logo

FicSpire

Całe życie z tobą

Całe życie z tobą

Autor: Joanna's Diary

Rozdział pierwszy (Alena i Matteo)
Autor: Joanna's Diary
16 cze 2025
Alena Większość moich wspomnień z dzieciństwa rozpłynęła się w gąszczu dorastania, bo zawsze byłam w trybie przetrwania, odfiltrowując te złe. Nikt nie wiedział, jak trudno było wymykać się, gdy rodzice nie patrzyli, tylko po to, by rzucić okiem na to, co się dzieje. Krew. Broń i noże. To było normalne w tej rodzinie. Tata – mój ojciec, próbował trzymać mnie z dala od życia, w którym się urodził, bo mówił, że to zbyt niebezpieczne. Wyobraź sobie moją minę, kiedy skończyłam piętnaście lat i od razu zaczął mnie uczyć, jak przystawić komuś pistolet do głowy. Cholerna ironia. O czym on w ogóle myślał? Chronił mnie przed niebezpieczeństwem, ale jak tylko skończyłam piętnaście lat, pokazał mi wszystko. Rzeczy, przed którymi mnie ukrywał, nocne rozmowy biznesowe i jego ludzi, którzy w jakiś sposób znikali. Tylko że oni nie znikali. Byli po prostu sześć stóp pod ziemią. "W tym świecie liczy się tylko przetrwanie." Jego słowa były głośne i wyraźne, wytatuowane w moim umyśle. Teraz, żeby nie było nieporozumień. Był idealnym ojcem dla swoich trojga dzieci i kochającym mężem dla Mamy, ale dla Bratwy był bezlitosnym przywódcą. Bali się go, ale co najważniejsze, szanowali go. Tata robił wszystko, żebyśmy byli szczęśliwi. Uczył nas rzeczy, których uczy każdy ojciec, jak jeździć na rowerze, rozbijać obóz i prowadzić samochód. Był obecny w naszym życiu i dał nam wszystko, co miał. Tylko czasami musiałam odsuwać od siebie niepokój, wiedząc, że jest zabójcą. Zabójcą z zimną krwią. Aleksiej, mój brat, był ode mnie trzy lata starszy. W momencie, gdy skończył osiemnaście lat, powierzono mu każdą możliwą odpowiedzialność, czy mu się to podobało, czy nie, ale myślę, że podobała mu się władza, którą miał, i kobiety, które mu się narzucały. Był jak Tata, zawsze martwił się o rodzinę i nasze bezpieczeństwo, bo bał się, że pewnego dnia ktoś może wsadzić mu kulkę w głowę i zostawić nas samych sobie. Z drugiej strony, Tata pragnął tylko silnej rodziny. Uczył nas polować, biegać i zabijać. Chciał, żebyśmy się bronili, gdyby coś poszło nie tak. Pamiętacie, jak mówił, że w tym świecie liczy się tylko przetrwanie? Cóż, upewnił się, że nigdy nie zapomnimy, kim jesteśmy. Nie byliśmy żadną zwyczajną rodziną i nigdy nie będziemy. Jak bardzo bym nie próbowała zaprzeczyć temu faktowi, sami byliśmy Bratwą. Większość moich koleżanek dorastała i stawała się celebrytkami. Celebrytkami od "zakupów do upadłego". Celebrytkami od "mieszania się z bogatymi mężczyznami". Celebrytkami od "zawsze w szpilkach". Idealnymi celebrytkami. Więc wyobraź sobie miny Taty i Mamy, kiedy powiedziałam im, że chcę zostać lekarzem. Nawet ortopedą. Cóż, Mama była z tym w porządku, bo zawsze przekonywała mnie, żebym podążała za głosem serca. Wiedziała, że przyszłość jest w moich rękach, chociaż Tata próbował zabić moje plany na przyszłość. Zajęło mi trochę czasu, zanim w końcu przekonałam