Yvonne umyślnie spędziła całe popołudnie w biurze. Kiedy skończyła całą swoją pracę, była dopiero godzina piętnasta. Do końca pracy zostało jeszcze sporo czasu.
Widząc, że nie ma innego sposobu, by to odwlec, musiała zebrać się na odwagę, podnieść słuchawkę telefonu i wybrać numer do gabinetu prezesa.
Po awansie na stanowisko jego osobistej sekretarki otrzymała gabinet obok gabinetu prezesa.
Miała cały pokój tylko dla siebie.
Telefon odebrano bardzo szybko, a ona natychmiast się spięła. „P-Pan Lancaster? To ja…”
„Przygotuj mi raport ze wszystkich projektów, które firma przyjęła w ciągu ostatniego roku i przynieś go mi przed końcem dnia.” Zimny głos mężczyzny przebił się przez słuchawkę, ignorując ją.
„Wszystkich projektów?” Oczy Yvonne rozszerzyły się.
Czy to zadanie do wykonania przez jedną osobę?!
„Czy ma pani jakieś inne pytania?” zapytał zimno.
„N-Nie.” Yvonne ścisnęła słuchawkę w dłoni. Czy śmiała cokolwiek jeszcze powiedzieć?
To ona pierwsza obraziła Henry'ego, więc nie mogła nikogo winić.
Po odłożeniu słuchawki poczuła się przygnębiona.
Wszystkie projekty…
Wyglądało na to, że dziś nie skończy pracy na czas.
......
Pracowała do nocy bez przerwy i w końcu skończyła raport o godzinie 21:00.
Yvonne przeciągnęła się, szybko zebrała dokumenty i dostarczyła je do gabinetu prezesa. Wszyscy inni dawno wyszli z biura.
„Jasne. Tylko ja robię nadgodziny. Hmph.”
Mruknęła pod nosem i zostawiła dokumenty na stole, po czym wróciła do swojego gabinetu, aby wyłączyć komputer. Podniosła torebkę i wyczerpana wyszła z pracy.
Ulice nocą były dość puste. Pocierając obolałe plecy, wyjęła telefon, aby zamówić taksówkę.
Po prawie dwudziestu minutach oczekiwania nikt nie przyjął jej zamówienia.
„Jaki pech!”
Wściekła była, ale nie miała wyjścia i musiała poczekać na najbliższym przystanku autobusowym.
Zrobiła tylko dwa kroki, gdy oślepiło ją oślepiające światło. Odwróciwszy głowę, zauważyła czarny samochód.
Samochód podjechał obok niej, a kierowca opuścił szybę. Henry zmarszczył brwi, patrząc na kobietę i nie mógł uwierzyć, że pracowała do tej pory nadgodziny.
Chociaż to on dał jej to zadanie.
Yvonne była jeszcze bardziej zaskoczona, że czekał na nią do tej pory…
„Wsiadaj.” Henry nie chciał już o tym rozmawiać.
„D-Dlaczego pan tu jeszcze jest?” Oczy Yvonne rozszerzyły się. Czy ten mężczyzna nie wyszedł dawno z pracy? Dlaczego on tu jeszcze był? Czyżby czekał na nią przez cały ten czas?
„Nie każ mi się powtarzać. Wsiadaj.” Niecierpliwie uderzył w kierownicę, nie zamierzając tracić czasu.
„D-Dobrze.” Jego rozkazujący ton przeraził ją i pośpiesznie wsiadła od strony pasażera. „Przepraszam za kłopot. W przeciwnym razie musiałabym jeszcze czekać na autobus.”
Henry zignorował jej słowa. „Zapnij pasy.”
„Dobrze.” Yvonne szybko skinęła głową.
Mężczyzna jej marzeń nie tylko został jej mężem, ale także był gotów czekać na nią po pracy i zawieźć ją do domu. To, o czym nigdy nawet nie śmiała marzyć, stało się rzeczywistością.
Czy to spełnienie marzeń?
Yvonne zacisnęła dłonie i nie śmiała nawet głęboko oddychać, bojąc się, że obudzi się z tego cudownego snu.
Samochód jechał z równą prędkością, a ogrzewanie było włączone.
Znienacka Yvonne poczuła się źle. Jej rumiane policzki szybko zbladły, a na gładkim czole pojawiły się krople zimnego potu.
Henry, który siedział obok niej, szybko zorientował się, że coś jest nie tak i zjechał na pobocze. „Co się z tobą dzieje?”
„Dobrze się czuję, prawdopodobnie to tylko problemy żołądkowe.” Słabo przycisnęła rękę do brzucha. „Będzie dobrze po zjedzeniu czegoś i zażyciu lekarstwa.”
Jej problemy żołądkowe nie były niczym nowym i od czasu do czasu ją trapiły. Jednak dawno się do tego przyzwyczaiła.
Podczas mówienia narastający ból sprawił, że mimowolnie lekko się garbiła, próbując zmniejszyć ból.
„Jedźmy do szpitala, żeby to zbadać,” zmarszczył brwi Henry.
Samochód szybko zawrócił. Yvonne mogła tylko zwinąć się w fotelu od bólu. Patrząc na zaniepokojony wyraz twarzy przystojnego mężczyzny, poczuła słodycz w sercu.
Z tym mężczyzną u boku, czego miała się bać?
















