VEDA
Kiedy się obudziłam, słońce wpadało przez okno, a Luki nie było już w łóżku. Przekręciłam się na bok, ziewając, czując pieczenie powietrza na małym skaleczeniu na mojej szczęce, które nie zdążyło się jeszcze zagoić, i powoli otworzyłam oczy, gdy wspomnienia zeszłej nocy wróciły z impetem. Policzki zapłonęły mi, gdy przypomniałam sobie, jak rzuciłam się na Lukę. Jaką szaloną istotą się stałam
















