POV Avy
Nie, Avo! Krzyknęłam w myślach. Usiadłam, zakrywając twarz dłońmi. Moja pierś unosiła się i opadała gwałtownie; nogi nerwowo uderzały o podłogę. Byłam zła, roztrzęsiona, sfrustrowana – tyle uczuć, których nawet nie potrafiłam nazwać. Czułam, jak wszystko mnie przytłacza, i nie mogłam oddychać.
Usłyszałam, jak Raymond próbuje coś powiedzieć, ale nie pozwoliłam mu skończyć. Podniosłam rękę, uciszając go, nie patrząc w jego stronę. Nie mogłam się nim teraz zajmować, nie z tym wszystkim, co kłębiło się w mojej głowie.
– Małżeństwo? – wymamrotałam, niedowierzając.
Bez słowa złapałam torbę i wybiegłam z mieszkania. Nie czekałam, aż mi wytłumaczy, przeprosi lub znajdzie wymówki. Nie obchodziło mnie to; chciałam po prostu uciec.
Dotarłam do samochodu, wślizgnęłam się na fotel kierowcy i pojechałam prosto do mieszkania, które Raymond urządził dla mnie, gdy zaczęło się to całe udawane zaręczynowe nonsens. Moje ręce mocno ściskały kierownicę, ale nie zatrzymałam się; po prostu jechałam dalej.
Gdy tylko weszłam do środka, nie traciłam ani sekundy. Złapałam walizkę z szafy i zaczęłam wrzucać do niej moje rzeczy – ubrania, buty, kosmetyki, wszystko, co wpadło mi w ręce. Mój umysł wirował; nie mogłam jasno myśleć. Musiałam po prostu wyjechać.
Zasuwam walizkę, ciągnąc ją za sobą drżącymi rękami. Ale gdy tylko dotarłam do drzwi, Raymond stał tam, na podjeździe, blokując mi wyjście.
Raymond zrobił krok naprzód, ponownie blokując drzwi. – Ava, proszę, pozwól mi to wytłumaczyć.
– Raymond, możesz po prostu dać mi spokój? Możesz mnie zostawić? – warknęłam, próbując go wyminąć.
– Wiesz co? Zapłata za kontrakt, który z tobą zawarłem – możesz ją mieć. Myślę, że przepracowałem to, co otrzymałem. A jeśli chcesz to odzyskać, będę wiedział, jak ci spłacić, w ratach. Po prostu daj mi spokój.
Małżeństwo z tobą? Broń Boże. Niech mnie Matka Boska Częstochowska broni, jeśli kiedykolwiek spróbowałabym wyjść za ciebie za mąż.
Szarpnęłam walizkę do przodu, próbując się uwolnić, ale Raymond nie ustępował. – Ava, proszę, wysłuchaj mnie! – Ponownie wszedł mi w drogę. – To tylko sześć miesięcy. Zróbmy to tylko przez sześć miesięcy. Potem możesz się ze mną rozwieść. Proszę. Jestem nawet skłonny podwoić zapłatę.
W momencie, gdy to powiedział, coś we mnie pękło. Naprawdę myślał, że może rzucić we mnie pieniędzmi i wszystko będzie w porządku.
Spojrzałam na niego gniewnie, a mój głos drżał z wściekłości. – Nie chcę, żebyś to powtarzał. Pieprz się ty i twoje pieniądze.
Oczy Raymonda rozszerzyły się, ale nie cofnął się. – Okej, potroję to.
Ledwo zarejestrowałam te słowa, a moja ręka już się poruszyła. Plask! Dźwięk rozległ się w korytarzu.
– Nie jestem tylko jakąś tanią rzeczą, którą możesz kupić za swoje pieniądze! – krzyknęłam, oddychając ciężko ze złości.
Raymond stał zamarły przez chwilę, z szeroko otwartymi oczami w szoku. Ale nie obchodziło mnie to. Odwróciłam się na pięcie, gotowa do wyjścia, ale gdy tylko dotarłam do drzwi, krzyknął.
– Ava, proszę! – Krzyknął, padając na kolana na środku podjazdu. – Proszę, tylko nie odchodź!
Zamarłam. Nie mogłam uwierzyć w to, co widzę. Dwie przypadkowe kobiety przechodziły ulicą i już zaczęły wyciągać telefony, filmując nas. Moja twarz płonęła ze wstydu i spojrzałam gniewnie na Raymonda.
