyły szkoły i przez tylne drzwi. Tam od razu natknąłem się na dyrektora. W przeciwieństwie do ciepłego i życzliwego wyrazu twarzy mojej nauczycielki, jego twarz była zimna i wyrachowana. Spojrzał na mnie z odrazą, gdy wchodziłem po schodach w jego kierunku. „Za mną, panie Davis” – rozkazał oschle. Wziąłem głęboki oddech i posłusznie ruszyłem za nim. Korytarze były puste. Zastanawiałem się, gdzie podziali się wszyscy uczniowie. Pewnie stoją na trawniku przed szkołą z rodzicami, gotowi, żeby mnie zaatakować. Mogłem policzyć na palcach jednej ręki, ile razy byłem w gabinecie dyrektora. Może i byłem sportowcem, ale rzadko wpadałem w kłopoty. Byłem dobrym chłopakiem. A teraz czułem, że czeka mnie surowa kara, mimo że byłem niewinny. Starałem się uspokoić oddech. Kiedy weszliśmy do sekretariatu, sekretarki podniosły wzrok. Ale gdy tylko mnie zobaczyły, szybko odwróciły głowy i zniknęły w drugim pokoju. Na samą myśl o tym zrobiło mi się niedobrze. Czy tak miało być od teraz? Poszedłem za dyrektorem do jego gabinetu. Wszedł pierwszy i przytrzymał mi drzwi. Zrobiłem krok do środka i zamarłem. W kącie gabinetu siedziała Georgia, a po obu jej stronach stali jej rodzice. Gdy tylko mnie zobaczyli, przytulili się do niej, jakby chcieli ją przede mną osłonić. Podniosła wzrok i nasze spojrzenia się spotkały. W jej oczach nie było żadnych emocji. „Usiądź, Isaac” – powiedział dyrektor, siadając za biurkiem. „Policja już jedzie. Właśnie zadzwoniliśmy też do twojej matki. Jak tylko przyjedzie, możemy zaczynać”. Noga nie przestawała mi drżeć. Próbowałem założyć nogę na nogę, położyć rękę na udzie, a nawet odchylić się na krześle. Ale mimo to noga podskakiwała mi nerwowo, targana mieszaniną strachu i adrenaliny. Czułem na sobie wzrok Georgii i to sprawiało, że trzęsła mi się jeszcze bardziej. W gabinecie panowała tak przejmująca cisza, że można ją było kroić nożem. Nikt się nie odzywał, czekając na moją matkę i policję. Siedząc tam, próbując zapanować nad swoim ciałem, żałowałem, że w ogóle przyszedłem do szkoły. Na zewnątrz czekał rozwścieczony tłum z widłami. Czego ja się spodziewałem? Nagle drzwi się otworzyły i do środka wpadła mama z przerażonym wzrokiem. Ale gdy tylko mnie zobaczyła, odetchnęła z ulgą. Tuż za nią weszli policjanci. Dreszcz strachu przebiegł mi po plecach. „Dobrze, skoro już wszyscy są, możemy zaczynać” – oznajmił dyrektor. Złapałem mamę za rękę i usiadłem wyprostowany, w napięciu. „Chcemy, żeby go aresztowali i wsadzili do więzienia!” – oświadczyła pani Bailey, patrząc prosto na policjantów. Obaj funkcjonariusze unieśli brwi ze zdziwienia. „Proszę pani…” – zaczął jeden z nich, ale pani Bailey mu przerwała. „On zgwałcił moją córkę i musi za to zapłacić!”. „On nie zgwałcił twojej córki! Ona kłamie!” – wtrąciła się moja mama, odwracając się, żeby zmierzyć Georgię wzrokiem. Ja patrzyłem przed siebie, sparaliżowany. „Po prostu nie potrafisz przyznać, że zawiodłaś jako matka” – odparował pan Bailey. Zamknąłem oczy. „Co pan właśnie powiedział?” – Mama podniosła głos, a policjanci zrobili krok do przodu. „Dobrze, wszyscy” – zarządził jeden z funkcjonariuszy. Znów zapadła cisza. „Pani Bailey, nie możemy aresztować Isaaca bez dowodów. Na razie mamy tylko oskarżenie pani córki”. „Oskarżenie? Chyba sobie żartujecie!” – krzyknęła pani Bailey z niedowierzaniem. W końcu zebrałem się na odwagę, żeby odwrócić się i spojrzeć na Georgię. Siedziała elegancko