VEDA
Coś ciepłego i mokrego prześlizgnęło się po mojej szyi i zadrżałam, sięgając po koce, chociaż wcale nie było mi zimno. Ale ktoś złapał mnie za nadgarstek i przycisnął go do materaca obok mojej głowy, zanim zdążyłam się przykryć.
Przekręciłam się na plecy, usiłując otworzyć oczy, podnieść drugą rękę, ale i ona została przytrzymana do łóżka.
– Ciii… to tylko ja, amore.
Ten głos. Znałam ten głos
















