Lauren wpatrywała się w Andrew z iskrzącymi oczami. – Doktorze Lloyd, proszę, niech nam pan powie, jak pan to rozgryzł.
Andrew wyjaśnił: – To dość proste. Ma pani ustaloną rutynę między trzema miejscami. Skoro sprawca nie mógł działać podczas sesji zdjęciowych ani w pani domu, pozostaje tylko firma.
Francesca wtrąciła: – To jasne. Ale skąd ta pewność, że to ktoś wysoko postawiony w Rhodes Corporat
















