logo

FicSpire

Życie z moją szefową

Życie z moją szefową

Autor: Magdalena Nowak

Rozdział 10
Autor: Magdalena Nowak
30 lis 2025
Faye skinęła głową. "Całkiem źle." "Rozumiem. Po prostu zrób to, co musisz, żeby to załatwić" – powiedział spokojnie Wilbur. Faye pospiesznie pokiwała głową. "Będę więc lecieć. Do widzenia, Szefie." Po tych słowach Faye praktycznie wybiegła z domu. Wilbur zachichotał i zrobił sobie szybkie śniadanie, po czym poszedł na spacer do parku centralnego. Znalazł puste miejsce i rozciągnął się trochę, zanim rozpoczął serię ruchów sztuk walki. Okazało się, że było to ponad dziesięć ruchów. Każdy ruch rozciągał ludzkie ciało do fizycznych granic, do nieprawdopodobnych punktów. Ruchy były połączone w dziwną metodę kultywacji, taką, która była nieskończona i ciągle się zmieniała. Pół godziny później Wilbur był przemoczony od potu, a mimo to czuł się niewiarygodnie lekko i swobodnie. Jego ciało było odświeżone. Spocony i zadowolony, przygotował się do powrotu do domu na prysznic przed wznowieniem medytacji. Gdy tylko wyszedł z parku, wpadł na dwoje ludzi niosących prezenty. Oni również go zobaczyli i natychmiast do niego podeszli. "Mój Boże. Wiem, że opuściłeś rodzinę Willows, ale czy teraz sypiasz w parku?" – zapytała Yvonne z wypisaną na twarzy pogardą. Obok niej Blake również wyglądał na aroganckiego, kręcąc głową, jakby współczuł Wilburowi. "Wiem, że nie powodzi ci się najlepiej, ale nie możesz tu żebrać. Jesteś jednak całkiem bystry, wybierając bogatą dzielnicę do żebrania. Chyba nie jesteś całkowicie bezmózgi." Wilbur zachichotał. "Macie niezłą wyobraźnię, nieprawdaż?" "Mylimy się?" Yvonne prychnęła. "Co taki bezużyteczny pasożyt jak ty może robić poza żebraniem?" "Nie martw się. Nie każę ochronie cię wyrzucić. Jednak radziłbym ci szybko znaleźć pracę, bo inaczej naprawdę będziesz bezużyteczny, żyjąc w ten sposób" – powiedział Blake. Wilbur zerknął na nich dwoje. "Wydajecie się dość wolni jak na ludzi ze ślubem za pasem." "Oczywiście, że jesteśmy zajęci!" Yvonne spojrzała na Wilbura. "Kilku moich znajomych o wysokim statusie społecznym tu mieszka. Jesteśmy tu, aby wręczyć im zaproszenia ślubne." "Cóż, nie będę wam więc wchodził w drogę. Proszę, kontynuujcie." Po tych słowach Wilbur odszedł. Jednak Blake krzyknął za nim: "Pamiętaj, żeby przyjść na wesele! Byłeś kiedyś z Yvonne, więc powinieneś tam być, by zobaczyć jej szczęście." "Będę." Wilbur odszedł, nawet nie odwracając głowy. W tym samym momencie w pobliżu byli Susie i jej dziadek wraz z ochroniarzem. Susie widziała całą scenę. Powiedziała do ochroniarza: "Zabierz dziadka na ćwiczenia. Zaraz tam będę." Ochroniarz skinął głową i pomógł Benjaminowi wejść do parku. Susie natomiast dogoniła Blake'a i Yvonne. "Przepraszam, czy państwo znają tego mężczyznę?" – zapytała Susie. Para odwróciła się, by spojrzeć na Susie. Wiedzieli, że każdy, kto mieszka w tej dzielnicy, musi być niezwykle bogaty, więc nie odważyli się potraktować jej z brakiem szacunku. Yvonne odpowiedziała szybko: "Tak, znamy go. Czy coś się stało?" "Nazywam się Susie Grayson. Chciałabym wiedzieć, czym ten mężczyzna zarabia na życie. Czy mogą mi państwo powiedzieć?" – zapytała Susie. Yvonne przerwała na chwilę, po czym powiedziała: "To mój były mąż. Żerował na mojej rodzinie przez trzy lata, nic nie robiąc. Dopiero co się rozwiedliśmy." "Powinna pani na niego uważać teraz, gdy jest w okolicy. Nie może knuć nic dobrego. Spłukany człowiek zrobi wszystko" – wtrącił Blake. Susie powoli skinęła głową. "Dzięki. Teraz rozumiem." Po rozmowie odwróciła się i skierowała do parku. Rzeczywiście, miała rację. Ten mężczyzna naprawdę próbował zbliżyć się do rodziny Graysonów. Jak ktoś taki mógłby być do czegokolwiek zdolny? Zamierzała obnażyć jego prawdziwe oblicze, gdy tylko jej ojciec wróci do domu, aby dziadek nie dawał się już nabierać na intrygi tego faceta. Wilbur tymczasem dotarł do domu i wziął prysznic, po czym zaczął medytować. O zmierzchu zadzwonił dzwonek do drzwi. Wilbur wstał, by otworzyć, i zobaczył Benjamina trzymającego butelkę wina. "Panie