logo

FicSpire

Zmartwychwstanie z popiołów

Zmartwychwstanie z popiołów

Autor: Winston.W

Rozdział 3
Autor: Winston.W
6 lis 2025
Tymczasem Andrew wygodnie rozsiadł się w Rolls-Royce'ie, zmierzając w stronę Jayrodale General Hospital. Rozległ się dźwięk telefonu. Ku jego zaskoczeniu, dzwoniła Christina. Ich związek to już przeszłość, więc Andrew nie widział powodu, by odbierać. Jednak telefon nie ustawał, dzwonił natarczywie, jakby w nagłej potrzebie. Zmarszczył brwi i w końcu sięgnął po słuchawkę. „Andrew, posłuchaj! Natychmiast oddaj się w ręce policji!” – głos Christiny, ostry jak brzytwa, rozległ się w głośniku, kompletnie zaskakując Andrew. „Ten Król Karo jest wart siedem i pół miliona dolarów, Andrew! Oszalałeś? Wiem, że zrobiłeś to, żeby mi zaimponować, ale czy pomyślałeś o konsekwencjach? Zgłoś się na policję, póki masz szansę! Nie martw się, z wpływami Stevens Corporation w Jayrodale zrobię wszystko, żeby cię wyciągnąć z kłopotów!” – w głosie Christiny słychać było oburzenie, pomieszane z zawodem. Andrew wreszcie zrozumiał – myślała, że to on ukradł Króla Karo. „Źle to rozumiesz. Nie ukradłem go” – rzucił krótko, nie mając ochoty na dalsze tłumaczenia. Gniew Christiny eksplodował. „Andrew, dalej brniesz w zaprzeczenia? Shawn i ludzie ze Stevens Corporation mi wszystko powiedzieli.” Jej oskarżycielski ton przeszył go chłodem. „Christina, naprawdę tak o mnie myślisz? Ufasz bardziej takiemu typowi jak Shawn niż mnie?” Christina zawahała się, a jej głos nieco złagodniał. „Przepraszam, jeśli cię uraziłam, Andrew. Ale sytuacja jest poważna. Właściciel Radiant Jewelers to ktoś, kogo nawet ja się obawiam. Nie rozumiesz? Nie mogę cię przed nim ochronić!” Andrew prychnął z niedowierzaniem, słysząc jej fałszywą troskę. Odpowiedział lodowatym tonem: „Nawet teraz wierzysz, że go ukradłem. Dobrze, niech ci będzie. Zadzwoń na policję, donieś na mnie. Nie boję się.” „Andrew, dlaczego jesteś taki…!” – Christina nie dokończyła, bo Andrew się rozłączył. Christina osłupiała, wpatrując się w telefon z niedowierzaniem. Usta miała lekko rozchylone. Dawny Andrew nigdy by jej nie przerwał. A już na pewno nie odrzuciłby jej dobrych rad. „Andrew, nie wiedziałam, że potrafisz być tak uparty i niewdzięczny” – wymamrotała. „Głupia ja, że się przejmowałam. I tak po wszystkim, rób, co chcesz. Nie będę się wtrącać.” Wypowiadając te słowa, poczuła ulgę, że odwołanie ślubu pozwoliło jej przejrzeć na oczy i zobaczyć prawdziwą twarz Andrew. „Mówiłem ci, Christina. Andrew to zwykły złodziej” – wtrącił Shawn, a jego głos ociekał jadem. „Dobrze, że się z nim rozstałaś. Bóg wie, jak by cię jeszcze wciągnął na dno.” Christina poczuła narastającą irytację. Zazwyczaj potrafiła zachować zimną krew, ale zachowanie Andrew naprawdę ją rozczarowało. Chcąc zmienić temat, zapytała: „Shawn, co cię sprowadza do Stevens Corporation?” Shawn skrzywił się z bólu, który wywoływał każdy ruch jego opuchniętej twarzy. „Christina, zapomniałaś? Dziś wieczorem jest gala charytatywna na rzecz South City Orphanage. Wielu ważnych graczy w Jayrodale ostrzy sobie zęby na tę działkę. Musimy być gotowi!” Wzmianka o interesach natychmiast przywróciła Christinę do roli bezwzględnej prezeski. „Masz rację. Teren South City Orphanage jest wart fortunę. Musimy go zdobyć.” Shawn, wyczuwając szansę, natychmiast ją wykorzystał. „Wiedziałem, że nie przepuścisz takiej okazji. Moja rodzina jest gotowa w pełni wesprzeć Stevens Corporation. Z naszym połączonym potencjałem to czysta formalność.” Na twarzy Christiny pojawił się promienny uśmiech. „Dziękuję, Shawn. To bardzo miłe. Oczywiście, odwdzięczymy się twojej rodzinie w przyszłości.” Zachęcony jej reakcją, Shawn rozpromieniał. „Och, Christina, przyniosłem ci kwiaty – niebieskie róże, twoje ulubione. Są piękne jak ty!” Sięgnął po starannie przygotowany bukiet, ale z przerażeniem