Elaine na moment zamarła, a potem końcówki jej uszu spłonęły szkarłatem.
– Anson, jesteś naprawdę bezwstydny!
Anson uniósł brwi i zbliżył się do niej z figlarnym uśmiechem. – O czym myślisz?
Atmosfera, która ewidentnie była napięta, stała się nieco dwuznaczna z powodu jego głębokiego i magnetycznego głosu.
Elaine cofnęła się i wlepiła w niego ostrożne spojrzenie, unikając jego ognistego oddechu.
–
