go, że nigdy nie będę taka jak moje przyjaciółki. Nigdy nie zamierzałam robić zakupów każdego dnia, pić wina i spędzać nocy na spotkaniach towarzyskich, bo pomimo bycia w rodzinie, w której zabijanie było normalne, tak naprawdę chciałam ratować życia. Wtedy zaczęło się perswadowanie. Nie, nie z mojej strony, ale z jego. Zawsze chciałam mieć psa, odkąd miałam dziesięć lat, ale on nigdy nie chciał. Nie przepadał za futrzanymi zwierzętami, więc byłam zaskoczona, kiedy obudziłam się i zobaczyłam go trzymającego szczeniaka golden retrievera. Szczeniak golden retrievera miał nawet czerwoną muszkę na szyi. Czy to powstrzymało mnie od pójścia na studia medyczne? Nie. Perswazje trwały dalej i dalej. Po "niespodziance ze szczeniakiem" następnego dnia przywiózł do domu różowego Astona Martina. Aston Martin Vanquish Zagato. Powiedziałam mu, żeby przestał marnować pieniądze, bo nic nie zmieni mojego zdania. Och, to się na tym nie skończyło. Bukiet słoneczników każdego ranka na moim łóżku. Bilety lotnicze na wycieczkę na Malediwy. Nowe designerskie torebki. Byłam rozpieszczana na różne sposoby i wykorzystałam okazję, by cieszyć się wszystkim. "Utoniesz w książkach, Alena!" – powiedział, chodząc po pokoju w tę i z powrotem, zanim uszczypnął się w nasadę nosa. "Nie mam nic przeciwko. Zawsze kochałam się uczyć," "Dałem ci wszystko, kochanie. Nie musisz walczyć o nic w swoim życiu," podszedł bliżej do mnie, chwytając moją dłoń. Mama uśmiechnęła się, chwytając dłonie Taty, "Twoja córka ma pasję." "Nie musi przechodzić przez te wszystkie kłopoty." Pokręcił głową. "Tato, dorastając, uczyłeś mnie, żeby zawsze bronić siebie. Uczyłeś mnie, żebym była silna i niezależna. Uczyłeś mnie też, żeby mieć marzenia i być pasjonatem w rzeczach, które kocham. Staję się kobietą, którą mnie nauczyłeś być," powiedziałam. "Jesteś księżniczką Bratwy." Wyprostował się. Mama cały czas głaskała jego ramię, od czasu do czasu zerkając na mnie. "Nie chcę mieć nic wspólnego z mafią, Tato. Wiesz o tym." "Urodziłaś się w niej, czy ci się to podoba, czy nie." "Cóż, to mi się nie podoba!" Odeszłam, wzdychając. Zielone oczy Taty wpatrywały się w moje. Wiedziałam, że powstrzymywał swój gniew, bo czuł, jakbym nigdy nie była wdzięczna za rzeczy, które nam zapewniał. Całą miłość, uwagę i niekończące się zachcianki. Złamałam mu serce na dwoje. "Wyjeżdżam na studia medyczne. Jeśli nie chcesz mnie w żaden sposób wspierać, po prostu znajdę pracę na pół etatu. Zrobię wszystko, co trzeba, żebym mogła spełnić swoje marzenia," wymamrotałam, gdy łzy zamazywały mi wzrok. Potem popchnęłam drzwi i wybiegłam z pokoju – wpadając na Aleksieja, który podsłuchiwał na korytarzu. Nasze oczy spotkały się na kilka sekund. Wiedziałam, że mu mnie żal. Wiedziałam, że chciał dać mi to, czego chciałam. Zawsze byliśmy blisko ze względu na niewielką różnicę wieku. Chyba po prostu lepiej się rozumieliśmy, ale nie był w stanie zaoferować mi rzeczy, których pragnęłam. Więc trzymał się na dystans i patrzył, jak odchodzę. Ku mojemu zaskoczeniu, Tata skończył