– Możesz wstać, na litość boską? – syknęłam.
Ale Raymond nie słuchał. Pozostał na kolanach, błagając, a jego głos prawie się łamał.
Moje oczy powędrowały z powrotem do dwóch kobiet, które nagrywały całą scenę. Nie mogłam pozwolić im na zdobycie tego nagrania. Szybko zrobiłam krok naprzód, stając przed Raymondem, próbując zasłonić widok. Wymusiłam uśmiech, próbując sprawić, by wyglądało to tak, jakbyśmy po prostu mieli jakąś dziecinną kłótnię, a nie ten upokarzający bałagan.
– Daj spokój, Raymond, tylko się droczymy. Nie bierzcie nas poważnie – powiedziałam, a mój głos ociekał fałszywą słodyczą.
Spojrzałam za siebie, aby zobaczyć, że telefony kobiet nadal są skierowane na nas, ale na szczęście nie wyglądało na to, że dużo nagrywają. Upewniłam się, że zachowuję się tak, jakbyśmy się tylko bawili, jakby nic poważnego się nie działo. To był jedyny sposób, aby uratować resztki godności, które mi pozostały.
*******
Z POWROTEM W ŚRODKU
– Tylko sześć miesięcy. Potem rozwód – wymamrotałam, a w moim głosie słychać było niedowierzanie.
– Tak, tylko sześć miesięcy – powiedział Raymond stanowczo, wpatrując się we mnie.
Pokręciłam głową, masując skronie. – A co z moją córką? Jak jej to wytłumaczę?
Wyraz twarzy Raymonda złagodniał i westchnął. – Będę po prostu ojczymem przez ten czas. Sam jej to wytłumaczę, jeśli będę musiał.
Ukryłam twarz w dłoniach, nie mogąc pojąć, jak moje życie zeszło do tego punktu. Wszystko, co chciałam zostawić za sobą, wciągnęło mnie z powrotem. Osoba, której nienawidziłam najbardziej. Mężczyzna, który zostawił mnie z niczym poza goryczą. A teraz, przechodziłam od udawania jego narzeczonej do zgody na fałszywe małżeństwo. Małżeństwo.
– O Boże, zmiłuj się – wymamrotałam pod nosem, wciskając palce w czoło.
Ciężar tego wszystkiego mnie przytłaczał – moja przeszłość, moje porażki, moja desperacka potrzeba zapewnienia bezpieczeństwa mojej córce.
Właśnie wtedy zadzwonił telefon Raymonda. Wyciągnął go, marszcząc brwi na ekran, po czym odebrał ostro: – Co jest?
Jego ton przykuł moją uwagę i lekko podniosłam głowę, akurat na tyle, by usłyszeć cichy dźwięk głosu po drugiej stronie. To był pan Daniel…
Nie mogłam zrozumieć słów, ale cokolwiek zostało powiedziane, sprawiło, że twarz Raymonda napięła się w alarmie.
– Co?! – wykrzyknął Raymond, podnosząc głos. Przesuwał palcem po telefonie, a jego oczy skanowały ekran z mieszaniną niedowierzania i wściekłości.
Ja też złapałam za telefon, nie wiedząc, czego właściwie szukam, ale odpowiedź uderzyła mnie jak cios w żołądek. Nagłówek krzyczał na pierwszej stronie serwisu informacyjnego: „Biznesowy potentat, pan William, ogłasza datę ślubu syna z Avą Moreno, jego narzeczoną”.
Gwałtownie podniosłam głowę, aby spojrzeć na Raymonda, który uniósł ręce, jakby chciał się bronić. – To mój ojciec – powiedział szybko, głosem pełnym irytacji. – Nic o tym nie wiedziałem. Przysięgam.
Wpatrywałam się w niego, a moja szczęka zaciskała się, gdy narastała we mnie frustracja. Oczywiście, że to jego ojciec. Niedoceniłam, jak szybki i zdesperowany może być ten człowiek, jeśli chodzi o osiągnięcie tego, czego chce.
Bez słowa ponownie ukryłam głowę w dłoniach, pozwalając, by ogarnęła mnie fala bezradności. Jak do tego doszło?
















