Legenda powraca, by odkryć, że żona wyrzuciła go dla bogatszego kochanka. W przypływie furii ujawnia swoją tożsamość, co sprawia, że liczne piękne i wpływowe kobiety rzucają mu się w ramiona. Jego żona nie może wydusić z siebie słowa!

Pierwszy Rozdział

– Wilbur, dlaczego zgwałciłeś Yvonne? Wilbur Penn spokojnie odpowiedział na przesłuchanie rodziny Willowsów: – Yvonne wróciła do domu późno w nocy, pijana i w nieładzie. Tylko pomagałem jej dojść do łóżka, żeby mogła odpocząć, a wy oskarżacie mnie o gwałt. Poza tym, ona jest moją żoną. Jak można to uznać za gwałt? – Można, jeśli użyto przemocy, nawet w małżeństwie! – ryknął teść Wilbura, Jackson Willow. Jego teściowa, Miranda Wester, również się wtrąciła: – Zgadza się! Masz się dziś rozwieść i odchodzisz z niczym. Brwi Wilbura zmarszczyły się tak mocno, że niemal się zetknęły… Wyglądało to tak, jakby zbierało się na burzę. Wtedy jego młodsza szwagierka, Chelsea Willow, odezwała się: – Tato, mamo, co wy robicie? Gdyby nie to, że Wilbur dał nam wtedy pięćdziesiąt milionów dolarów, nie przeszlibyśmy drogi od zwykłych ludzi do miliarderów z kwitnącym biznesem supermarketów, którymi jesteśmy teraz. Zapomnieliście, co Wilbur dla nas zrobił? Żona Wilbura, Yvonne, wrzasnęła: – Zamknij się! To prawda, że dał nam pięćdziesiąt milionów, ale przez ostatnie trzy lata nie robił nic poza leniuchowaniem! Zbudowaliśmy imperium Willowsów sami. On nie ma z tym nic wspólnego. Chelsea właśnie miała zamiar zaprzeczyć, gdy jej ojciec powiedział: – Nie masz już nic więcej do powiedzenia. Oni definitywnie się rozwodzą. Chelsea przygryzła wargę i westchnęła. Wilbur potrząsnął głową. Minęły trzy lata. Poza Chelsea, każdy członek rodziny Willowsów go zawiódł. – Przemyślę to – powiedział Wilbur, wracając do swojego pokoju. Wilbur wszedł pod prysznic po zdjęciu ubrań. Jego plecy były odsłonięte, ukazując przerażający łeb smoka zajmujący większość ich powierzchni. To nie był tatuaż, lecz znamię, które nosił od urodzenia. Otrzymał również tajemniczą energię pochodzącą z tego znaku. Od tamtego dnia zmienił nazwisko na Trevor Penn, walcząc z narażeniem życia za granicą i zapisał się w historii, tworząc legendarnych Najemników Otchłani. Wiele lat później zmęczył się rozlewem krwi i rozwiązał grupę najemników, gdy zarobił wystarczająco dużo pieniędzy. Zostało tylko kilku dyrektorów, którzy wykorzystali swoje bogactwa do stworzenia Konsorcjum Cape. Zatrudnili najlepszych ludzi z Waller Street do zarządzania nim, inwestując na całym świecie i stając się jednym z najlepszych konsorcjów na globie. Sam Wilbur wrócił do Seechertown. Ponownie przyjął swoje stare imię Wilbur i postanowił ożenić się ze swoją narzeczoną, Yvonne Willow. Był gotowy porzucić starą tożsamość i spędzić resztę życia na przedmieściach. Początkowo Willowsi byli tak uszczęśliwieni otrzymaniem od niego tych pięćdziesięciu milionów dolarów, że traktowali Wilbura niemal jak króla. Jednak z biegiem czasu, gdy Willowsi rośli w siłę finansową, zaczęli zmieniać sposób, w jaki go traktowali. Teraz próbowali go nawet wyrzucić i zostawić z niczym. Wilbur stał pod strumieniem zimnej wody, a jego wyraz twarzy stwardniał. Nie chodziło o to, że odmawiał opuszczenia Willowsów, ale o to, że dziadek Yvonne był w przeszłości dobroczyńcą jego własnego dziadka. Umierając, dziadek Wilbura życzył sobie, aby ten wżenił się w rodzinę Willowsów, aby spłacić ten dług. Obaj dziadkowie obiecali sobie to zaaranżowane małżeństwo już dawno temu. Wilbur dotrzymał słowa i zawarł małżeństwo, ale Willowsi mieli go już dość. Skoro tak, po prostu odejdzie. Czy był sens tak cierpieć? Zamieszka w górach i skupi się na kultywacji na dobre. Tak czy inaczej, będzie lepiej. Podjąwszy decyzję, Wilbur wyszedł z łazienki. Miał właśnie się ubrać, gdy Chelsea otworzyła drzwi pokoju i weszła prosto do środka. – Aaa! Co ty robisz? Ubierz się! – krzyknęła Chelsea w szoku i pospiesznie zamknęła drzwi. Wilbur narzucił na siebie ubranie, a jego twarz poczerwieniała. To było