– O jaki prezent chodzi? – Faye podeszła do Wilbura. Zauważyła, że zużył już całkiem sporo kartek papieru, ale za nic w świecie nie mogła dojść do tego, co pisał lub rysował.
Wilbur odparł: – Przestań się gapić, i tak nic z tego nie zrozumiesz. Nie będę jadł kolacji w domu. Musisz sama coś sobie zorganizować. Idę do Graysonów.
„W domu”. To słowo sprawiło, że Faye się uśmiechnęła, a jej serce zabił
















