Cedric aż kipiał ze wściekłości. Jako uznany autorytet medyczny, fakt, że jego wnuczka szuka pomocy u kogoś obcego, odbierał jako osobistą zniewagę, insynuację, że jest bezużyteczny.
– No świetnie, dziadku! – warknęła Francesca, z gniewem wypiekającym się na policzkach. – To mnie wylecz, już, natychmiast! Mam dość życia z tym cholerstwem!
Z Cedrica jakby uszło powietrze, a na jego twarzy wykwitł n
















