Rocco natychmiast ustąpił, zaciskając szczęki. – Panie Garner, nigdy pana nie obraziłem. Czy to nie przesada?
– Gdyby to była osobista zniewaga, dla Tony'ego bym to przebolał – odparł chłodno Dylan. – Ale wy, kretyni, grozicie Lloydowi? Na to nie pozwolę.
Z tymi słowami Dylan z całej siły kopnął Rocco w pierś, aż ten zatoczył się do tyłu, krztusząc się krwią.
– Wynocha stąd! – warknął Dylan, jego
















