logo

FicSpire

Życie z moją szefową

Życie z moją szefową

Autor: Magdalena Nowak

Rozdział 8
Autor: Magdalena Nowak
30 lis 2025
Wilbur zmarszczył brwi. "Daj spokój. Nie jestem tutaj tym złym." "Jesteś najgorszym z możliwych! Wiem, co knujesz!" – krzyknęła dziewczyna w furii. Wilbur westchnął. W tym momencie Benjamin odezwał się: "Zostaw nas samych." Dziewczyna poczuła się dotknięta, ale wyszła, tupiąc nogami ze łzami w oczach. Benjamin odwrócił się, by spojrzeć na Wilbura. "To moja wnuczka, Susie. Jest jeszcze młoda. Proszę, nie zwracaj na nią uwagi." "W porządku. Dlaczego tak bardzo mi ufasz, panie Grayson?" – zapytał Wilbur. Benjamin uśmiechnął się. "Jestem po siedemdziesiątce i wiele widziałem. Na świecie jest wiele niewiadomych i wiem, że jestem za stary, by dowiedzieć się, czym one są. Wierzę jednak, że istnieją rzeczy, o których nie mam pojęcia. Co ważniejsze, każdy umierający chciałby szansy na dalsze życie. Nie jestem wyjątkiem." "To bardzo szczere z twojej strony. Zaczynajmy zatem" – powiedział Wilbur z uśmiechem. Benjamin uśmiechnął się, zdejmując koszulę i odsłaniając tors pokryty bliznami. Było tam ponad dziesięć blizn po ranach od noża i kilka po kulach. Nie było ani jednej części jego ciała, która byłaby nienaruszona. To był przerażający widok. Wilbur westchnął i rzekł: "Ciężko pracowałeś." "Och, to nic takiego. Po prostu zarabiałem na życie jako biedny człowiek. Nie jestem tak wspaniały, jak to przedstawia ten dzieciak" – powiedział nonszalancko Benjamin. Wilbur uśmiechnął się. Położył dłoń na plecach Benjamina i powoli wprowadził falę energii duchowej do jego ciała. Następnie Wilbur ostrożnie poprowadził energię duchową po ciele Benjamina. "Zapamiętaj tę ścieżkę energii i rób to samo w przyszłości." Benjamin skinął głową, a Wilbur kontynuował. Gdy energia przebyła trzydzieści sześć okrążeń, Wilbur powoli cofnął ręce. W tym momencie Benjamin wypuścił głęboki oddech, a na jego twarzy malował się szok. Czuł, że jego oddech jest całkowicie płynny, pozbawiony tego tępego, ukrytego uczucia co wcześniej. Co więcej, czuł się ogólnie lżejszy, jakby wszystkie jego komórki zostały ożywione nowym wigorem. Powoli wstał i ukłonił się głęboko Wilburowi. "Jesteś cudotwórcą." Wilbur pospieszył, by pomóc mu wstać. "Pochlebia mi to." Benjamin usiadł ponownie, będąc pod wrażeniem i w szoku. "Jesteś cudotwórcą. Nie mogę uwierzyć, że żyłem wystarczająco długo, by na własne oczy zobaczyć cud." "Panie Grayson, czy może Pan poprosić o długopis i papier? Zapiszę dla Pana metodę kultywacji." Benjamin machnął ręką, a służący natychmiast pojawił się z długopisem i papierem. Wilbur zastanawiał się przez chwilę, zanim coś napisał na kartce. Chwilę później powiedział: "To uproszczona wersja Smoczego Śpiewu dla początkujących, którą ja kultywowałem. Postępuj zgodnie z nią, a będziesz odporny na wszelkie choroby i będziesz żył długo." "Dziękuję bardzo, młodzieńcze." Benjamin wpatrywał się w kartkę, jakby właśnie natrafił na bezcenny skarb. Wtedy Wilbur wstał. "Będę się zbierał." Benjamin pospiesznie się ubrał i odprowadził Wilbura. Poprosił o numer telefonu, po czym niechętnie się z nim pożegnał. W tym samym czasie Susie zeszła na dół i wpatrywała się w dziadka przekrwionymi oczami. Benjamin tego nie zauważył i rzekł: "Wyślij moją najlepszą herbatę i wino do Wilbura pod numer osiemnasty. Pamiętaj, żeby mu podziękować." "Dziadku, nadal wierzysz temu oszustowi?" Susie nie mogła powstrzymać krzyku. Benjamin również się zdenerwował. "Czy nie wiedziałbym, gdyby był oszustem? Pojedziesz tam, albo możesz wracać na studia medyczne i zejść mi z oczu." Susie prawie wybuchnęła płaczem z oburzenia, ale widząc, jak wściekły jest dziadek, nie śmiała więcej dyskutować. Mogła jedynie przygotować to, co jej kazano, i kazać służącym zanieść to do samochodu. Herbata i wino były prezentami od rodziców Susie i niektórych podwładnych Benjamina. Były to rzadkie skarby, trudne do zdobycia, kosztujące co najmniej kilkaset tysięcy dolarów. Susie ledwo mogła powstrzymać gniew na myśl, że to wszystko trafi do tego oszusta. Niemniej jednak pojechała pod dom numer