Grayson! Proszę, niech Pan wejdzie" – przywitał Benjamina Wilbur, zapraszając go do środka. Benjamin postawił wino na stole, a Wilbur zaparzył dla niego filiżankę herbaty. Benjamin wykrzyknął: "To doprawdy cud. Odkąd wprowadziłeś we mnie tę falę energii i zacząłem stosować twoje metody kultywacji, czuję się jak nowonarodzony. Wygląda na to, że pożyję jeszcze kilka lat." "Haha! Przeżył Pan już wspaniałe życie. Resztę czasu powinien Pan spędzić na czerpaniu z niego radości." Podczas gdy rozmawiali, Faye wróciła z pracy do domu. Zobaczyła, że jest gość, i pospieszyła się przywitać. Benjamin uprzejmie odwzajemnił powitanie. Wtedy Wilbur powiedział: "Mogłabyś coś upichcić? Myślę, że pan Grayson chciałby się napić." Faye skinęła głową i poszła do kuchni w swoim stroju biurowym. Chwilę później wyszła, niosąc cztery potrawy. Były to proste dania, ale pachniały i smakowały niesamowicie. Faye nakryła do stołu, postawiła kilka kieliszków do wina i podała im posiłek. Benjamin i Wilbur rozmawiali, pijąc wesoło. Po tym, jak Benjamin ciągle stukał się kieliszkiem z Wilburem, widać było, że od dawna nie pił. Wilbur również dotrzymywał mu kroku. Mimo że ciało Benjamina nie w pełni jeszcze wyzdrowiało, miał teraz metodę kultywacji Wilbura, więc odrobina alkoholu prawie w ogóle by mu nie zaszkodziła. Podczas picia Wilbur wyjął paczkę papierosów i zerknął na Benjamina. Benjamin praktycznie rozpromienił się natychmiast, co sprawiło, że Wilbur zachichotał. "Chciałby Pan jednego?" "Chętnie" – Benjamin wybuchnął śmiechem. Wilbur podał mu papierosa i przypalił mu. Benjamin zaciągnął się głęboko kilka razy, po czym kilka sekund później wypuścił kłąb gęstego dymu. "O to właśnie w życiu chodzi" – powiedział Benjamin, zatopiony w błogości. Wilbur zachichotał. "Nie powinien Pan jednak tyle palić." "Co z tego, że dożyjesz dziesięciu tysięcy lat, jeśli twoje życie będzie bez znaczenia?" – zadumał się głęboko Benjamin. Wilbur jedynie skinął głową, nic nie mówiąc. Wtedy zadzwonił dzwonek do drzwi. Faye wstała, by otworzyć, i do środka wpadła Susie w napadzie szału. "Wiedziałam, że tu będziesz, dziadku. Palisz i pijesz?!" Susie wpatrywała się zszokowana w papierosy i wino na stole. Benjamin zmarszczył brwi. "O co krzyczysz? Jesteś w czyimś domu. Gdzie twoje maniery?" Susie krzyknęła: "On cię oszukuje, dziadku! Spójrz, nawet każe ci teraz palić! Nie wiesz, w jakim stanie jest twoje ciało?" Benjamin warknął gniewnie: "Wiem to bardzo dobrze. Wiem lepiej niż ktokolwiek inny, co dzieje się z moim ciałem." Susie zapytała: "Więc dlaczego palisz i pijesz? Co mówili lekarze?" Benjamin potrząsnął głową i spojrzał na Wilbura. "Chyba nie możemy dalej pić. Zaczynam się naprawdę wkurzać." Po tych słowach wstał i wyszedł sam, całkowicie ignorując Susie. Susie spojrzała wrogo na Wilbura. "Jesteś kłamcą i oszustem! Jak możesz pozwalać staremu, choremu człowiekowi palić i pić tylko po to, by dostać to, czego chcesz? Jesteś naprawdę podły!" Wilbur zapalił papierosa i zignorował ją. Widząc reakcję Wilbura, Susie zwróciła się do Faye. "Jaka relacja łączy cię z nim?" "Kim jesteś i czy muszę ci się tłumaczyć?" – zapytała natychmiast bezceremonialnie Faye. Susie rzekła chłodno: "Nie obchodzi mnie, kim dla niego jesteś, ale trzymaj się z dala od mojego dziadka. Och, i jestem pewna, że jesteś też kimś wpływowym. Ten człowiek to oszust i mam nadzieję, że nie nabierzesz się na jego sztuczki i nie skończysz jako bankrut." Po tych słowach Susie wyszła w pośpiechu, by dogonić dziadka. Faye nie wiedziała, co powiedzieć. Co za niegrzeczna kobieta! "Szefie, kto to był? O co jej chodzi?" – zapytała Faye. Wilbur powiedział spokojnie: "Ten starzec to Benjamin Grayson. Ta dziewczyna to jego wnuczka, Susie Grayson."

Najnowszy rozdział

novel.totalChaptersTitle: 99

Może Ci Się Również Spodobać

Odkryj więcej niesamowitych historii

Lista Rozdziałów

Wszystkie Rozdziały

99 rozdziałów dostępnych

Ustawienia Czytania

Rozmiar Czcionki

16px
Obecny Rozmiar

Motyw

Wysokość Wiersza

Grubość Czcionki

Rozdział 10 – Życie z moją szefową | Czytaj powieści online na FicSpire