Drewno zaskrzypiało pod ciężarem butów Isaaca, gdy wychodził na pomost. Jezioro Greensboro zapierało dech w piersiach. Tafla wody była gładka, a słońce, przedzierając się przez chmury, malowało na niej migoczące refleksy. To było dokładnie to, czego potrzebował hokeista po tak ciężkim dniu.
Gdy dotarł na koniec pomostu, ostrożnie usiadł, spuszczając nogi w dół. Woda przyjemnie chłodziła stopy, daj