osiemnaście. Nie wysiadła z samochodu. Zamiast tego wyjęła telefon i zadzwoniła. Chwilę później połączenie zostało odebrane, a Susie powiedziała: "Tato, proszę, przyjedź do domu. Dziadek traci rozum." "Co się dzieje?" – w słuchawce rozległ się głęboki głos. Susie powiedziała: "Dziadek został oszukany przez młodego mężczyznę, który twierdzi, że potrafi go uzdrowić. Dziadek całkowicie mu uwierzył i nawet kazał mi wysłać mu prezenty." Po drugiej stronie zapadła krótka cisza, zanim jej ojciec odpowiedział: "Zrób tak, jak kazał dziadek. Przyjadę do domu i wyjaśnię to tak szybko, jak to możliwe." "Zrozumiałam, tato. Pospiesz się." Susie zakończyła rozmowę. Jej wyraz twarzy był lodowaty, gdy wysiadła z samochodu i zadzwoniła dzwonkiem do drzwi. Wilbur otworzył drzwi. Widząc ją, zapytał: "Stało się coś?" Susie nic nie odpowiedziała. Wyjęła herbatę i wino z samochodu, postawiła je przed Wilburem i powiedziała: "Wiem, co knujesz. Lepiej uważaj. Ktoś po ciebie przyjdzie." Wilbur był przez chwilę oszołomiony, po czym odpowiedział z uśmiechem: "W każdej chwili." "Hmph!" Susie nie miała ochoty z nim rozmawiać, odwróciła się i odjechała. W drodze do domu Susie z trudem powstrzymywała smutek. Zdała sobie sprawę, że jej dziadek zaczyna zachowywać się jak każdy inny stary człowiek, gotów uwierzyć we wszystko, byle tylko pożyć trochę dłużej. Czym różnił się od każdego starego dziada, który uciekał się do kupowania fałszywych produktów zdrowotnych? Ich rodzina miała zespół osobistych lekarzy i najlepszy zespół medyczny w Seechertown do pomocy. Jak dziadek mógł uwierzyć w te wszystkie bzdury? Naprawdę tracił zmysły. Po przybyciu do domu, Susie właśnie miała wysiąść z samochodu, gdy inny pojazd zatrzymał się przed nią. Wysiadła z niego kobieta w średnim wieku. Susie zobaczyła, kto to jest, i pospiesznie wysiadła z auta, by ją powitać. "Doktor Sepia! Co Pani tutaj robi?" – zapytała ciepło Susie. Doktor Sepia spojrzała na nią i uśmiechnęła się. "Susie, przyjechałaś w samą porę." Mówiąc to, podała pudełko z lekarstwem Susie. "Zespół medyczny właśnie wynalazł nowy lek, który może przedłużyć życie i poprawić układ odpornościowy. Jest genialny. Dopiero co trafił do naszego laboratorium. Pospiesz się i niech pan Grayson go zażyje." "Naprawdę?" Susie była uszczęśliwiona, biorąc lekarstwo. Doktor Sepia uśmiechnęła się. "Oczywiście. Cóż, nie chcę się narzucać panu Graysonowi. Do widzenia." "Do widzenia!" Susie pożegnała Doktor Sepię i weszła do domu w doskonałym nastroju, kierując się do pokoju dziadka. "Dziadku, zespół medyczny z Seechertown właśnie wynalazł ten nowy lek. Powinieneś go szybko wziąć. Doktor Sepia przysłała go osobiście." Benjamin zerknął przelotnie na lekarstwo. "Połóż to tam." "Nie, chcę zobaczyć, jak to bierzesz" – powiedziała Susie. Benjamin się zniecierpliwił. "Wezmę to. Po prostu wyjdź." Susie zacisnęła usta, ale zrobiła, co jej kazano. Benjamin spojrzał raz na lekarstwo i wrzucił je do szafki na buty, kręcąc głową. "Pigułki, pigułki i jeszcze więcej pigułek. Pewnego dnia mnie zabiją." Po tych słowach zaczął medytować, używając inkantacji. Tymczasem po drugiej stronie... Wilbur wniósł herbatę i wino do domu z radością i otworzył je, by się przyjrzeć. 'O rany, to wszystko produkty z najwyższej półki, takie, których nie można kupić za pieniądze!' pomyślał Wilbur. Wilbur uśmiechnął się. "W takim razie poczęstuję się, panie Grayson." Odstawił prezenty na bok i zaczął kultywować. Dopiero wieczorem powoli otworzył oczy. Otwierając usta, wypluł białą smugę aury. Wtedy zadzwonił jego telefon. Zaskoczony Wilbur odebrał: "Panno Yvonne, o co chodzi?" "Wilbur, mam dla ciebie dobrą wiadomość. Spróbuj tylko nie podchodzić do tego zbyt emocjonalnie" – w słuchawce rozległ się uradowany głos Yvonne.

Najnowszy rozdział

novel.totalChaptersTitle: 99

Może Ci Się Również Spodobać

Odkryj więcej niesamowitych historii

Lista Rozdziałów

Wszystkie Rozdziały

99 rozdziałów dostępnych

Ustawienia Czytania

Rozmiar Czcionki

16px
Obecny Rozmiar

Motyw

Wysokość Wiersza

Grubość Czcionki

Rozdział 8 – Życie z moją szefową | Czytaj powieści online na FicSpire