płacąc za wszystko. Mama prawdopodobnie przekonała go do tego i nigdy nie był człowiekiem, który by jej odmawiał. Mama zdobyła jego serce od momentu, gdy się poznali. Byli wiecznymi kochankami, nie tylko mężem i żoną. Ich związek był tym, czego pragnęłam w przyszłości – pięknym małżeństwem. Cóż, Tata przydzielił mi też ochroniarza – Igora. Trzymał się na dystans, ilekroć go widziałam, ale przez większość czasu był poza zasięgiem wzroku. Czaił się w cieniu, zawsze mnie obserwując i prawdopodobnie wszystko zgłaszał Tacie, ale nie przeszkadzało mi to zbytnio, bo dostałam to, czego chciałam. Dostałam szansę na realizację swoich marzeń. Igor był przy mnie, gdy dni były złe. Czasami noce też były złe. Rozmawialiśmy, od czasu do czasu. Oprócz tego, że Igor mnie obserwował, Mama zawsze pytała, czy wszystko idzie dobrze. Była na bieżąco z moim codziennym życiem na uniwersytecie. Tata nigdy nie dzwonił i szczerze mówiąc, nigdy go o to nie winiłam. Byłam niewdzięczną córką i najlepiej było trzymać się na dystans. Oddaliliśmy się od siebie, ale wiedziałam, że pytał Mamę o mnie. Ilekroć widziałam Igora, wiedziałam, że dba o moje bezpieczeństwo, mając go w pobliżu. "Masz dzieci, Igor?" – zapytałam, gryząc kanapkę. Siedzieliśmy oboje na ławce w parku, ciesząc się ciepłym wiatrem. Moim regularnym zwyczajem było chodzenie na popołudniowy spacer, a Igor zawsze do mnie dołączał. Wiedziałam, że potajemnie też lubi nasze spacery, ale nigdy nie rozmawiał zbyt wiele. "Mam syna." – odpowiedział, rozglądając się – nigdy nie tracił czujności, zawsze sprawdzał, czy w jakiś sposób nie zostaniemy zaatakowani. Był w ten sposób wyszkolony. Poza tym, został przydzielony do ochrony córki swojego szefa. "Ile on ma lat?" "Właśnie skończył dziesięć." "Nie tęsknisz za nim?" "Cały czas." "Powinieneś spędzać z nim czas," "On nie wie, że istnieję," – odpowiedział, a nie zajęło mi dużo czasu, żeby spotkać się z jego wzrokiem. "Co? Dlaczego nie?" "To dla jego bezpieczeństwa. Wrogowie nie dowiedzą się o naszych rodzinach i nie będziemy celem, jeśli coś się stanie. Poza tym, nie musi wiedzieć, że jego ojciec jest przestępcą." Rozmowa zakończyła się na tym. Mój umysł odpłynął do Taty, przez co zastanawiałam się, czy on też był zmuszony zaakceptować to życie. Urodził się w nim, tak jak ja. Może gdyby mógł, chciałby innego życia. Innej możliwości dla swoich dzieci. Jednak był odpowiedzialny za Bratwę i swoich ludzi. Niektóre rzeczy trzeba było poświęcić. Czas minął i oto jestem, w wieku trzydziestu lat, na ostatnim roku rezydentury. Wpatrywałam się w swoje odbicie w lustrze, zanim westchnęłam. Moje oczy były czerwone, bo ostatni raz spałam chyba dwadzieścia sześć godzin temu. Moje kości policzkowe były zapadnięte, a moje usta lekko spierzchnięte z powodu odwodnienia. "Kurwa!" – ktoś zaklął, przez co się odwróciłam. Lily, moja koleżanka, wyszła z kabiny i stanęła obok mnie. Jej oczy były czerwone, ale założyłam, że nie z braku snu, właśnie zaczęła zmianę, ale prawdopodobnie od całego płaczu w toalecie. Próbowała