Alena
Można śmiało powiedzieć, że po całym incydencie uciekłam tak szybko, jak tylko mogłam. Tata i Aleksiej patrzyli na mnie szeroko otwartymi oczami, ale nie zrobili nic, żeby mnie powstrzymać. Prawdopodobnie byli zaskoczeni moją nagłą reakcją.
Ja też byłam zaskoczona.
Większość ludzi się na nas gapiła. Szeptali o tym, jakiejś kobiecie odbiło – prawdopodobnie szeptali nawet dlatego, że on był już żonaty. Co, jeśli był czyimś mężem? Dosłownie sama kopałam sobie grób.
Nie mogłam zapomnieć intensywności jego spojrzenia. Było, delikatnie mówiąc, hipnotyzujące. Ten mężczyzna miał przepiękne brązowe oczy. Niektórzy mogliby powiedzieć, że brązowe oczy są nudne, ale zeszłej nocy było im daleko do nudy. Jego oczy były jasne i ciemne jednocześnie, a w jakiś sposób pociemniały jeszcze bardziej, gdy patrzył na moje usta.
Czy był skuszony, żeby posunąć się dalej?
Dlaczego miałby być? Byłam nikim.
Pomijając fakt, że mój ojciec był Pachanem, nie miałam żadnej reputacji. Nie należałam do elity towarzyskiej. Prowadziłam tak normalne życie, jak tylko mogłam, starając się unikać rozgłosu. Lubiłam swoje życie w szpitalu i nie przeszkadzało mi spędzanie godzin w pracy, bo robiłam coś, co kochałam.
Więc oto byłam. Siedziałam na kanapie w moim salonie, wpatrując się w pustą przestrzeń.
Nagle rozległo się pukanie do drzwi, a mój telefon zaczął dzwonić, co sprawiło, że natychmiast spojrzałam na nazwę dzwoniącego. Aleksiej.
Co tu robił mój brat?
Nie. W ogóle nie powinno go tu być. Już planował z Tatą, jak zrujnować mi życie, wydając mnie za mąż za nieznajomego. Jak w ogóle mogłabym im jeszcze zaufać? Odbierali mi wszystko.
Moją karierę. Moją wolność. Moje życie.
Trzy rzeczy, których się trzymałam. Nie mogli mi ich nigdy odebrać.
"Alena, wiem, że tam jesteś!" Krzyknął zza drzwi, nadal naciskając dzwonek i waląc w drzwi. "Proszę, otwórz."
"Czego, do cholery, chcesz, Aleksieju?!" Odpowiedziałam, całkowicie zirytowana jego obecnością.
Potrzebowałam przestrzeni. Mnóstwo przestrzeni.
"Chcę z tobą porozmawiać."
"Zostaw mnie, kurwa, w spokoju!"
"Wpuść mnie. Wszystko ci wyjaśnię!" Mogłam sobie wyobrazić jego frustrację, ale już mnie to nie obchodziło. Mógł stracić głowę u Taty albo życie, wszystko mi jedno.
Siedziałam nieruchomo, próbując ignorować jego pukanie, ale robiło się coraz głośniejsze.
Mój telefon nie przestawał dzwonić, a walenie nie ustawało. Nie zamierzał się poddać i nie zamierzałam go za to winić. Zostaliśmy wychowani tak, żeby dostawać to, czego chcemy. Więc szło to w parze z uporem. Chyba to się trochę odbiło na naszych rodzicach. Wychowali wytrwałe dzieci.
"Alena, nie odejdę, dopóki nie otworzysz tych pieprzonych drzwi."
"Siedź sobie, ile chcesz. Nie chcę widzieć twojej twarzy."
Zamknęłam oczy, położyłam się, próbując zagłuszyć dźwięk.
Znając mojego drogiego brata, nie zamierzał odejść. Zamierzał czekać, aż otworzę drzwi, a wiedział, że nie zamknę się w tym domu na zbyt długo. W końcu będę musiała wyjść, a on czekał na ten moment.
Moje myśli wciąż wracały do sycylijskiego bossa. Nie był kimś, kogo spodziewałam się pocałować, ale był jedyną osobą stojącą na środku tłumu – jedyną, która się wyróżniała.
Był wysoki, miał co najmniej metr osiemdziesiąt. Jego włosy były najciemniejszym odcieniem brązu, ale jego oczy były jasne jak bursztyn. Nie warto było zaprzeczać faktowi, że był atrakcyjny, bo rzeczywiście był atrakcyjny. Nie każcie mi zaczynać o kształcie jego ust, były pełne i soczyste. Były też miękkie. Nadal czułam ciepło jego oddechu na mojej twarzy.
Musiałam dowiedzieć się o nim więcej.
