24
Jest sobota. Deszcz padał nieprzerwanie dniem i nocą przez cały tydzień, słabnąc do mżawki tylko po to, by nabrać siły i ponownie uderzyć o nasiąkniętą ziemię.
Siedzę w moim biurze z listem Dantego w dłoniach, wpatrując się przez okno w ponure popołudnie. Zatoka jest mętna, żelaznoszara, a jej wody niespokojne, smagane porywistym wiatrem, który tworzy białe grzywy. Dom od czasu do czasu wydaje
















