LUCA
– Nie – powiedziała znowu. Tym razem głośniej.
Moje palce zatrzymały się na zapięciu spodni. Cholernie mówiła poważnie, lekko uniesiona na palcach stóp, jakby miała zaraz wybiec z tego pokoju.
Och, proszę, uciekaj, błagałem ją w myślach. Adrenalina wezbrała we mnie, sprawiając, że serce waliło mi jak młot, a skupienie na Vedzie było ostre jak brzytwa. Mój kutas napęczniał do granic wytrzymało
