Chciałam, żeby wszystko poszło po mojej myśli, żebym mogła coś zaplanować.
Tata mógł próbować wydać mnie za mąż, ale nigdy mu się to nie uda. Kontrolowałam swoje własne życie, czy mu się to podobało, czy nie, i nie zamierzał tego zrujnować. Próbował zbudować sojusz i osiągnąć większą władzę, ale nie musiał mnie w to angażować.
Mama milczała. Nie, nie dlatego, że się zgadzała.
Była rozdarta między wspieraniem męża a ochroną mnie. Mama wiedziała, jak ważna jest Bratwa dla Taty i nigdy nie chciała zniszczyć imperium, które zbudował. Więc wybrała milczenie.
Może to był błąd, że nadal mieszkałam w tym samym kraju co oni.
Mogłam wyjechać, kiedy miałam okazję, ale nie ułożyłam sobie jeszcze życia.
Po spojrzeniu na zegar, minęła już godzina po piątej.
"Jeszcze tam jesteś?" Zapytałam, czekając na odpowiedź.
"Tak. Planujesz wkrótce otworzyć drzwi?"
"Może. Może nie."
Aleksiej prawdopodobnie przeklinał pod nosem, siedząc i opierając się o ścianę. Jego włosy były w nieładzie, a oczy czerwone – wyglądał na zmęczonego. Otworzyłam drzwi, a nasze oczy spotkały się w jednej chwili.
Głębokie westchnienie opuściło jego usta, gdy wstał.
"Nie ochroniłeś mnie." Wymamrotałam.
"Nie byłem w stanie." Odpowiedział, przeczesując palcami włosy. "Tata planował to od tygodni, a ja tylko się kłóciłem. Nie chciał słuchać, Alena."
"Nie starałeś się wystarczająco mocno."
"Starałem się, jak mogłem."
"Niewystarczająco mocno."
Westchnął: "Czego ode mnie oczekiwałaś?"
"Nie wiem. Może stanąć w mojej obronie? Jesteś Pachanem, na litość boską. Myślałam, że to ty podejmujesz decyzje. A jednak milczałeś i nic nie zrobiłeś. Jak mam ci znowu zaufać?" Skrzyżowałam ręce na piersi, zaczęły mi się zbierać łzy.
Kochałam Aleksieja. Był przy mnie na dobre i na złe – nie było szans na jego utratę, ale po raz pierwszy musiałam postawić siebie na pierwszym miejscu.
"Mogę wejść, proszę?" Rozejrzał się. "Możemy porozmawiać w środku."
Przesunęłam się trochę na bok, dając mu wystarczająco dużo miejsca, żeby przeszedł, zanim zamknęłam za nim drzwi.
Gdy szłam w kierunku kuchni, podążał za mną jak zagubiony szczeniak. Nie wyglądał na spokojnego, raczej na sfrustrowanego. Miał dużo myśli w głowie.
"Mów." Powiedziałam, patrząc mu prosto w oczy.
"Tata chciał, żebyś wyszła za Wiktora, żeby zbudować lepszy sojusz. Rozmawialiśmy o tym i przysięgam na Boga, Alena... Nie zgodziłem się na nic z tego. Znam cię. Wiem, jak ciężko próbowałaś odnieść sukces. Nie zamierzałem cię zawieść." Odpowiedział, kręcąc głową.
"Myślałam, że jesteś od niego silniejszy. Myślałam, że masz więcej władzy."
"Jestem silniejszy. Mam więcej władzy."
"Dlaczego nic nie zrobiłeś?"
"Ja... Byłem głupi. Bałem się utraty szacunku moich ludzi."
"Za stawienie się za rodziną? Za ochronę siostry?" Prychnęłam, nie wierząc w to, co słyszę. "To stek bzdur, jeśli mnie pytasz. Masz pełne prawo robić, co do cholery, chcesz. Jesteś ich liderem."
Skinął głową, czując się pokonany. "Masz rację. Byłem tchórzem."
"Nie wybaczam ci, Alosza."
"Nie musisz."
"Przynajmniej na razie." Dodałam, odwracając wzrok.
Nigdy nie mogłabym znienawidzić Aleksieja. Pomimo tego, co się wczoraj wydarzyło, musiałam znaleźć rozwiązanie mojego problemu. Potrzebowałam czegoś, żeby powstrzymać Tatę przed kontrolowaniem mojego życia. Musiał zaakceptować fakt, że nie byłam już tą samą młodą dziewczyną, która słuchała każdej jego prośby.
"Kim jest sycylijski boss?" Zapytałam.
Aleksiej uniósł brew. "Masz na myśli mężczyznę, którego pocałowałaś zeszłej nocy?"
