Perspektywa Olivii
Czułam, jakby minęła wieczność, ale w końcu przyjechał autobus. Weszłam do środka i rozsiadłam się wygodnie na jednym z tylnych siedzeń. Byłam zdenerwowana, ale i zadowolona, że nikt mnie nie rozpoznał. Właśnie tego potrzebowałam.
Autobus ruszył, a stado, które zaczynałam nazywać domem, oddalało się coraz bardziej. Westchnęłam. Koniec z Jacobem, Nicole i Jaxonem.
Moje serce opad
















