– Tak jest, proszę pana – odparł uprzejmie i bezszelestnie zamknął drzwi biblioteki, zostawiając mnie i Biancę samych.
Chyba że stał na zewnątrz z uchem przyciśniętym do drewna, co było całkiem możliwe.
Bianca spojrzała na mnie. – Więc, panie Boudreaux, jest pan gotowy na panią Boudreaux?
Wypiłem całą szklankę whisky jednym haustem.
Jej śmiech był równie ponury, co wyraz twarzy. – To nas dwoje. I
















