Andrew gdzieś przepadł, a Christina rozglądała się na wszystkie strony.
– Skoro cię to nie dotyczy, znikaj stąd, tchórzu – warknął Łysy, odkopując Shawna na bok, po czym przeniósł wzrok na Christinę. – Pani Stevens, pan Garner ma chrapkę na tę posiadłość. Idzie pani z nami podpisać papiery.
Shawn odpełzł na kolanach, jąkając się żałośnie: – Dziękuję za łaskę. Dziękuję, panie Garner, że mnie pan os
