wciśnięta między rodziców. Kiedy zobaczyła, że na nią patrzę, posłała błagalne spojrzenie policjantom. Ale oni nie zareagowali. „Georgia, wiesz, że cię nie dotknąłem” – zacząłem, starając się, żeby mój głos brzmiał pewnie. „Wiesz, że nigdy cię nie dotknąłem. W ten sposób”. Pan Bailey wychylił się do przodu. „Nie waż się odzywać do mojej córki, ty szmaciarzu”. Policjanci znów zabrali głos. „Panie Bailey, dość tego”. Nie dawałem za wygraną. „Nie rób mi tego, Georgia. Wiem, że jesteś na mnie zła za to, że z tobą zerwałem, ale to nie powód, żeby posuwać się tak daleko”. W końcu Georgia na mnie spojrzała. To, co zobaczyłem w jej oczach, wywołało u mnie mdłości. To była zemsta. Ona chciała zemsty. W mojej głowie znów rozbrzmiały jej słowa z imprezy: Zerwałeś z niewłaściwą suką. „Zapłacisz za to, co mi zrobiłeś, Isaac” – wyszeptała, a jej głos ociekał jadem. Spojrzałem na nią wściekle. Nie zamierzała się wycofać, a ja też nie. Wziąłem głęboki oddech i zwróciłem się do policjantów. „Mogę udowodnić, że jej nie zgwałciłem”. „Bardzo chętnie posłuchamy” – odparł jeden z nich. Otworzyłem usta, ale nagle zdałem sobie sprawę, że nie mam pojęcia, co powiedzieć. Nie miałem żadnych dowodów. Zająknąłem się i umilkłem. „Widzicie, on kłamie” – triumfalnie oznajmiła pani Bailey, a ja pokręciłem głową. „Nie, nie kłamię. W czwartek, kiedy rzekomo ją zgwałciłem, byłem na lodowisku. Zostałem dłużej na treningu. Widzieli mnie wszyscy koledzy z drużyny, mogą to potwierdzić”. Składałem wszystko w całość, a z każdym słowem mój głos brzmiał pewniej. Tak! Hugh pytał mnie o trening w noc swojej imprezy. On wie, gdzie byłem. „To już coś” – powiedział policjant stojący najbliżej mnie. „A coś jeszcze?”. „Jak to „coś jeszcze”? To nie wystarczy?” – zapytała mama, zdezorientowana i oburzona. Policjant westchnął. „Świadkowie to dobrze, ale to koledzy z drużyny Isaaca. Skąd mamy wiedzieć, że go nie kryją? Najlepiej byłoby mieć jakieś obiektywne dowody. Robił pan sobie jakieś zdjęcia na lodowisku? Dzwonił pan do kogoś i zostawił wiadomość na poczcie głosowej? Może na lodowisku są kamery monitoringu? Jeśli tak, to może coś nagrały?”. Zdjęcie. Kamera. Wideo… o mój Boże. „Tak, jest nagranie!” – wypaliłem bez namysłu. Wszyscy spojrzeli na mnie zaskoczeni. „Mogę je zdobyć. Będzie na nim data”. „Nie ma żadnego nagrania” – zaprzeczył pan Bailey, a ja spojrzałem mu prosto w oczy, po raz pierwszy czując, że mam przewagę. „Chce się pan założyć?” – zadrwiłem, a pan Bailey zerwał się na równe nogi. Policjanci natychmiast zareagowali i położyli mu ręce na piersi. Jego nozdrza rozszerzyły się. „Dobrze. Jeśli Isaac dostarczy to nagranie policji, sprawa ucichnie. Isaac, na razie możesz chodzić na zajęcia i treningi hokeja. Ale jeśli ta sprawa nabierze rozgłosu albo zrobisz coś, co zaszkodzi twojej reputacji w szkole, będziemy zmuszeni cię zawiesić” – wyjaśnił dyrektor, a pani Bailey zaczęła krzyczeć za moimi plecami. Ledwo jej słuchałem. Myślałem tylko o jednym: Andre Young, lepiej żebyś miał to cholerne nagranie.

Najnowszy rozdział

novel.totalChaptersTitle: 86

Może Ci Się Również Spodobać

Odkryj więcej niesamowitych historii

Lista Rozdziałów

Wszystkie Rozdziały

86 rozdziałów dostępnych

Ustawienia Czytania

Rozmiar Czcionki

16px
Obecny Rozmiar

Motyw

Wysokość Wiersza

Grubość Czcionki

Rozdział 6 – Zakochuję się w przyjacielu mojej przyjaciółki | Czytaj powieści online na FicSpire