poprawić włosy, przeczesując je palcami, zanim związała blond pasma w kok. "Wszystko w porządku?" – zapytałam. "Po prostu mam zły dzień." "Chodzi o Johna?" "Cholera. Przenikasz mnie wzrokiem, prawda? Czy to widać po oczach? Czy wyglądam, jakbym płakała?" – zapytała, odwracając się, żeby na mnie spojrzeć, mrugając kilka razy – jakby to miało sprawić, że jej worki pod oczami będą mniej widoczne. "Jakie oczy? Nic nie widziałam." Moje usta wygięły się w uśmiech. "Alena..." "Zawsze płaczesz z powodu Johna. Jeśli jesteś nieszczęśliwa, nie musisz go znosić." "Nie jestem nieszczęśliwa. Po prostu nie wiem, dlaczego nie chce zrozumieć mojej sytuacji. Chce, żebym zawsze przy nim była, kiedy jest całkiem oczywiste, że nie mogę. On jest freelancerem i ma dużo wolnego czasu. Ja nie mam." "Próbowałaś z nim porozmawiać?" "Och, próbowałam całej tej akcji z 'komunikacja jest kluczem'." "Chciałabym, żebyście się dogadali. Nie możesz ciągle płakać w toalecie." Lily uśmiechnęła się, kręcąc głową, nakładając balsam do ust na usta. "Nie martw się o mnie, Alena. Będzie dobrze. Ty, z drugiej strony, naprawdę powinnaś trochę odpocząć." "Jutro mam wolne." "Spędzisz resztę dnia wolnego w łóżku?" "Odsypiając swoje smutki." Zażartowałam, wychodząc z toalety i kierując się korytarzem szpitalnym. Spojrzałam na zegarek na ręku, widząc, że mam jeszcze jednego pacjenta, zanim wyjdę. Szczerze mówiąc, gdybym miała szansę spojrzeć wstecz i spotkać swoje młodsze ja, nigdy nie pomyślałabym, że zajdę tak daleko. Cała podróż, by zostać lekarzem, była trudniejsza, niż wyglądała. Była warta walki i bezsennych nocy, ale była wyczerpująca. Zapukałam do drzwi, zanim weszłam, widząc, jak twarz mojego pacjenta rozjaśnia się, gdy tylko mnie zobaczył. Zawsze tak było. Niektóre pielęgniarki mówiły, że nie może się doczekać spotkania ze mną – mimo że został przyjęty dopiero w zeszłym tygodniu. Miałam swój udział w zalotnych pacjentach. Czasami byli zabawni. "Oto ona, moja ulubiona lekarka." "Panie Williams, nie tknął pan jedzenia." "Mówiłem ci wiele razy. Mów mi Adam." "Dobrze... Adamie, jak spałeś zeszłej nocy?" Jedna z pielęgniarek weszła, biorąc długopis i notatnik na wypadek, gdyby musiała coś zanotować. "Spałem w porządku. Dzięki lekom przeciwbólowym, które mi przepisałaś." "To dobrze. Obrzęk też znacznie zmalał. Wkrótce możesz wyjść." Uśmiechnęłam się, stając obok niego i dalej badając jego ramię. Pan Williams – Adam, był w moim wieku i nie starszy niż trzydzieści pięć lat. Spadł ze schodów w swoim domu i skończył ze złamanym ramieniem. Podczas gdy badałam jego ramię, on zajmował się wpatrywaniem w moje oczy. Uśmiech, który miał na twarzy, był zabawny, jakby był nastolatkiem, który podkochuje się w starszej kobiecie. Nigdy nie wydawał się mi zbytnio przeszkadzać podczas jego pobytu tutaj, ale ciągle flirtował, a ja całkowicie go ignorowałam. Poza tym, nigdy nie byłam zainteresowana randkowaniem z moimi pacjentami ani randkowaniem z kimkolwiek w szczególności. "Czy ktoś ci kiedykolwiek powiedział, jakie masz hipnotyzujące