Alena
Żadne z nas nie odezwało się słowem w drodze powrotnej do posiadłości. Matteo milczał, a kiedy od czasu do czasu zerkałam w jego stronę, mocno ściskał kierownicę, patrząc prosto na drogę. Miał zaciśniętą szczękę, co oznaczało, że wciąż był zdenerwowany. Prawdopodobnie powstrzymywał się od wybuchu gniewu, a ja nie chciałam ryzykować.
Siedziałam bliżej drzwi, trochę się bałam, że coś powie, gd
















