„Bobby, proszę, odłóż ten nóż, dla mnie” – spokojny głos przeciął powietrze, w chwili gdy Bobby zamierzał zadać cios.
Bobby odwrócił się z lodowatym uśmieszkiem, gotów zignorować każdego, kto śmiałby mu przeszkodzić. Jednak jego postawa momentalnie się zmieniła, gdy zobaczył zbliżającego się z elegancją Harveya.
– Panie Weller, jakie wiatry pana tu przywiodły? – zapytał Bobby z wymuszonym uśmieche
