oczy?" Nasze oczy się spotkały, "Otrzymywałam komplementy na ich temat." "Cóż, zasługujesz na nie. Jesteś absolutnie piękna." "Są, prawda?" Uśmiechnęłam się, odchylając się do tyłu, zanim sprawdziłam urządzenie po jego prawej stronie, odczytując jego bicie serca. "Czy jesteś... być może, singielką?" "Nie, nie chcę cię rozczarować, ale nie jestem." Kłamstwo było gładkie jak masło. To był nawyk, żeby okłamywać pacjentów na temat mojego stanu cywilnego, jeśli zaczynali mieć trochę nadziei. Byłam proszona na randki i grzecznie odrzucałam każdą z nich. Najłatwiejszą ucieczką było powiedzenie im, że jestem zamężna. Trzeba by być szalonym, żeby przeszkadzać zamężnej kobiecie. "Nie widzę pierścionka na twoim palcu." Spojrzał na moje dłonie, "Czy mogę cię zaprosić na randkę?" Pielęgniarka dyżurna obok mnie poruszyła się, kręcąc głową, udając, że nic nie słyszy. Chciała się śmiać i było oczywiste, że się powstrzymuje, ale ja zachowałam pokerową twarz, ignorując jego próby. "Nie noszę pierścionka, kiedy pracuję. To drogi egzemplarz." Odpowiedziałam. "Zgadza się... Mąż doktor Orlov zawsze przyjeżdża i odbiera ją z pracy." Moja pielęgniarka dyżurna, Karla, dodała i od czasu do czasu zerkała w moim kierunku kilka razy. Była ze mną dość blisko i wiedziała, ilu pacjentów próbowało zaprosić mnie na randkę. "Rozumiem." Adam odchrząknął, odchylając się do tyłu. "Jeśli to wszystko, opracuję plan twojej rekonwalescencji. Do zobaczenia w przyszłym tygodniu," Karla i ja wyszłyśmy, zamykając za sobą drzwi. Karla zachichotała, trzymając notatnik blisko piersi. "To byłoby dziesiąte w tym tygodniu?" "Dwudzieste." "Musisz być wyczerpana od tych wszystkich komplementów, Alena." "Żywię się komplementami." Zażartowałam i zaśmiałyśmy się. "Cóż, twoja zmiana się skończyła. Miałaś długą. Proszę, odpocznij trochę." "Do zobaczenia w przyszłym tygodniu, Karlo." Gdy tylko dotarłam do mojego samochodu w piwnicy, wsiadłam do środka i wypuściłam długie westchnienie. Oparłam się na siedzeniu po uruchomieniu silnika. Wszystko, o czym mogłam w tej chwili myśleć, to wrócić do domu. Tak było, dopóki nie zadzwonił mój telefon, zmuszając mnie do spojrzenia w dół, żeby zobaczyć, że to mój brat. Aleksiej. "Alena," powiedział po drugiej stronie. "Czym zawdzięczam przyjemność, że do mnie dzwonisz?" Zachichotał, "Czuję się świetnie. Dziękuję, że pytasz." "Jak się masz, Alosza?" "Dobrze. Właśnie wróciłem do domu po pobiciu kogoś na śmierć," Zmarszczyłam brwi, odchrząkując. "Nie muszę tego wiedzieć." "Za dużo informacji?" "Po co do mnie dzwonisz?" – zapytałam. "Daj spokój, nie rozmawiałem z tobą od jakiegoś czasu. Jak idzie w pracy?" "Nie potrzebujemy small talk. Przejdź od razu do sedna, proszę." Aleksiej westchnął, wyraźnie zirytowany. Wyobrażałam sobie, jak uszczypuje się w nasadę nosa – nawyk, który odziedziczył po Tacie. Prawdopodobnie opierał się na siedzeniu i planował swój następny plan, prawdopodobnie zamierzał pobić kogoś innego na śmierć. Z drugiej strony, zajął pozycję Taty w Bratwie. "Chcę ci tylko