"Tak. Jego."
"Matteo Lerclerc. Nie chcesz z nim zadzierać."
"Dlaczego nie? Już go pocałowałam i nie próbował wsadzić mi kuli w głowę."
"Alena... Nie angażuj się z nim. To niebezpieczne."
Pokręciłam głową. "A bycie w tej rodzinie jest bezpieczne? Nosicie ze sobą broń cały czas, Aleksieju. Nigdy nie tracicie czujności, kiedy jesteśmy na zewnątrz, bo tak się boicie, że ktoś może przyjść i zastrzelić nas w twarz. Zadajecie się z gangsterami i zabójcami. Dosłownie płacicie policji, żeby przymykała oko na wasze przestępstwa. Czym się od nich różnicie?"
Zamilkł, wiedząc, że mam rację.
"Bratwa nie jest blisko z Cosa Nostrą. Musisz to zrozumieć." Odpowiedział. Jego ton był niebezpiecznie niski, gdy wypuścił kolejne westchnienie. "Podpisaliśmy traktat pokojowy, ale się z nimi nie zadajemy. Rozumiesz mnie?"
Podeszłam do niego, aż stanęliśmy obok siebie.
"W tym momencie, Aleksieju... Nie widzę, w czym nasza rodzina jest lepsza."
"Alena..."
"Myślę, że powinieneś wyjść." Przerwałam mu, odwracając od niego wzrok – gdybym na niego spojrzała, poddałabym się. Zapomniałabym o wszystkim i postąpiła zgodnie z planem Taty. Czułam się źle z powodu Aleksieja, ale musiałam zobaczyć, jak moje życie jest o wiele ważniejsze niż kogokolwiek innego.
Nikt nie mógł mnie teraz przekonać.
W ciągu następnych kilku dni wiedziałam, że Tata będzie sprawiał kłopoty. Będzie próbował nakłonić mnie do robienia rzeczy, których chciał. Będzie mnie zmuszał do poślubienia Wiktora, bo był samolubny w budowaniu lepszego sojuszu. Musiał dostać nauczkę. Rodzin nie można sprzedawać ani kupować.
Pamiętałam wszystkie wysiłki, jakie włożył, kiedy chciałam wyjechać na studia medyczne. Zamierzał znowu pójść tą drogą, żeby zmusić mnie do poślubienia kogoś, kogo nie znałam.
"Próbowałem, Alena. Naprawdę próbowałem. Możesz mi przynajmniej w to uwierzyć?" Zapytał, wsuwając kosmyk włosów za moje ucho, zanim powoli cofnął rękę – jego dotyk był dziwny. Stawał się inną osobą. Może władza mu uderzyła do głowy.
Może zostanie Pachanem nie było dla niego najlepszą rzeczą.
Aleksiej, którego znałam, stawiał rodzinę na pierwszym miejscu. Nie zawsze wspierał Tatę, ale chyba naprawdę się zmienił. Miał własne korzyści z popierania go.
"Nie chcę nic od ciebie słyszeć, Aleksieju."
"Spierdoliłem. Rozumiem." Odsunął się, uszczypnął nasadę nosa, zanim znowu przeczesał palcami włosy. Był na skraju załamania, ale kontrolował oddech, próbując zachować spokój. "Nie chcę cię stracić, Alena. Nie każ mi cię stracić."
"Sam to sobie zrobiłeś, Aleksieju."
"A teraz jestem tym pojebanym bratem."
Nasze oczy były wbite w siebie nawzajem przez kilka sekund, jakby toczyły własną bitwę, zanim złapał swój telefon na blacie kuchennym i ruszył w kierunku drzwi wejściowych. Wychodził, a ja obserwowałam każdy jego ruch, sposób, w jaki jego ciało napięło się, gdy chwycił za klamkę.
"Mówiłem poważnie, kiedy powiedziałem, że nie chcę cię stracić. Nigdy nie chciałem cię stracić, Alena. Nie planowałem, żeby wszystko tak się potoczyło. Zrobiłbym wszystko, żeby zobaczyć cię szczęśliwą." Dodał, nie odwracając się do mnie, i to było wszystko, wyszedł.
Zamknął za sobą drzwi, a ja wpatrywałam się w miejsce, w którym stał.
"Kłamca." Wymamrotałam pod nosem, zaciskając dłonie w pięści.
Nie zajęło mi dużo czasu, żeby wykręcić numer Igora, czekając, aż odbierze po kilku sygnałach.
"Alena... Minęło trochę czasu." Powiedział po drugiej stronie.
"Igor, potrzebuję twojej pomocy w czymś."
"We wszystkim."
















