Wrócił, trzymając w rękach czarną bluzę tak dużą, że mogłabym ją założyć na kolację z paskiem i szpilkami i wyglądać elegancko.
Biorę ją od niego i przytulam do piersi jak koc bezpieczeństwa. Ręcznik wciąż mam owinięty wokół głowy i ramion. Nadal trzęsę się z zimna.
Czuję się kompletnie absurdalnie.
"Aidan?"
"Tak, Kayla?"
"Bardzo mi przykro z tego powodu. Obiecuję, że nie jestem jakimś gigantyczny
