żenujące, że Chelsea zobaczyła go w całej okazałości. – Gotowe. Możesz wejść – powiedział Wilbur, starając się zachować spokojny ton. Chelsea uchyliła drzwi i weszła dopiero, gdy upewniła się, że Wilbur jest ubrany. Oboje usiedli na kanapie. Chelsea była zarumieniona. – Wilbur, wiem, że to dla ciebie trudne, ale nie musisz się martwić. Nie pozwolę wam się rozwieść. Bez ciebie Willowsi byliby nikim. Nie zapomnę o tym. – Głuptasie. Nie ma sensu wymuszać rzeczy, które nie są nam pisane. Nie musisz się tym już przejmować – odpowiedział Wilbur. Chelsea była jedyną osobą w rodzinie Willow, która była dla Wilbura życzliwa. Tylko ona zachowała czyste serce, co było doprawdy rzadkością. Jednak Chelsea powiedziała: – Zależy mi na tym! Po prostu ich ignoruj. Nie mogą zmusić cię do rozwodu, dopóki nie wyrazisz na to zgody. Posłuchaj mnie. – Dobrze. Rozumiem. Powinnaś iść do pracy – powiedział Wilbur z uśmiechem. Chelsea spojrzała na zegarek. – Będę się zbierać. Pamiętaj, co powiedziałam. Chelsea wstała dopiero, gdy zobaczyła, że Wilbur kiwnął głową. Wilbur uśmiechnął się. Zapalił papierosa, po czym wstał, by zejść na dół. Byli tam tylko Yvonne i jego teściowie. – Nie idziecie dziś do pracy? – zapytał Wilbur. Rodzina Willow zbudowała dla siebie imperium i wszyscy byli zawsze zajęci. Co się działo? Yvonne prychnęła chłodno. – Mamy dziś gości i przygotowujemy się do tego. Wilbur zerknął na pokojówki, które ciężko pracowały. Miał już coś powiedzieć, gdy drzwi frontowe zostały pchnięte. – O mój Boże, jest pan tutaj, panie Woods. Proszę, niech pan usiądzie. – Jackson i Miranda natychmiast powitali mężczyznę w drzwiach, pomagając mu podejść do sofy. Yvonne również do niego podeszła, usiadła tuż obok i wymieniła uprzejmości. Wilbur zmarszczył brwi. Usiadł z boku i zapalił papierosa. Pozostała czwórka rozmawiała wesoło, całkowicie ignorując obecność Wilbura. Sam Wilbur nic nie mówił, chcąc zobaczyć, w co pogrywają. Po dłuższej rozmowie pan Woods nagle odwrócił się i powiedział do Wilbura: – Pan musi być panem Wilburem Pennem. Wilbur uśmiechnął się lekko. – Tak, a jak mam się do pana zwracać? – Jestem Blake Woods. Prezes Woods Corporate. – Blake promieniał, patrząc na niego. Wilbur kiwnął głową i rzekł, nie mrugnąwszy nawet okiem: – Słyszałem o tobie. – Słyszałem, że jesteś żonaty z Yvonne od trzech lat, ale w ogóle nie byliście ze sobą intymnie. Czy to prawda? – zapytał bezwstydnie Blake. Wilbur przytaknął. – Tak. W tamtym czasie osiągnął ważny punkt w kultywacji i musiał zachować aurę czystości. Dlatego nie sypiał z Yvonne. Jednak po przekroczeniu tego punktu, Yvonne straciła już do niego uczucia. On też niczego nie wymuszał, więc pozostali małżeństwem tylko z nazwy. Blake wybuchnął śmiechem. – Yvonne mówiła mi to wczoraj w nocy i nawet nie mogłem w to uwierzyć… ale zgaduję, że to prawda. Jak byłeś w stanie oprzeć się takiej piękności jak ona? Czyżbyś miał jakieś braki w pewnym aspekcie? Wilbur uśmiechnął się z przekąsem, wyczuwając arogancki ton Blake'a, ale zachował spokój. – To ty piłeś z nią wczoraj w nocy? Opowiedziała ci wszystko? – Zgadza się. Rozmawialiśmy długo i do późna w nocy. Jaka szkoda, że spotkaliśmy się dopiero na tym etapie życia. To naprawdę wstyd, żeby tak wspaniała osoba skończyła z takim nieudacznikiem jak ty. Niech Bóg ma ją w opiece. – Blake pokręcił głową. Wilbur uśmiechnął się chłodno. – Wygląda na to, że wszystko sobie zaplanowałeś i po prostu czekasz, aż się wyniosę, prawda? Blake odpowiedział z samozadowoleniem: – Będę z tobą szczery. Woods Corporate jest teraz warte miliardy. Właśnie nawiązaliśmy kontakt z Konsorcjum Cape, a oni zamierzają zainwestować w nas kolejne pięć miliardów. Moja firma rośnie z każdą sekundą. Yvonne będzie ze mną szczęśliwa. A ty co możesz jej dać? – Konsorcjum Cape jest w Seechertown? – zapytał Wilbur ze zdziwieniem. Rzadko kwestionował finanse konsorcjum lub się w nie mieszał i nie miał pojęcia, że rozszerzyli działalność aż tutaj.

Odkryj więcej niesamowitych treści