Zauważyłam kątem oka kilka błysków fleszy. Na Matkę Boską Częstochowską, fotografowali mnie, jak szczerzę się do Jacksona Boudreaux jak wiejska idiotka.
Spojrzałam z powrotem na bezkształtny tłum. Zimny pot spływał mi po kręgosłupie. Mój uśmiech pozostał niezmiennie przyklejony do twarzy.
Jackson powiedział: "Chcę, żebyście odwiedzili Biancę na Kazimierzu przed końcem miesiąca. Zrobicie to dla mni
















