Bella, perspektywa.
– Panno Diaz i panie Kent, spóźniliście się – udawał złość diabeł, gdy weszliśmy do klasy dziesięć minut po czasie.
Z łatwością wyczułam uśmieszek formujący się pod jego wąskimi wargami i miałam ochotę rozerwać go na strzępy za ten kawał, który nam wyciął.
Pieprzony dupek!
Przysięgam, że podrapała bym mu twarz na oczach wszystkich, gdyby nie była taka ładna.
– Przepraszamy, pro
