przypomnieć o dzisiejszym wieczorze." Powiedział. "Dzisiejszy wieczór? Co z dzisiejszym wieczorem?" "Gala charytatywna. Oczekuje się, że dołączysz, albo Tata urwie mi głowę." "Dlaczego miałby ci urwać głowę? Teraz ty jesteś Pachanem. Nie on." "Jeśli chodzi o ciebie, jestem zwykłym niewolnikiem. Poza tym, zawarłaś z nim umowę, kiedy chciałaś iść na studia medyczne, na wypadek, gdybyś zapomniała." Kontynuował rozmowę, "Musisz uczestniczyć w każdym wydarzeniu, które dotyczy naszej rodziny. Nadal jesteś księżniczką Bratwy, Alena." Zaklęłam pod nosem po rosyjsku. "Nienawidzę, kiedy mi o tym przypominasz." "Zaszłaś tak daleko... czym różni się dzisiejszy wieczór?" "Po prostu jestem zmęczona. Miałam długą zmianę i wszystko, o czym mogłam myśleć, to wziąć długą kąpiel i iść spać." "Po prostu bądź tam dzisiaj wieczorem, proszę? Nie chcę, żeby się na ciebie złościł. Kurwa, nie chcę, żeby się na mnie złościł. Poza tym, Ana i ja nie widzieliśmy cię od miesięcy. Tęskni za tobą." Ana, czyli Anastazja, nasza siostra. Najmłodsza w rodzinie i najbardziej kochana. Miała osiem lat, kiedy zaczęłam wyprowadzać się z domu i kontynuować naukę. Nie miałyśmy dużo czasu razem, ale ilekroć wracałam do domu w czasie świąt lub w wolnym czasie, spędzałyśmy czas razem. Aleksiej i ja pobieglibyśmy na koniec świata dla niej. Teraz była już kobietą, rozkwitającą w wieku dwudziestu lat. "Ty też za mną tęsknisz?" Przez kilka sekund milczał, "Bardzo." "Jak się ma, tak w ogóle?" Zapytałam o Anę. "Nasza mała siostrzyczka ma się dobrze. Ma teraz chłopaka," "Tata wie?" "Spotkali się kilka razy." "I jest z tym w porządku?" "O dziwo. Sprawdziłem go i jest czysty. Ana wydaje się być bardzo szczęśliwa, odkąd się pojawił," "A ty?" "Co ze mną?" "Kim jest twoja dziewczyna tygodnia?" Zaśmiał się, "Nie randkuję, Alena. Dobrze się z nimi bawię i to wszystko." "Karma do ciebie wróci, Alosza. Wiem to." "Jeśli będę jeszcze żył, żeby karma mogła mnie dopaść. Lepiej upewnij się, że pojawisz się dzisiaj wieczorem, bo inaczej jutro będę w wiadomościach. Mówię poważnie, Alena." "Tak, będę tam. Wyślij mi adres i wszystko," "Wysłane. Och, i Alena?" "Co jeszcze?" "Nie spóźnij się." Potem się rozłączył. Mój brat, Aleksiej, przejął władzę jako Pachan po przejściu Taty na emeryturę. Teraz Tata i Mama spędzają większość czasu podróżując po świecie. Chcą cieszyć się światem, póki jeszcze mogą. Aleksiejowi pozostawiono troskę o wszystko. Każda odpowiedzialność spoczywała na jego barkach. Tata oczekiwał od niego wszystkiego, tylko nie porażki. W każdym razie nigdy nie zamierzał zawieść. Musiałam tam być dzisiaj wieczorem. Poza tym, nie widziałam Any i tęskniłam za nią.

Najnowszy rozdział

novel.totalChaptersTitle: 99

Może Ci Się Również Spodobać

Odkryj więcej niesamowitych historii

Lista Rozdziałów

Wszystkie Rozdziały

99 rozdziałów dostępnych

Ustawienia Czytania

Rozmiar Czcionki

16px
Obecny Rozmiar

Motyw

Wysokość Wiersza

Grubość Czcionki

Rozdział pierwszy (Alena i Matteo) – Całe życie z tobą | Czytaj powieści online na FicSpire