odkrył, że jest zgnieciony i splamiony jego własną krwią z walki z Andrew. Zrobił się purpurowy ze wstydu. Irene, w swoim typowym, wyniosłym stylu, natychmiast wtrąciła: „Och, to nic takiego! Tylko kilka płatków. Jeśli Christina nie chce, to ja je wezmę. Dawno nie dostałam kwiatów!” Twarz Shawna wykrzywiła się w grymasie wściekłości. W duchu przeklął Andrew, przysięgając zemstę. Tymczasem przed wejściem do Jayrodale General Hospital zatrzymał się Rolls-Royce. Szofer, Marvin Yates, zwrócił się do Andrew z wyraźnym szacunkiem w głosie. „Panie Lloyd, mam się tym zająć? Jedno słowo, a doprowadzę Stevens Corporation do bankructwa w jedną noc. Znikną z Jayrodale bez śladu. Banda nic niewartych szmat.” Andrew, siedzący na tylnym siedzeniu, odpowiedział spokojnie: „Mój związek z Christiną to już przeszłość, ale nie jestem typem człowieka, który szuka taniej zemsty. To poniżej naszej godności, Marvin.” Po chwili dodał: „A tak w ogóle, Marvin, jesteś teraz najbogatszym człowiekiem w Jayrodale. Trochę klasy, stary. Nie musisz rzucać mięsem na każdym kroku.” Marvin uśmiechnął się przepraszająco. „Masz rację, panie Lloyd. Postaram się być bardziej wyrafinowany. Ale osiągnąć pański poziom? To będzie ciężko!” Andrew pokręcił głową z rezygnacją. Nie mógł nic poradzić na te jego wybryki. Wysiadł z samochodu, gdy Marvin otworzył mu drzwi, i szybkim krokiem wszedł do Jayrodale General Hospital. Był tam lekarzem. Gdy tak szedł, ludzie przechodzący obok wejścia do szpitala zamarli z wrażenia. „Czekaj, spójrz na tego gościa wysiadającego z samochodu. Czy to nie Marvin Yates, najbogatszy człowiek w Jayrodale?” „O rany, najbogatszy facet w mieście robi za szofera? Kim jest ten młody człowiek?” „Wiesz co, wygląda znajomo. Czy to nie doktor Lloyd z Jayrodale General?” „Daj spokój! Zwykły lekarz szpitalny nie kazałby Marvinowi otwierać sobie drzwi. To musi być syn jakiegoś grube ryby, o którym nie wiemy.” „Masz rację. Skoro Marvin rządzi w Jayrodale, to musi być ktoś naprawdę ważny i nie stąd.” Gdy Andrew przebierał się w biały fartuch, podszedł do niego kolega, Philip Hackett, z szyderczym uśmiechem na ustach. „No proszę, proszę, Andrew. Słyszałem, że Christina cię rzuciła” – powiedział, a jego głos ociekał złośliwością. Andrew zmarszczył brwi, zastanawiając się, jak wieści o jego rozstaniu rozeszły się tak szybko. Philip, widząc jego reakcję, kontynuował z jeszcze większą radością. „Och, nie wiesz? Stevens Corporation właśnie ogłosiła zaręczyny z Harveyem. Praktycznie krzyczą całemu światu, że cię wykopali, doktorze Lloyd. Bez urazy, ale taka jest prawda!” Andrew spojrzał na niego obojętnie. „Doceniam twoją szczerość. Więc posłuchaj: jeśli skończyłeś, to łaskawie się ode mnie odczep.” Twarz Philipa posmutniała. „Posłuchaj, Andrew. Kiedy byłeś z Christiną, nikt nie śmiał ci się sprzeciwić. Ale ochrona Christiny już cię nie uratuje. Bez jej wsparcia jesteś nikim w tym szpitalu. Rozumiesz, prawda?” Andrew uniósł brwi. „O to w tym wszystkim chodzi, Philip? Jesteś po prostu zazdrosny?” Philip zaczerwienił się, zaskoczony jego bezpośredniością. Rzeczywiście, zawsze mu zazdrościł. Nie mógł zrozumieć, co Christina widziała w tym przystojniaku, który zawsze patrzył na wszystkich z góry. Nagle zamieszanie na korytarzu przerwało ich sprzeczkę. Grupa mężczyzn w czarnych garniturach wpadła do środka, krzycząc jeden przez drugiego. „Przepraszamy, przechodzimy!” „Potrzebujemy najlepszego lekarza w tym szpitalu! Pani Rhodes wzywa natychmiastową pomoc!”

Najnowszy rozdział

novel.totalChaptersTitle: 99

Może Ci Się Również Spodobać

Odkryj więcej niesamowitych historii

Lista Rozdziałów

Wszystkie Rozdziały

99 rozdziałów dostępnych

Ustawienia Czytania

Rozmiar Czcionki

16px
Obecny Rozmiar

Motyw

Wysokość Wiersza

Grubość Czcionki

Rozdział 3 – Zmartwychwstanie z popiołów | Czytaj powieści online na FicSpire