Kiedy obaj chłopcy dotarli do posiadłości Georgii, impreza huczała w najlepsze. Tłumy ludzi kłębiły się na trawniku, w domu, w basenie – dosłownie wszędzie. Czerwone plastikowe kubki i resztki jedzenia walały się gdzie popadnie, a pijani ludzie tańczyli i ślinili się, wpadając na każdego, kto stanął im na drodze. Najwyraźniej nie dbali o to, co rodzice Georgii dla nich zrobili, ani tego nie doceni






